Strony

Odsłony

piątek, 16 października 2015

Przedruk: jak Bucks pozyskali Grega Monroe



W kolejnym przedruku mam dla was tym razem historię tego, w jaki sposób Milwaukee Bucks pokonali New York Knicks i innych rywali w walce o Grega Monroe.

W środku nocy, gdy zaczynał się 1 lipca, skromny hotel Embassy Suites w Waszyngtonie stał się jedną ze stolic NBA. Greg Monroe był rzadkim przypadkiem wolnego agenta: młody gracz podkoszowy, który był jednocześnie niezastrzeżony i już pewny, że opuści swój dotychczasowy klub, Detroit Pistons. To sprawiło, że stał się celem zespołów, które szukały nowych centrów, a porozumienie z nowym pracodawcą miało nadejść szybko.

O północy 1 lipca zaczyna się jeden z najbardziej pracowitych okresów w NBA, spotkania na wschodnim wybrzeżu w tych godzinach są czymś niezwykłym. Większość sytuacji z wolnymi agentami ma miejsce w Los Angeles, gdzie wolna agentura zaczyna się o 21:00 30 czerwca i wiele spotkań twarzą w twarz są ustawianych już na 1 lipca. Ale agent Monroe'a, David Falk, nie w ten sposób prowadzi swój biznes. Falk ma swój zestaw zasad -- wolna agentura jest grą w muzyczne krzesła -- a to sprawia, że czas jest bardzo cenny. Czekanie do następnego poranka może oznaczać, że jedna z opcji Monroe dogadała się z innym zawodnikiem.

Właśnie w ten sposób Milwaukee Bucks byli gotowi na rozmowę z Monroe o 2 w nocy. To, że Bucks w ogóle tam się znaleźli było niespodziewane. Milwaukee nigdy nie było miejscem docelowym dla wolnych agentów. Bucks utrzymywali swoich wolnych agentów przez lata -- dla przykładu zatrzymali Michaela Redda w 2005 roku, gdy był celem wojny ofertowej -- ale staranie się o wielkie nazwiska na rynku nie było dotychczas w ich repertuarze. Ich ostatnie podpisania wolnych agentów -- drugiego lub trzeciego poziomu jak O.J. Mayo czy Drew Gooden -- skutkowało w przepłacaniu i graniu poniżej możliwości.

Ale to wszystko wydawało się bez znaczenia dla Marca Lasry'ego, miliardera, który przyleciał by prowadzić spotkanie od strony Bucks. Lasry i współwłaściciele Wes Edens i Jamie Dinan wymazywali złą przeszłość Bucks odkąd ich kupili. Nie dawano im szans na to, żeby wykradli utalentowanego trenera Jasona Kidda z Brooklyn Nets. Zrobili to. Nie dawano im szans na przejście od najgorszej drużyny w lidze do playoffs w kolejnym sezonie. To też zrobili. Nie daje im się szans na zmanipulowanie miejscowej sceny politycznej, żeby ta wybudowała halę w Milwaukee. Właśnie to robią.

Więc powiedzenie Lasry'emu, że nie może pokonać New York Knicks i Los Angeles Lakers w walce o wolnego agenta było bezsensowne. Z takim nastawieniem wszedł do pokoju hotelowego w środku nocy i w ten sam sposób Bucks wyszli z niego z jednym z najlepszych numerów wolnej agentury ostatniej dekady. To spotkanie jest czymś, czego nigdy nie zapomnę. Zrobili dla mnie wspaniałą prezentację. - powiedział Monroe.

Bucks popisali się szkicami nowej hali. Mówili o wkrótce powstałym ośrodku treningowym. Pokazali nowe stroje. Mieli nawet nagranie wideo ze znanym z komedii Marlonem Wayansem. Rzucał dowcipy odnośnie tego dlaczego powinienem przejść do Milwaukee i mówił o nowej hali. Nawet wydurniał się z Jasona Kidda i właścicieli. Było przy tym dużo śmiechu. - tak Monroe skomentował nagranie.

Ale żadna z tych rzeczy nie zrobiła realnej różnicy. Był nią Lasry, weteran dobijania targu i renomowany pokerzysta, który dokonał sprzedaży z pewnością siebie. Mimo, że nigdy wcześniej nie odbywał spotkania z wolnym agentem, Lasry pokazał dlaczego stał się jednym z najsilniejszych argumentów Bucks. Kidd mówił o tym w jaki sposób chce spożytkować Monroe na parkiecie. GM John Hammond przedstawił plany klubu odnośnie dalszych transferów - Bucks byli bliscy domknięcia przedłużenia kontraktu z Khrisem Middletonem. Ale to Lasry był tym, który zrobił najwięcej.

Tak samo jak z sukcesami lobbował niechętnych ustawodawców, żeby ci zgodzili się na nową halę, Lasry sprawił, że Monroe kupił ten optymizm otaczający zespół i jego młody rdzeń w osobach Middletona, Jabariego Parkera i Giannisa Antetokounmpo.

Marc był bardzo rzeczowy, ale jednocześnie żarliwy i złapał kontakt z Gregiem. Nie potrzebowaliśmy parad czy balonów, to była decyzja biznesowa. Marc tak to potraktował. To co mieli do pokazania było silne, a on to po prostu sprzedał. - powiedział David Falk, agent Monroe.

Tej samej nocy, właściciel Paul Allen i GM Neil Olshey z Portland Trail Blazers także ustawili się w kolejce po Monroe. Falk prawie że wysłał wolnego agenta Roya Hibberta do Blazers trzy lata wcześniej i utrzymywał dobre stosunki z nimi. Mitch Kupchak przyjechał, żeby przekonać Monroe do Lakers. Relacje Falka z nim zaczęły się jeszcze gdy Kupchak grał w NBA. Pojawił się Phil Jackson, który chciał nakłonić Grega do przejścia do Nowego Jorku. Knicks byli uważani za faworytów i oczywiście, Falk długo zna Jacksona - był agentem Michaela Jordana w czasach sześciu mistrzostw dla Bulls.

Falk nigdy nie spotkał Lasry'ego. Lasry głównie o swoich relacjach z Kiddem - byli przyjaciółmi i partnerami biznesowymi od lat - i o tym jak wiele w biznesie znaczy stabilizacja. Po tym jak w trakcie pięciu lat grał dla pięciu różnych trenerów w Detroit, Monroe dał się na to złapać.

Przywiązywałem dużą uwagę do tego, o czym mówił. Po spotkaniu pomyślałem, że tam pasuje. Byłem w tej samej organizacji przez całą karierę. - powiedział Monroe.

Bucks wyszli ze spotkania, Lasry wrócił do Nowego Jorku, a Kidd i Hammond udali się na lotnisko, gdzie mieli zaplanowany lot do Los Angeles. Mieli tam zaplanowane spotkanie z Robinem Lopezem później tego samego dnia. Prawdę mówiąc, niektórzy w klubie myśleli, że Lopez jest bardziej osiągalnym celem niż Monroe, który był mimo wszystko ich celem numer 1.

W drodze na lotnisko zadzwonił telefon Hammonda. Dzwonił Falk. Powiedział mu, że cokolwiek Bucks będą robić, niech nie marnują miejsca w swoim salary. Musiał poczekać na kolejne spotkania, ale to Bucks stali się właśnie faworytami. Mieli wielkie szanse na zatrudnienie Monroe.

Jeśli wykonam dobrze swoją pracę, mój klient dostanie taką samą ofertę od każdego zespołu. Więc można odsunąć pieniądze na bok. Tak więc Greg zrobił listę najważniejszych czynników. Odrobiliśmy pracę domową, a Milwaukee już nas urabiali, zanim się w ogóle spotkaliśmy. Po spotkaniu, Greg był dużo bardziej przekonany do tej decyzji. - powiedział Falk.

Bucks zaoferowali maksa, więc pieniądze były na miejscu. Jak Monroe rozważał pozostałe rzeczy, otrzymał telefon od starego kumpla. Khris Middleton dogadał się właśnie na czteroletnią umowę, żeby zostać w Milwaukee i dołączył do przekonujących Grega. Obaj zżyli się, gdy grali dla Pistons.

Przed drugim lipca decyzja została podjęta. Monroe wybierał Bucks na trzyletnim, maksymalnym kontrakcie. Wielu w lidze było oszołomionych. Nikt nie mógł sobie przypomnieć kiedy Lakers czy Knicks przegrali w kwestii tak wysoko ocenianego wolnego agenta z taką drużyną jak Bucks. Wiedziałem o co im chodziło. Podobały mi się moje spotkania ze wszystkimi, ale gdy usłyszałem co oni mi powiedzieli, wiedziałem, że to najlepsza opcja dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz