Strony

Odsłony

czwartek, 8 października 2015

Review #8: Toronto Raptors


Świetny sezon zasadniczy i fatalne play-off. Ostatni sezon Raptors to był mały roller coaster, któremu dostało się dużo rdzy przed samym końcem jazdy.


Jedyna kanadyjska organizacja w NBA ma za sobą bardzo rozczarowującą kampanię. Po fenomenalnym starcie rozgrywek (13-2 pod koniec listopada) z gry do stycznia wypadł All-Star 2014, DeMar DeRozan (zerwanie ścięgna w lewej nodze, opuścił 21 meczów). W czasie jego powrotu bilans w dalszym ciągu był dobry (25-12), co dawało im 2 miejsce w Konferencji Wschodniej (za Atlantą). W styczniu coach Dwayne Casey wyrzucił ze startowego line-upu fatalnego Terrence'a Rossa, zastępując go najpierw guardem Greivisem Vasquezem (DeRozan przesunięty na SF), a potem naturalnym niskim skrzydłowym Jamesem Johnsonem. Zmiana ożywiła drużynę i Dinozaury ponownie przełączyły się na "turbo", w związku z czym po Weekendzie Gwiazd legitymowali się bilansem 37-17. I nagle silnik zgasł. Kolejne 10 meczów to 9 porażek (nawet w Nowym Jorku z Knicks, wygrali tylko w Philadelphii). Casey ratował się powrotem do Rossa, ale ten team już nigdy nie grał tak jak na początku sezonu. Potem przyszło kilka wygranych, ale widać było, że nadal się jakoś dziwnie męczą. W dodatku w drugiej połowie marca poważne bóle pleców zaczęły nękać tegorocznego All-Stara, Kyle'a Lowry'ego, przez które opuścił 10 spotkań (do piątki wrócił Vasquez) i tak jak cała drużyna, do końca sezonu nie był już tym samym graczem co wcześniej. Toronto na łatwiejszym terminarzu doczłapali się jakoś, ale w samej końcówce stracili 3 miejsce (wcześniej wyprzedzili ich Cavaliers) na rzecz Chicago Bulls. I wkrótce mieli zapłacić za to wysoką cenę. John Wall już wiązał buty.

NBA Playoffs 2015 były dla całej Kanady jakimś istnym koszmarem. Szczerze mówiąc nie pamiętam kto ostatnio dostał aż takie wciry, dlatego się trochę poznęcam i to w telegraficznym skrócie opiszę. W Game 1 Raptors przegrywali przez większość meczu, ale zrobili szybki comeback w czwartej kwarcie (jedyny ich dobry moment w tej serii, trwał 8 minut... no dobra, gdzieś tam jeszcze była jakaś wygrana 1 kwarta) doprowadzając do dogrywki, którą ostatecznie zdominowali Wizards. 0-1. Mecz drugi to straszliwy blowout (w 2 i 3 kwarcie WAS zdobyli łącznie 71 punktów), a Wall (26 pkt, 17 ast) spalił żywcem Lowry'ego (6 pkt). 0-2. W stolicy USA, w meczu którego z jakiegoś powodu nie chciało mi się oglądać, The Prawda skończył serię jednym rzutem. 0-4. Ach, jeszcze mecz numer 4. 94-125. Jaki mecz? No chyba, że kabaret. Jeśli można przegrać serię 0-5 to Raptors... nevermind.

Bolało, ale nie w Polsce, bo Gortat zdecydowanie wygrał match-up z litewskim Jonasem Valanciunasem. He-he-he. Historią całej serii było to, że trafiający dużo więcej trójek Raptors w sezonie regularnym (8,85/mecz - 8. wynik w NBA, Wizards 6,06/mecz - 27.), przegrali tą statystykę i to zdecydowanie (TOR 30/100 w całej serii, WAS 43/97). Drew Gooden trafił tyle samo trójek (7) co łącznie DeRozan z Williamsem. Dobra, starczy tej beki. Chociaż Paul Pierce... albo nie.

W lecie trzeba było coś naprawić.

GM Masai Ujiri musiał zademonstrować swoje dżi-em-owskie umiejętności. W końcu za coś dostał tą nagrodę Executive of The Year w 2013. Po tym offseason stwierdzam, że kolejna raczej mu w najbliższej przyszłości nie grozi.

Najpierw sprzątanie. Zaczęło się od odesłania w dniu draftu jednorocznego, 6,6-milionowego kontraktu Wenezuelczyka Vasqueza do Milwaukee Bucks, za co Raptors otrzymali 46 pick [Normana Powella] i co chyba ważniejsze pierwszorundowy, zastrzeżony w loterii pick 2017.

Tego samego dnia wybrali z dwudziestym wyborem, 23-letniego seniora z uniwersytetu Utah, Delona Wrighta. Kolejny już Wright w NBA jest wysokim, bo 195-centymetrowym point-guardem. Musi poprawić rzut (29,9% za 3 w NCAA), żeby w przyszłości mieć szansę bycia kimś lepszym niż np. taki Michael Carter-Williams.

Achtung! Akapit do pominięcia, chyba że interesujesz się losem...

...obieżyświata Luke'a Ridnoura. 30 czerwca miał miejsce drugi i ostatni jak dotychczas deal Ujiriego. Globetrotter Luke (tak, tutaj TEŻ był), został pozyskany z Oklahoma City (i tu TEŻ) w zamian za prawa do niejakiego chorwackiego Tomislava Zubcicia (56 pick - 2012). Ridnoura i jego niegwarantowane 2,75 mln po 10 dniach oczywiście zwolniono. Do NBA prawdopodobnie już nie wróci. Chlip.

Każdy niezastrzeżony wolny agent, który w poprzednim sezonie pogrywał często w Air Canada Centre, pogrywać będzie tam już rzadziej.

Już w pierwszy dzień Free Agency, 28-letni silny skrzydłowy Amir Johnson, który na tejże pozycji zaczął 72 mecze zeszłego sezonu regularnego w Toronto, dogadał się z Bostonem w sprawie 2-letniej, wartej 24 miliony dolarów umowy. Kolejnym ważnym ogniwem rotacji Caseya, który Kanadę opuścił jest świeżo upieczony Sixth Man of The Year, Lou Williams. Zwinął się do Lakers, ale co ciekawe powiedział później w kanadyjskim radiu, że tak naprawdę chciał w Toronto zostać i ponoć dał im szansę wyrównania oferty z jaką ostatecznie jego usługi przejął klub z LA, czyli 21 mln/ 3 lata. Ujiri prawdopodobnie mógł tutaj zrobić więcej. W drugiej połowie lipca kolejny UFA, "Psycho T" Hansbrough, zaklepał sobie kontrakt w innej drużynie, bo w Charlotte (roczne minimum - 1,19 mln). Dodatkowo w końcu skończyła się fatalnie wyglądająca umowa Landry'ego Fieldsa podpisana w 2012 roku (18,75 mln/ 3 lata - to robota poprzedniego GM'a Bryana Colangelo). 27-letniego Fieldsa nikt nie przygarnął, a we wrześniu przeszedł on operację biodra, która może go wykluczyć z całych rozgrywek 2015/16. Nie jest powiedziane, że do NBA jeszcze wróci. Było też pożegnanie dwóch rezerwowych centrów - Chucka Hayesa (złapał minimum w LAC) i Grega Stiemsmy (też minimum, ale niegwarantowane w Orlando).

Teraz druga strona offseasonu 2015 w Toronto. Podpisanie 1 lipca DeMarre'a Carrolla (58 mln/ 4 lata) ma nareszcie dostarczyć porządnego gracza z pozycji niskiego skrzydłowego, którego Raptors po pamiętnym oddaniu Rudy'ego Gaya brakowało (Terrence Ross wypalił im w twarz). 29-letni Carroll ma za sobą przełomowy sezon w rewelacyjnej (do czasu) Atlancie, gdzie stał się prawdziwym specjalistą 3-and-D. Dostał pokaźną wypłatę, miejmy nadzieję, że wysoki poziom, który prezentował, nie był spowodowany tylko rokiem kontraktowym. W playoffach miał problemy z kolanem, ale ostatecznie nie przeszedł na nim żadnego zabiegu. Nie jest najlepszym przykładem jeśli chodzi o bycie okazem zdrowia. W każdym z trzech ostatnich sezonów opuszczał co najmniej 9 meczów. Z kolei wzięty na jednoroczną umowę (2,9 mln) 35-letni Argentyńczyk Luis Scola ma chociaż w jakimś stopniu powetować Raptors stratę Amira Johnsona. Jest po słabych dwóch sezonach w Indianapolis i wątpliwe, że będzie w stanie wykrzesać z siebie coś więcej w tym wieku. Niezłym przechwytem może być natomiast, prosto spod skrzydeł Gregga Popovicia, 24-letni rozgrywający Cory Joseph (Spurs robiąc miejsce na Aldridge'a zrezygnowali z jego Qualifying Offer - 3,03 mln, a w Toronto podpisał 29,89 mln/ 4 lata, ostatni rok opcją gracza), który przejmie schedę po Lou Williamsie, mimo że jest całkiem innym graczem - dobrym obrońcą i słabym strzelcem. Jeszcze jeden cichy "in plus" ruch Ujiriego to podpisanie centra Bismacka Biyombo (Hornets zrezygnowali z jego QO - 5,09 mln, trochę dziwne). Kongijczyk w ciągu 4 lat w NBA nie zrobił przewidywanego progresu i tylko ubezpieczał w rotacji Big Ala. Jednak w dalszym ciągu ma dopiero 23 lata i mimo, że jego rola w Toronto pozostanie podobna, to jakiś skok do przodu powinien w końcu nastąpić. Jest lepszym zabezpieczeniem niż duet Hayes/Stiemsma. Na koniec jest jeszcze sprawa Anthony'ego Bennetta, który po dogadaniu się w sprawie buyoutu z Timberwolves, podpisał pod koniec września jednoroczne minimum (947 tys.) z Raptors. Po dwóch latach w lidze, które spędził z łatką arcybustu, otrzymuje on zapewne ostatnią szansę, żeby nie zostać najgorszym czołowym numerem draftu w historii. Gra u siebie - urodził się i wychował w pobliżu Toronto.

Reasumując, nadzieja Kanady raczej więcej straciła niż nabyła. Duet Vasquez-Williams grał bardzo dobrze i zastąpiony został tylko Josephem i dwoma rookie. Luis Scola+Anthony Bennett nie załatają dziury po "hustle" Amira. Upgrade na SF'ie i za Valanciunasem to zdecydowanie za mało, jeśli Raptors chcą myśleć o wyściubieniu nosa poza drugą rundę playoffów (w pierwszej i tak dostaną 0-4 he-he-he). Full rotacja:


Kyle Lowry tego lata zrzucił kilkanaście funtów, żeby jak sam twierdzi "być gotowym na rozegranie 82 meczów". W zeszłym sezonie All-Star, ale musi zatrzeć fatalne wrażenie po serii z Wizards. Z kolei jego kolega z backcourtu, DeMar DeRozan, w lecie mocno pracował na rzutami z dystansu (28,4% w 14/15) i poprawa w tym elemencie dzieli go od bycia prawdziwą gwiazdą. Od dwóch lat zalicza regres w ogólnej skuteczności z gry (44,5% -> 42,9% -> tylko 41,3%), musi poprawić selekcję rzutową, bo dużo tych prób to 6-7 metr, w dodatku często przez ręce (trochę Kobe-style). Myślę, że w tym sezonie wróci na "olstarowe" tory. Obaj guardzi dalej będą grać w okolicach 35 minut/mecz. Za Lowrym kontynuację solidnej gry z San Antonio powinien prezentować Joseph, a prawdopodobnie przesunięty na dwójkę T-Ross otrzyma minuty za DeRozanem (grać też będzie SF/PF w rotacjach smallballowych, ale to jest samobójstwo defensywne trenerze Casey).

Dalej mamy sytuację na 3-ce gdzie czas gry za Carrollem otrzyma 28-letni James Johnson (mający 20 lat Brazylijczyk Caboclo not now). Najciekawsza sytuacja jest pozycję wyżej, bo chociaż Patrick Patterson wydaje się być naturalnym wyborem (bo wystawianie Scoli w piątce to kolejny "autokill" w obronie), to nie dostał zapewnienia od Caseya, że tak sezon rozpocznie. Gołym okiem widać, że jest to zdecydowanie najsłabiej obsadzona pozycja w tutejszej rotacji. Plusuje to Bennettowi, bo powinien dostawać regularnie jakieś 10-15 minut. Ogólnie to pachnie dużą ilością smallballu, co niekoniecznie może być korzystne (obrona).

Pod samym koszem oczywiście Valanciunas z nowym, podpisanym tego lata kontraktem, wchodzącym od sezonu 16/17 (64 mln/ 4 lata). JV w lecie pracował nad defensywą oraz rozszerzeniem zasięgu swojego rzutu. Mając 23 lata, może wkrótce aspirować do gry w All-Star Game, a sufit Raptors jest w głównej mierze uzależniony od jego rozwoju. Za wspominanym Biyombo, jest jeszcze drugi Brazylijczyk, 22-letni Lucas Nogueira. W zeszłym sezonie rozegrał dokładnie tyle samo minut co Caboclo (ledwie 23). Też jeszcze jest rok od "bycia za rok gotowym". Rotację zamykają dwaj rookie-guardzi - Wright i Powell. Obaj nie powąchają parkietu na dłużej niż 10-minutowe eskapady z ławki, ale Delon ma na to większe szanse.

Co do sytuacji kontraktowej, po tym sezonie w Toronto nie powinno być większego przetasowania. Niezastrzeżeni będą tylko James Johnson, Luis Scola i Anthony Bennett. Zastrzeżony z kolei będzie Terrence Ross, z którym Raptors nie podpisali rookie-extension (i słusznie, mieli czas do 30 września), a do 31 października mają czas na roczne przedłużenie rookie-kontraktów na sezon 16/17 dwóm Brazylijczykom (zrobią to). W przypadku kolejnego 0-4 w I rundzie, na działaczach Raptors może zacząć rosnąć presja szybkiej poprawy zespołu, gdyż DeMar DeRozan będzie UFA w 2017. Pieniądze na to będą, bo TOR mają gwarantowane w kontraktach na przyszłe lato ponad 72 mln dolarów, a przy przewidywanym wzroście salary cap do 89 mln jak łatwo policzyć, zostaje ponad 16 mln na wzmocnienia. Problem w tym, że większość drużyn ma podobną sytuację, więc trzeba będzie przepłacać średniaków.

Ciężko ocenić czy Toronto Raptors wskoczą jeszcze poziom wyżej w stosunku do (początku) poprzedniego sezonu. Prawdopodobnie nie, ale jakakolwiek obniżka może kosztować stołek Dwane'a Casey. Po katastrofie w drugiej części zeszłych rozgrywek jego autorytet jest już wystarczająco mocno nadwyrężony i włodarze klubu mogą gdzieś w grudniu wcisnąć "panic button". Obstawiam jednak, że DeRozan z Valanciunasem będą lepsi i mimo lekkich osłabień, pozwoli to utrzymać się w grze o wysoką lokatę na koniec sezonu regularnego.

Typ: Toronto Raptors - 4. miejsce w Konferencji Wschodniej, 48-34.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz