Strony

Odsłony

poniedziałek, 26 października 2015

Review #26: Houston Rockets

Houston Rockets drugi sezon z rzędu grali dobry basket, ale nie na tyle dobry, żeby można byłoby ich stawiać w roli jednego z głównych pretendentów do tytułu. Teraz jest podobnie.

Rakiety miałyby za sobą bolesną porażkę w Półfinałach Zachodu, ale po przegraniu czterech spotkań, jakoś się tak złożyło, że mieli na koncie tylko 3 porażki. Swój chyba najlepszy mecz w sezonie przyszykowali na Game 7 i Chris Paul płakał. Jednak grając z Golden State trzeba mieć dwóch świetnych obrońców na wiadomo kogo. Rockets mieli jednego, bo Beverley był kontuzjowany. Zakładając, że pierwsze dwa spotkania HOU przegrali minimalnie, to z nim na parkiecie ta seria mogłaby się potoczyć mniej jednostronnie.

Zdrowie to problem w drużynie Kevina McHale'a. Podstawowa starting-five Houston opuściła w zeszłym sezonie aż 117 spotkań (28,5% wszystkich). Jednak zdrowi Houston Rockets mogą skopać wszystkich. Zwłaszcza po rozwiązaniu swojej największej bolączki w trakcie tego offseason.

Chronologicznie. Rockets w transferze Omera Asika do Nowego Orleanu, załatwili sobie stamtąd pierwszorundowy pick tegorocznego naboru. Jako, że był zastrzeżony w Top-3 i na miejscach 20-30, a Pelicans mieli 13-sty bilans ubiegłego RS, to wybór z numerkiem 18 znalazł się w Texasie i przeznaczony został na finalistę minionego NCAA Final Four, forwarda Sama Dekkera.

Swój pierwotny first-rounder (27.) stracili głupio, bo dealując jednoroczny kontrakt Jeremy'ego Lina do Lakers, żeby zrobić miejsce na podpisanie Carmelo Anthony'ego w lato '14. Daryl Morey rzadko robi głupie ruchy, ale ten akurat taki był.

Posiadali za to 32. pick (od New York Knicks z sing-and-trade Marcusa Camby'ego w 2012, ło) i zużyli go na mistrza NCAA (2013) z Louisville, kolejnego skrzydłowego, Montrezla Harrella. Zawodnik o imieniu, którego nie umiem wymówić, dostał aż 3-letnią gwarantowaną umowę, wartą 3,14 miliona dolarów (+ 4 rok QO - 1,36 mln). Rzadko second-roundery dostają tyle czasu na zademonstrowanie swoich skillów.

Były plotki, że i Dekker (co byłoby dziwne) i Harrell zostaną zesłani w pierwszym sezonie do D-League, ale Rockets nawet na 2 dni przed startem sezonu nie mają zapełnionej rotacji, więc to nie wchodzi w grę.

Wolna agentura w Houston to głównie przedłużenia ważnych części rakietowej ekipy. 3 lipca Morey dogadał się z zastrzeżonym Patrickiem Beverleyem (23,03 mln/4 lata, ostatni rok niegwarantowany) i Corey Brewerem (23,43 mln/3 lata, full gw). Dwa tygodnie później Rockets przekonali do siebie coś czego nie mieli, stosunkowo solidny back-up za Jamesem Hardenem w postaci Marcusa Thorntona (był UFA, dostał minimum weterana - 1,19 mln/1 rok).

W Houston brakowało też lepszego point-guarda, ale problem został rozwiązany w dealu z Denver Nuggets, skąd Rockets pozyskali rozpoczynającego właśnie wtedy miesięczną terapię alkoholową, Ty'a Lawsona. Daryl Morey poświęcił tutaj niewiele/nic nie znaczących ludzi typu Kostas Papanikolaou, Pablo Prigioni, Joey Dorsey oraz Nick Johnson (tylko on nie został za chwilę z Nuggets zwolniony). Można w zasadzie powiedzieć, że za Lawsona i jeszcze second-rounder 2017 oddał pierwszorundowy wybór w przyszłorocznym drafcie (zastrzeżony w Top 1-14, więc trafi do Denver). Well done. Co ciekawe, Ty po zdealowaniu do Houston zgodził się, żeby z jego ważnej, w pełni gwarantowanej przez 2 lata umowy, ostatni rok potraktować jako niegwarantowany (13,2 mln). Ty Lawson naprawdę doesn't care. Możliwe, że było tutaj ustne porozumienie już wcześniej, jako warunek do wykonania przez Rockets transferu.

Co do osłabień, koszykarska organizacja z południowo-wschodniej części Texasu straciła usługi niezastrzeżonego Josha Smitha, który postanowił odpłacić się Clippersom, że był ważnym składnikiem wyeliminowania ich w zeszłych playoffach. Czyżby ta licealna przyjaźń z Dwightem Howardem nie była taka mocna? W LA podpisał minimalny kontrakt, jaki teoretycznie mógł dostać i w Houston. No chyba, że Rockets cenią sobie wyżej umiejętności Terrence'a Jonesa i Donatasa Motiejunasa i zwyczajnie nie byli zainteresowani.

Morey nie pozwolił za to odejść drugoroczniakowi K.J. McDanielsowi, który był zastrzeżony. Rzucił mu sporą, bo 3-letnią umowę wartą 10 milionów baksów, gdzie ostatni rok jest opcją drużyny.

Najdłużej zastanawiał się Jason Terry. JET rozważał re-unit z Dallas, ale po tym jak DeAndre Jordan zniknął z tamtejszego radaru, ta opcja przestała być interesująca (jeszcze rozmawiał z Pelicans, ale do konkretów nie doszło) i 38-latek otrzymał kolejną, być może ostatnią już umowę, równowartości minimum dla weterana (1,5 mln/1 rok). Offseason zakończony.

Houston Rockets 2015/16:








Ty Lawson udanie zakończył swój odwyk i w preseason wrócił do gry na wysokich obrotach. Przez 6 lat gry dla Nuggets dotarł tam do statusu cichej gwiazdy. Jednak co pokazały ostatnie miesiące, też w Denver, gdzie nie dogadywał się z trenerami, rola lidera zespołu nie jest mu pisana. Znalazł się teraz w bardzo dobrym położeniu i będzie w Houston 3-4 opcją w ataku. Lawson odda piłkę do innych rąk, z którą się w Kolorado praktycznie nie rozstawał (82 dotknięcia/mecz - 9. miejsce w NBA) i zostanie bardziej przesunięty do roli spotującego na dystansie (to może być problem, bo Lawson w ostatnim sezonie trafiał tylko 34,1% trójek i fatalne 38,8% z mid-range - co rok spada mu tutaj skuteczność). Mam tu pewną myśl, że dokładniej strzelający do kosza i zdecydowanie lepiej broniący Beverley wskoczy do S5 w jakiejś części sezonu. Bo Ty Lawson obrońcą dobrym nie jest, gdyż zwyczajnie nie ma do tego warunków (180 cm wzrostu). Mógłby wtedy pełnić klasyczną rolę rozgrywającego z ławki rezerwowych, co zwiększyłoby jego efektywność. Zobaczymy czy McHale na to wpadnie.

Numer jeden zeszłego sezonu w statystyce Win Shares (16,4 - o 0,3 przez Chrisem Paulem i o 0,7 przed Currym) był bardzo rozczarowany, że nie dostał nagrody MVP. Ja też byłem. James Harden po prostu zrobił więcej niż Stephen Curry wciągając ciągle pokaleczonych Houston Rockets na 2. seed na zachodzie. Uuu, pojechałem. W każdym razie Czarnobrody wraca z odwetem w tym sezonie. Ubiegłe rozgrywki zdominował na wielu płaszczyznach - najwięcej punktów w lidze (dobre 44% z gry), najwięcej punktów w lidze z wjazdów pod kosz (okej 48,6% skuteczności), najczęściej dostawał się na linię rzutów wolnych i najczęściej stamtąd trafiał (career-high 86,8%). Emm, co jeszcze. Top-5 trafień z dystansu (37,5% - tu jest miejsce na poprawę) i Top-10 w asystach/mecz (ale miał z tej 10-tki drugą największą ilość strat - też upgrade możliwy). Przestał być ujemnym zawodnikiem po bronionej stronie parkietu (od dwóch sezonów zatrzymuje bronionych przez siebie rywali na 42,5% z gry i mają oni przy nim gorszą skuteczność o 2 punkty procentowe), ale jeszcze trochę brakuje mu do stania się solidnym defensorem. Ale zależy mu, bo godził się na częste krycie dużo wyższych i silniejszych zawodników (np. Draymonda Greena w WCF), żeby Rockets mogli grać tym swoim super-smallballem z J-Heezym/Arizą na pozycjach 3/4. Ma 26 lat i mam nadzieję, że jego ultra-ofensywne parcie na kosz nie wpędzi go w kontuzje (małe problemy z kolanem w preseason). Oznajmił, że chce zakończyć karierę w Houston (ma jeszcze 3 lata ważnego kontraktu), a w sierpniu podpisał 200-milionową umowę z Adidasem (Nike nie wyrównało oferty) i pieniądze od teraz nie mają dla niego żadnego znaczenia.

Trevor Ariza ma za sobą stu-procentowo zdrową kampanię po przeprowadzce z Waszyngtonu i w Houston był trzecim najlepszym zawodnikiem. Ariza to przykład cennego gracza 3-and-D, który potrafi jeszcze zrobić coś więcej (np. rozgrywać picki - 2,5 asysty/mecz). Jednak jego statystyki defensywne poleciały niepostrzeżenie w dół po zmianie konferencji, gdzie czekali na niego trudniejsi do bronienia rywale. Aż o 4,1 punkta procentowego byli o nim przy nim lepsi (trafiali 48,5%), co jest wynikiem nazbyt fatalnym, jak na Trevora Arizę (to też efekty gry smallballem i bronieniem czwórek). Nie powala jego skuteczność (tylko 35% za 3, skąd oddawał ponad 60% wszystkich swoich rzutów) i wydaje mi się, że po roku kontraktowym w Wizards i otrzymaniu ubiegłego lipca 32 mln/4 lata (full gw) od Houston, zwyczajnie nie przykładał się tak bardzo. Kciuk w dół. Rockets potrzebują go w lepszym wydaniu, jeśli chcą walczyć o mistrzostwo i wiem, że takie wydanie może zaprezentować.

Większość box-score'u Terrence'a Jonesa z minionego sezonu to linijka z napisem "inactive". Najpierw po rozegraniu ledwie 4 spotkań stracił prawie 3 miesiące, przez tajemnicze problemy z zapaleniem nerwu w swojej lewej nodze, co spowodowało, że na kilka tygodni stracił czucie w stopie (tutaj świetny artykuł na ten temat). Po powrocie spisywał się dobrze, ale jeszcze opuścił kilka spotkań przez częściowo zapadnięte płuco. Scary injuries ma ten Terrence Jones. W playoffach grał jako starter przeciwko Dallas, ale w trakcie serii z LAC zmienił go Josh Smith. Preseason oczywiście też miał nie najzdrowszy (żebro, wstrząśnienie mózgu) i chyba po prostu ma pecha. Rok w rok staje się coraz lepszy (ten będzie jego 4-tym w lidze) i jako energiczny gość świetnie zbiera i blokuje (1,8/mecz). Niezły obrońca (zatrzymywał swoich rywali na 46,5% przy obręczy) i mógłby tu stworzyć podkoszowy defensywny monolit z Howardem, gdyby tylko obaj byli zdrowi. Ofensywnie zaczął oddawać trójki (filozofia Houston, tu nawet J-Smoove miał green light) i miał stamtąd 16-na-56. Bliżej kosza za to bardzo dobre 56,8% skuteczności.

Po raz pierwszy od 2005 roku Dwight Howard nie został wybrany do All-Star Game. Powód? 41 opuszczonych spotkań w sezonie regularnym (prawe kolano). Niestety, po tym jak był Supermanem w Orlando (przez pierwsze 6 lat kariery opuścił tylko 3 spotkania), jego atletyzm zaczął spadać dość wcześnie, bo już w wieku 26-27 lat, a podatność na urazy wzrosła. Ma problemy z bólami pleców i to nie jest coś zaniknie, dlatego w trakcie RS ma być oszczędzany na playoffy (via Kevin McHale). W ataku to nadal ten sam zawodnik, polepszający rokrocznie swoją grę w post-up i zdobywał stamtąd 6 pkt/mecz, jednak miał najgorszą efektywność spośród wszystkich zdobywających co najmniej 3 pkt/mecz - 0,75 PPP [Points Per Possesion]. Głównym powodem jest to, że po prostu niektórzy wolą go sfaulować i wysłać na linię skąd nadal nie nauczył się rzucać (52,8% w 14/15) i można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że już się nie nauczy. W obronie od dawna nie jest najlepszym obrońcą w lidze (spadek atletyzmu), o czym świadczy nie wybranie go 3 razy pod rząd do dwóch piątek All-NBA Defensive Team. Nadal jest tam dobry, bo zatrzymuje rywali przy obręczy na 45,7%, ale lepszy już nie będzie. Szybko go starość złapała.

Przegląd po ławce tradycyjnie od guardów. I trzeba użyć słowa "zdrowie" w trzecim akapicie z rzędu. Patrick Beverley w ostatnich dwóch sezonach opuścił aż 37% spotkań, w których mógł zagrać. Jego agresywna obrona jest obusieczna, czasem rozwali kolano Westbrookowi, a czasem coś sobie. Ostatnio częściej sobie (złamany nagdarstek, przez co wypadł z PO). Zapomina się trochę jaki to jest ważny gracz dla tych Rockets. Dobrze uzupełniał się z Jamesem Hardenem, bo nie jest to rozgrywający chociażby w typie Lawsona, że swój czas gry musi zapełnić klepaniem piłki. Ofensywnie stracił na efektywności, na mniej więcej fifty-fifty* podzielił swoje próby z paint i z dystansu skąd trafiał kolejno słabe 44,8% i trochę lepsze 35,6%. W playoffach (albo i wcześniej, Kevin - ale powoli, Lawson/Harden musi otrzymać swoją szansę) może rozpoczynać mecze, jeśli zajdzie ponowna potrzeba gry ze Splash Brothers lub innymi Chrisami Paulami czy Russellami Westbrookami.

*fifty-fity, bo Rockets nie respektują mid-range - ledwie 11,5% ich rzutów pochodziło stamtąd, zdecydowanie najmniej w NBA. Drudzy byli 76ers (18,4%) i tutaj widać, że Sam Hinkie jest uczniem Daryla Moreya.

Trzecim point-guardem w rotacji jest Jason Terry. Weteran ma za sobą lepszy sezon niż ten brooklyński, po którym właściwie skreślono go już z NBA (miał wtedy też spore problemy z kolanem, przez które nawet nie wybiegł na parkiet w Sacramento, jak został tam przehandlowany w lutym '14). Ale JET nie mógł tak po prostu odejść. Przed sezonem wysłano go do Houston i tutaj spełniał swoją rolę, trafiając 39% trójek. W tym wieku tylko to mu pozostało, a o jego obronie nie ma co wspominać. Zdrowa kampania za nim (opuścił tylko 5 spotkań) i teraz będzie ewentualnym kołem ratunkowym, gdyby znowu szlak trafił część rotacji McHale'a.

Wpisując do wyszukiwarki "Marcus Thornton" wyświetliło mi się dwóch, bez oznaczeń, który jest z Houston, a który z Bostonu. Ale kliknąłem w tego właściwego. To dobry znak. I dobrze, że Celtics przehandlowali go w lutym do Arizony, bo byłby niezły kociokwik. 28-letni Marcus Thornton ma za sobą zdecydowanie najgorszy sezon w karierze, będąc niepotrzebnym w Bostonie (39 spotkań - średnio 16 minut/mecz), a potem jeszcze bardziej niepotrzebnym w Phoenix (9 meczów po 9 minut na spotkanie - miał też trochę problemów z palcem u nogi). Rockets dadzą mu szansę na odbudowanie swojej pozycji w lidze, gdzie będzie ubezpieczać Hardena. Ten Marcus Thornton to shooter i nic więcej, ale dobry shooter (37,8% za 3 w 14/15). Obrońca z niego żaden (chociaż tylko 41,7% skuteczności mieli jego rywale, muszę chyba zmienić statystykę - inna sprawa, że tutaj to niewielki wyznacznik, bo sam Thornton niewiele grał, w dodatku przeciwko samym rezerwowym). Ma dopiero 28 lat i obniżka zarobków z 9 milionów rocznie do 1,5 bańki, może go zmotywuje.

Nawet K.J. McDaniels zarabia więcej, ale nie sądzę żeby wskoczył przed Marcusa do rotacji. Jako debiutant miał 4 miesiące, żeby pobrykać sobie w Philadelphii, zanim ci (dlaczego?) oddali go do Rockets w zamian za Isaiaha Canaana. U McHale'a już nie pograł (łącznie 33 minuty). W 76ers miał zielone światło na rzucanie, ale robił to mocno nieefektywnie (39,6% z gry, w dodatku oddawał prawie 3 próby/mecz z dystansu trafiając marniutke 29,3%). Energiczny zawodnik i kozacki dunker, ma świetnych agentów (Shiffman/Bartelstein), że załatwili mu taką umowę już w drugim roku jego przygody z NBA. W kwietniu uszkodził sobie łokieć i był nieaktywny całe lato, teraz jest okej. Może grać też pozycję wyżej.

Czyli tam gdzie hasa Corey Brewer, mający za sobą przyzwoite rozgrywki, po grudniowym transferze z zimnej Minnesoty. Ciężko określić co ten Struś Pędziwiatr naprawdę potrafi, poza zdolnością do kradzenia piłek ludziom. Jest wysoki i ma długie łapy, co pozwala mu dobrze pokryć rywali. W Timberwolves nikomu nie zależało na jego umiejętnościach defensywnych, ale po zmianie barw zrobił tutaj duży upgrade i po All-Star Game znakomicie zatrzymywał krytych przez siebie zawodników na 37,0% z gry (w playoffach 40,4%, też dobrze). Kevin McHale nie zakazał mu rzucania z dystansu, mimo że fatalnie Brewerowi to szło (28,4% w HOU) i w ogóle ciekawe jest, że taki Corey oddawał średnio więcej rzutów/mecz (ponad 10) niż Dwight. Brewer świetnie ścina pod obręcz używając swojej szybkości i ponad 1/3 swoich rzutów oddawał z Restricted Area (trafiał 66,6%). Sixth Man tego teamu.

Pokolorowany jest Donatas Motiejunas mający za sobą operację pleców w kwietniu, przez co miał opuścić całe lato i być gotowym na obóz przygotowawczy. Pierwsza część przepowiedni się spełniła, druga nie i Litwin cały czas jest poza grą (kontynuacja bólów pleców) i prawdopodobnie jeszcze trochę taki stan rzeczy się utrzyma. W swoim trzecim sezonie na enbijejowskich parkietach poczynił krok, a nawet dwa, do przodu. Korzystając z absencji Jonesa grał w piątce i zdobywał średnio dwa razy więcej punktów/mecz (12,0) niż miało to miejsce wcześniej. Rockets przekalibrowali go w stretch-four i trafił w rozgrywkach aż 49 z 133 trójek. Był też znakomity w post-up zdobywając tam 3,7 pkt/mecz przy efektywności 0.98 PPP, co było szóstym wynikiem w lidze, uwzględniając tych co  w taki sposób zdobywali co najmniej 2 pkt/mecz. Di-Mo obrońcą jest póki co przeciętnym-do-solidnym (rywale kończyli przy nim 48,9% przy obręczy). Po powrocie będzie grać za Terrencem Jonesem.

Clint Capela vel mini-odkrycie playoffów 2015. 21-letni Szwajcar po otrzymaniu szansy dopiero w kwietniu (12 meczów w RS), w postseason grał już we wszystkich spotkaniach (zastępując Di-Mo), chociaż średnio tylko po 7,5 minuty, ale w tych krótkich chwilach zdążył zaprezentować się jako dobrze zbierający i przede wszystkim broniący zawodnik (w playoffach jego rywale kończyli przy nim tylko 37,3% swoich prób, aż o 9,2 punkta procentowego gorzej niż ich średnia. Sick) W preseason (3 double-double) wyglądał jak steal draftu (25. pick).

Na koniec rookies, którzy nie odegrają w tym sezonie większej/żadnej roli dla Houston Rockets. Sam Dekker opuścił ligę letnią (bóle pleców, not good), w październiku już był zdrowy i grał sporo w meczach kontrolnych, ale szło mu to dość opornie, co widać po nijakich statystykach. W ostatnim sezonie w Wisconsin trafiał świetne 63,9% za 2, ale oddawał też sporo trójek, niestety niecelnych (3,8/mecz - 33,1%). Miał świetny NCAA Tournament co znacznie podbiło jego wartość. Zobaczymy czy Rockets dali się nabrać.

Być może kontuzja Motiejunasa otworzy minuty od startu dla Montrezla Harrella. 21-latek rok wcześniej pojawiał się w Mock Draftach nawet w Top-10, ale zdecydował się zostać na uczelni sezon dłużej i to był błąd. Nie poczynił progresu i kosztować go to będzie teraz trochę pieniędzy. Montrezl to podkoszowy bez rzutu (53,3% z linii rzutów wolnych w karierze) i bez wzrostu (203 cm), co jeśli jeszcze w NCAA nie miało takiego znaczenia, teraz już ma spore. Wypadł dobrze podczas SL i teraz w preseason gra lepiej niż Dekker.

Pamiętasz wczorajszą listę walczących o ostatni slot w New York Knicks? Houston Rockets też mają swoją.


Offseason 2016 w Houston to pytanie czy Dwight Howard wykorzysta opcję gracza na rozgrywki 16/17 wartą 23,28 miliona dolarów. Ciężka zagwozdka. Może z niej zrezygnować, żeby w wieku 30 lat zgarnąć ostatni duży kontrakt. Obstawiam, że tak zrobi, ale wątpię, że Rockets dadzą mu nie wiadomo jakie pieniądze. Może być ciekawie tutaj.
Niegwarantowana umowa (13,21 mln) Lawsona, na którą sam przystał, zależy już tylko od niego samego i tego jak będzie kooperować z Hardenem. Jak nie pyknie, to Morey go bez skrupułów zwolni.
Niezastrzeżeni będą Terry i Thornton, a zastrzeżeni Jones (3,53 mln) i Motiejunas (3,28 mln). Dwaj silni skrzydłowi mogą dogadać się w sprawie nowych umów do 2 listopada, ale Rockets chyba najpierw wolą sprawdzić, w którego bardziej opłaca się zainwestować (przedłużenie dwóch może być trudne). Poza tym oczywiście liczy się pozostawienie cap-space'u w lipcu na podpisanie Kevina Duranta. Nawet jak Howard wykorzysta swoją opcję, to Rockets nadal mają wolne ponad 20 milionów dolarów.
Z formalności, miesiąc temu HOU wykorzystali opcję drużyny na 16/17 w rookie-kontrakcie Clinta Capeli.

Sezon regularny Houston Rockets będzie polegać na wgrywaniu Lawsona do drużyny i sprawdzanie jak sobie radzi z Jamesem Hardenem, a także na tym, żeby po prostu pozostać zdrowym na wiosnę. Healthy Rockets mają Top-5 starting-piątkę w NBA i solidną ławkę. Mam wrażenie, że po dwóch latach dobrych wyników, nadal są trochę niedoceniani, więc wyjdę towarzystwu na przekór. Bo mogę. Najwyżej jeśli się nie sprawdzi, to zwalę na kontuzje hihi (ten frontcourt pod tym względem jest mało przekonujący). A jak się sprawdzi to wyjdę na mądrego. Sytuacja win-win.

Typ: Houston Rockets - 2. miejsce w Konferencji Zachodniej, 60-22.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz