Strony

Odsłony

piątek, 16 października 2015

Review #16: Atlanta Hawks

Atlanta Hawks to najnudniejsza drużyna spośród tych dobrych. Czemu oni zawsze są sooo boooring?


Zeszłoroczne rozgrywki mieli do pewnego momentu fantastyczne (bilans 33-2 w grudniu i styczniu, z czego w tym drugim 17-0 - rekord NBA jeśli chodzi o bilans w jednym miesiącu). Potem gdzieś mniej więcej po All-Star Weekend wyhamowali, przypominając w jakimś stopniu o zapaści Indiany Pacers w sezonie 13/14. Mając ogromną przewagę nad całą konferencją nie byli już tak zmotywowani jak wcześniej, może nawet znudzeni sezon regularnym i znaczna obniżka formy nastąpiła. Tylko czemu przeniosło się to na playoffy?

Czy bycie na 1-szym miejscu Konferencji Wschodniej w RS powoduje jakiś paraliż? Przypisywanie pojęcia "syndrom" takiej sytuacji jest bezsensowne, ale zabawne. Zwyczajnie po raz kolejny okazało się, że jazda z całej pompy na początku rozgrywek nie zawsze starcza potem na te momenty, kiedy ta pompa powinna być. Wypalili się? Wymęczone 4-2 z Nets, którzy w tym postseason grać nie powinni, następnie prawie porażka w kluczowym Game 5 z Wizards. Poratował Al. I łatwo przewidzieć, że przegrali by tą serię, gdyby tylko John Wall nie popsuł sobie ręki w meczu nr 1. Ale mimo tego wszystkiego, nadal wydawali się faworytem w starciu z przetrzebionymi przez injuries Cavaliers (Love, pół-Irvinga) w Finałach Konferencji. Zero-four. Równie szokująco fatalnie, jak wcześniej Toronto z Washingtonem. Wypalili się.

W sumie to spalili się w piecu Króla Jamesa. Psychicznie.

Czy to była TA szansa Atlanty Hawks na... zdobycie mistrzostwa? Tak, Atlanta Hawks mogła zdobyć misia. Nie, to nie NBA 2K. Ani nawet NBA Live. Szansa uleciała z dymem z tamtego pieca i kolejnej może już w najbliższych latach nie być. Podczas tego lata ich rotacja została osłabiona. Może byłoby inaczej, gdyby nie zakończyli sezonu w takim beznadziejnym stylu.

Na offseasonowym stole należącym do Hawks, leżało ważne pytanie. Jak stosunkowo tanio przedłużyć niezastrzeżonych Paula Millsapa i DeMarre Carrolla? Ten drugi sam rozwiązał problem, podpisując 1 lipca duży kontrakt wart 60 milionów dolarów przez 4 lata z Toronto Raptors. Cios, bo Carroll był podstawową częścią rotacji, chociaż jako ten najmniej ważny punkt startowej piątki. Millsapa udało się zatrzymać (podpisał 60,2 mln/3 lata, ostatni rok opcją gracza), bo Paul właściwie nie miał innych satysfakcjonujących opcji do wyboru (prowadził zaawansowane rozmowy tylko z Magic). No szkoda, 1/5 najlepszego gracza NBA w styczniu została odcięta tasakiem.

Jakie jeszcze zmiany spotkały skład Atlanty? Tradycyjnie należy się wrócić do dnia draftu, gdzie Hawks dysponowali trzema wyborami. Najwyższy z nich i jedyny pierwszorundowy, numer 19 [Jerian Grant], został przehandlowany do Nowego Jorku w zamian za Tima Hardawaya Juniora. Mający za sobą 2 lata w NBA, 23-letni Hardaway dostał szanse pokazania się na dużej arenie Madison Square Garden w tankujących Knicks, ale nie spisywał się na tyle dobrze, żeby zaskarbić sobie zaufanie Phila Jacksona. Jak wiemy, w ciągu tych dwóch sezonów, wykluł nam się obraz gościa, którego jedynym atutem jest umiejętność zdobywania punktów. W dodatku nieefektywnego - fatalne 38,9% z gry przy ponad 10 oddawanych rzutach na mecz, co złożyło się na średnią zaledwie 11,5 pkt/mecz. Jackson postawił w sierpniu wjechać na jego fatalną obronę, a kończący wypowiedz Zen Mastera cytat "Timmy needs to grow emotionally to become an NBA player" prowadzi do tego, że mecze Hawks z Knicks, będą dla Hardawaya meczami sezonu. Phil jak zwykle ma sporo racji, ale THJ trafił w dobre miejsce, gdzie jego umiejętności strzeleckie mogą być dobrze wykorzystywane przez sztab Mike Budenholzera. Nie będzie już musiał wypracowywać sobie wątpliwych pozycji rzutowych i stanie się typowym catch-and-shooterem z ławki.

Pozostałe odległe picki (50. i 59.) zostały przeznaczone na Europejczyków. I ani Szwed Marcus Eriksson (SG, 21 lat, zostaje w Barcelonie) ani Grek Dimitrios Agravanis (PF, 20 lat, zostaje w Olympiakosie) do NBA w najbliższym czasie nie trafią, a możliwe, że nawet nigdy.

Nadzieją na to, że trafią, jest pochodzący z Republiki Zielonego Przylądka olbrzym (221 cm), zwany Walterem Tavaresem. Wybrany w Drafcie 2014 (43. pick) center od 2009 grał w Hiszpanii i w ostatnim sezonie w Gran Canarii notował w średnio 22 minuty na parkiecie 8 punktów i 8 zbiórek. I oczywiście 1,8 bloku, z czego połowa pewnie łokciami. W Summer League były to już prawie 3 bloki/mecz. Ma już 23 lata i raczej rzadko powącha teraz boisko, więc hype jest tutaj niepotrzebny.

W dzień żegnania się z DeMarre Carrolem, miał miejsce transfer na linii Atlanta-San Antonio, gdzie ci drudzy, tworząc miejsce na podpisanie pewnego silnego skrzydłowego, oddali swojego rezerwowego centra, Tiago Splittera, w zamian za zastrzeżony drugorundowy pick 2017 (nic) i prawa do niejakiego Giorgiosa Printezisa. I to jest spore wzmocnienie ławki Hawks, zważając na to, że ich back-up na 5-ce w postaci Pero Anticia (zrezygnował z Qualifying Offer - 1,56 mln), wyniósł się do tureckiego Fenerbahce za większymi pieniędzmi i czasem gry. 32-letni Macedończyk lubujący się w rzutach z dystansu, a raczej w ich pudłowaniu (30% w 14/15) do amerykańskiej ligi już z dużą dozą prawdopodobieństwa nie wróci. Liczący sobie 30 wiosen Splitter, wskoczy w jego miejsce i jeśli tylko będzie zdrowy (opuścił 53 mecze w dwóch ostatnich sezonach - problemy z łydkami), będzie nad nim sporym upgradem, zwłaszcza defensywnym. Ma jeszcze spory, bo dwuletni gwarantowany kontrakt wart 17,3 miliona dolarów, co wyjaśnia dlaczego Hawks pozyskali go za free.

Innym wzmocnieniem, a ostatnim znaczącym jest podpisanie umowy z niezastrzeżonym mistrzem NBA, Justinem Holidayem. Niski skrzydłowy został z Warriors zwolniony, jak ci nie wykorzystali jego QO wartego 1,15 mln. Od Hawks otrzymał 1,96 mln/2 lata (w pełni gwarant). Niewydraftowany nigdy 26-latek, ma za sobą pierwsze rozgrywki, w których załapał się na dłużej do składu i odgrywał w nim jakąś rolę (w GSW łącznie 59 meczów + skromne 654 sekundy w PO). Atlanta jest jego takim drugim przystankiem i całkiem możliwe, że otrzyma tutaj jeszcze więcej minut niż w Oakland (średnio 11,1/mecz). Zwłaszcza, że pozycja SF'a jest w tej chwili kulą u nogi w rotacji Hawks.

Z Atlantą pożegnali się trzej, mnie istotni zawodnicy. Karierę zakończył 1. wybór Draftu 1999, Elton Brand, który dla Hawks rozegrał w swoim ostatnim sezonie 36 spotkań. Niezastrzeżony shooting-guard John Jenkins (24 mecze) udał się do Dallas, a skrzydłowego Austina Daye'a zwolniono (8 meczów, miał niegwarantowany kontrakt).

O to pełne zobrazowanie składu Atlanty Hawks 2015/16:








Jak widać, większość zostaje po staremu.
Na "jedynce" Hawks mogą się pochwalić chyba najlepszym duetem startujący/back-up w lidze. Jeff Teague ma za sobą kozacki sezon, w którym zadebiutował w All-Star Game. Zaliczał średnio 16pkt/7ast na mecz przy bardzo dobrej jak na guarda skuteczności z gry (46%). Zrobił też progres broniąc rywali (1,7 przechwytu/mecz - 16. miejsce w lidze). W dodatku grał najmniej od 4 lat, bo ledwie 30,5 minuty/mecz. Powodem tego było i "spursowskie" podejście Budenholzera (nikt w Atlancie nie grał ponad 33 min/mecz) oraz oczywiście świetny momentami Dennis Schröder. 22-letni Niemiec jako jedyny w NBA notował ponad 4 asysty na mecz, grając mniej niż średnio 20 minut i całkiem możliwe, że już teraz mógłby dyrygować którymś zespołem w lidze z pozycji startującego point-guarda. Nie jest tak efektywny jak Teague (42,7% z gry, w dodatku grając głównie przeciwko rezerwowym), ale również potrafi być agresywny w obronie, chociaż w tym wieku popełnia tam jeszcze sporo błędów. Problemem ich obu jest to, że nie są lethal-shooterami na dystansie (Teague - 34,3%, Schröder - 35,1%). Niemiec nie wygryzie z piątki Teague'a i obaj mają jeszcze ważny kontrakt na kolejne dwa lata. Pytanie czy Schröder z czasem nie będzie się domagać większych minut gry. Atlanta powinna być tutaj ostrożna, bo The Menace ma potencjał na bycie topowym guardem w przyszłości.
Tej dwójce w dużej mierze pomaga gra obok precyzyjnej wyrzutni piłek zwanej Kyle Korver. Najlepszy bombardier w NBA dopiero w wieku 34 lat został All-Starem i jego strzeleckich statystyk nie ma sensu przybliżać, bo każdy je zna. Playoffy jednak miał nieudane (jak i całe ATL), które w dodatku zakończył przedwcześnie. Po zderzeniu się z hustle Dellavedovy, przeszedł operację prawej kostki, a w czerwcu jeszcze prawego barku i dopiero w ostatni dzień lata został aktywowany ponownie. Przed nim ograniczenie tych 32,2 minut/mecz, które średnio grał, gdyż wspominany Tim Hardaway Jr jest zwyczajnie lepszym zmiennikiem niż Jenkins. Timmy może liczyć na solidny czas gry i szansy nawet w starting-five pod nieobecność Korvera.
Rotację guardów zamyka zapomniany trochę Shelvin Mack. Musiał się pogodzić z tym, że Schröder jest po prostu lepszy i rozegrał tylko 55 meczów (kilkanaście DNP + problemy z łydką). Nie byłoby go już w Atlancie gdyby nie miał ważnej umowy na ten sezon (2,33 mln). Przyszły rok ma jednak niegwarantowany i Hawks nie będą mieć potrzeby trzymania go w składzie. W tym roku może grać jeszcze mniej niż ostatnio (15 minut/mecz), a sporą większość tych uciętych minut może spędzać pozycję wyżej. Trochę szkoda, bo sezon 13/14 miał naprawdę niezły i rokował nieźle na przyszłość w wieku 23 lat. Przyszedł lepszy i go wysadził. NBA rules, Shelvin. W czerwcu miał operację barku i lato miał z głowy, pod koniec września wrócił do gry.
Transportując się na stanowisko numer 3, dochodzimy do głównego problemu organizacji koszykarskiej ze stanu Georgia. Bo jak tu rywalizować z Cleveland Cavaliers, nie mając na pozycji LeBrona Jamesa żadnego dobrego zawodnika. Nie mówię, że Thabo Sefolosha jest słaby. No dobra, jest słaby. Poza spotowaniem na dystansie, w ataku to gracz kompletnie bezużyteczny. Niestety nawet te 3-pt shots przestały odgrywać u niego dodatnią wartość, bo po trafianiu w Oklahomie w sezonach 11/12+12/13 średnio 42% trójek, w ostatnich dwóch jest to zaledwie niecałe 32%. Yhm. Grając z nim, Hawks grają w ataku 4-na-5. To co zrobiło mu karierę w NBA, czyli obrona, pozostaje tam gdzie powinna, ale James i tak go zmieli, gdyby przyszło im grać przeciwko sobie w serii playoffów. Nie mieliśmy się okazji o tym przekonać w maju, bo Thabo pamiętny kwietniowy wieczór w nowojorskim klubie przypłacił rozwaloną kostką (wcześniej opuścił dwa miesiące przez kontuzję łydki), na której przeszedł potem operację, przez co został dopuszczony do treningów dopiero w tym samym okresie co Korver i Mack. Przed nim zadanie przypomnienia sobie roli najcichszego startera w lidze z Oklahomy, gdzie spisywał się całkiem okej. Jeśli tego nie zrobi, to Hawks nie mają alternatywy. Kent Bazemore jest tylko klasycznym zadaniowcem i powierzenie mu większej misji, nie wydaje się dobrym pomysłem. Ale może być koniecznością. Jednowymiarowy zawodnik (najniższy Offensive Rating w Atlancie w zeszłym sezonie - 94 [ATL 108,9]), trochę w typie Sefoloshy, bo też 2/5 swoich rzutów oddaje za 3 (trafiał 36,4%, nie tak źle). Lepiej zdobywa punkty spod kosza, używając swojego atletyzmu, żeby się tam dostać, ale traci sporo piłek przy stosunkowo niewielkiej liczbie kontaktów z piłką i nie jest tak dobrym defensorem jak Szwajcar. Wulkan energii i niewiele poza tym. W ostatnim sezonie grał również sporo na SG, ale z uwagi na brak Carrolla, zostanie już na dobre przesunięty pozycję wyżej. Za nimi omawiany Justin Holiday, który pogra i na dwójce i na trójce.
Pod koszem zgrany już duet złożony z uzupełniających siebie nawzajem Paula Millsapa i Ala Horforda. Ten pierwszy był liderem strzeleckim drużyny (16,7 pkt/mecz) i od dwóch sezonów regularnie oddaje rzuty z dystansu (trafia średnio 1/mecz przy 36% skuteczności). Chrisem Boshem to on nigdy nie będzie, ale jego głównym atrybutem od zawsze jest regularność w tym co robi. Posiadał najwyższy w Atlancie wskaźnik +/- [4,2; stosunek zdobytych punktów drużyny do tych straconych, kiedy dany zawodnik był na parkiecie], a także najlepszy Def Rtg (99, ATL 103,1). Skosił wysoki kontrakt w lecie i wieku 30 lat, ma jeszcze jakieś 2-3 lata gry na tym poziomie. To samo tyczy się 29-letniego Horforda. Center z Dominikany był na spółę z Millsapem powodem, dla którego Hawks mieli TOP-6 obronę w lidze. Sezony 11/12 i 13/14 prawie całkowicie stracił przez nietypowe kontuzje obydwu mięśni klatki piersiowej i już na zawsze pozostanie mi gdzieś w tyłu głowy ryzyko, że może ten uraz odnowić. Z dalekiego półdystansu jest bardziej skuteczny niż LaMarcus Aldridge - fantastyczne 49,4%. Jeden z najlepszych all-around graczy w NBA. Jest w swoim contract-year.
Za nimi największe zadania zostaną przydzielone Tiago Splitterowi i Mike'owi Scottowi. 27-letni Amerykanin ma za sobą ciężkie lato, gdyż został złapany przez policję przy posiadaniu znacznej ilości narkotyków (w zasadzie to sam się do tego przyznał, żeby chronić brata). Scotta czeka proces w sądzie, gdzie grozi mu aż 25 lat więzienia, ale zapewne skończy się na kilku setkach godzin prac społecznych. Wracając już do spraw sportowych, Mike w Atlancie ma dla siebie najbardziej odpowiednią rolę, która w tym sezonie będzie identyko. Taki trochę z niego przeciętny stretch-four (34,4% za 3 przy 1 celnej próbie/mecz), ale zdarza mu się od czasu do czasu zrobić hot w jakiejś kwarcie. Jeśli pozaboiskowe problemy wpłyną na jego występy, to kariera w NBA może się dla niego szybko skończyć. Już w zeszłym offseason będąc niezastrzeżonym, prawie wylądował w lidze rosyjskiej.
Dalej w rotacji znajduje się jeszcze Mike Muscala. W swoim drugim roku w tej lidze zaprezentował się całkiem solidnie rozgrywając dwa razy więcej spotkań (40) niż w rookie-season, ale jednak przybycie Splittera zamyka mu szansę na zrobienie kolejnego krok w przód. Podobnie jak Scott, też posiada umiejętności strzeleckie (9/22 z dystansu w 14/15, po 0/3 w 13/14) i ogólnie trafiał świetnie 55% z gry, biorąc pod uwagę, że ponad połowa jego prób wywodziła się spoza paint. Może też grać na czwórce i możliwe, że będzie tutaj ostra walka pomiędzy nim a dilerem. Słaby żart, bo jestem zmęczony.
Edy Tavares rozpoczyna naukę, żeby za 3 lata grać po 15 minut/mecz. Good luck, bro.
To jest gwarantowana czternastka. O ostatni slot na obozie przygotowawczy powalczą takie tuzy jak: Lamar Patterson (SG), Terran Petteway (SF), DeQuan Jones (SF) i Earl Barron (C-znasz).

Na spidzie w kontrakty #16: offseason 2016 Hawks to przede wszystkim wolna agentura Ala Horforda i wcale nie jestem pewien, czy grający od 2007 w Atlancie Horford nie postanowi zmienić otoczenia. Jeśli pomyśli, że Finał Konferencji Wschodniej to max co ta drużyna może osiągnąć (bo to jest max), to szanse na takie rozwiązanie rosną. Inna sprawa, że Al po prostu nie wygląda na gościa, który może się tak po prostu ulotnić. #Hawk4life?  Mniej ciekawym UFA będzie Bazemore, przed którym kluczowy sezon, jeśli chce mieć kilka Porsche w garażu. Niegwantowany będzie Mack (poleci), a Team Option na sezon 16/17 Hawks mają na kontraktach Schrödera (easy), Hardawaya (mniej easy), Muscali (mniej easy) i Scotta (hard?). W 2017 UFA będą Millsap (ma opcję), Teague, Korver, Splitter, Sefolosha i Holiday. Po jaką cholerę wymieniam, skoro UFA będą wszyscy. Więc jeśli Horford sobie pójdzie, to w zasadzie można zwijać interes.

Tak szybko? Przecież dopiero się rozkręcili. Czyli to rozkręcanie się miało trwać 3 miesiące i teraz będzie zjeżdżalnia w dół pod dość ostrym kątem? Może nie. Brakuje dredów DeMarra, ale to w końcu nadal ekipa ziomków, którzy wykręcili niecały rok temu bilans 33-2. To nie mogło tak po prostu odejść. A może i mogło, skoro na wiosnę odeszło? Dziura na SF'ie będzie się ciągnąć za Atlantą Hawks przez cały sezon i żeby się ratować, może przydealują pick (Mike Scott pomożesz? Słaby żart) przed Trade Deadline po jakiegoś, nie wiem, przyszedł mi do głowy Wilson Chandler. Pewnie dlatego, że wczoraj tutaj był. Miłego piątku, wreszcie.

Typ: Atlanta Hawks - 2. miejsce w Konferencji Wschodniej, 53-29.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz