Strony

Odsłony

sobota, 17 października 2015

Review #17: Portland Trail Blazers

Wygląda to na długą przebudowę wokół Damiana Lillarda. Czy jest jakaś możliwość, że skończy się inaczej? O dziwo tak.

Sensu przypominania ubiegłych rozgrywek Portland Trail Blazers raczej większego nie ma, bo tamten team już nie istnieje. Dla formalności, Blazers wystartowali kosmicznie, od bilansu 30-8, żeby niczym Atlanta obniżyć loty. Jednak w przeciwieństwie do nich, ekipa Stottsa ponownie zaczęła łapać flow, które zostało brutalnie wstrzymane na wskutek zerwania Achillesa przez Wesleya Matthewsa. Podstawowy shooting-guard został zastąpiony w piątce Arronem Afflalo (ściągnięty z Denver przed Trade Deadline), co pozwalało myśleć, że może jeszcze coś z tego sezonu wyciągną. Nope. Od czasu kontuzji Wesa skończyli sezon regularny z bilansem 10-12, co kosztowało ich utratę przewagi własnego parkietu, a jak się zaczyna serię z Memphis Grizzlies w Grindhouse, to zazwyczaj się ją przegrywa. Aldridge z Lillardem zostali rozszarpani przez obronę Miśków, Batum zgubił rzut, Robin Lopez pod koszem przeciwko Marcowi Gasolowi nawet się nie zająknął i w zasadzie dobrą serię miał tylko C.J. McCollum. Dobrze, że nie oberwali sweepem. Chociaż nie, sweep był 2 miesiące później.

Zaczęło się 24 czerwca. Plotki o możliwym odejściu niezastrzeżonego LaMarcusa Aldridge'a powoli przestawały być plotkami i stawały się faktami. GM Neil Olshey dostał zgodę z góry i wjechał na autostradę prowadzącą do przebudowy, nie czekając na ostateczną decyzję LMA. Możliwe, że ciut przereagował i mimo słabego sezonu Nicolasa Batuma, mógł chyba jeszcze trochę poczekać. Francuz wylądował w Charlotte, a do Portland oddani zostali w zamian Gerald Henderson i rookie-niewypał Noah Vonleh.

Następnego dnia miał miejsce draft i Blazers mając tylko jeden wybór wybrali z 23 numerem niskiego skrzydłowego Rondae Hollis-Jeffersona, po czym nazajutrz zdealowali go na Brooklyn razem z rezerwowym point-guardem, weteranem Steve Blakiem. Pozyskali za to innego zrekrutowanego właśnie do NBA, Pata Connaughtona (41. pick - podpisano z nim później umowę 2,51 mln/3 lata, pierwsze 2 lata gwarantowane) wraz z centrem Masonem Plumlee. Interesujący ruch, który sugerował, że UFA Robin Lopez też się z Oregonem pożegna, bo inaczej po co byłby w Portland kolejny podkoszowy? Blazers wymienili też przyszłościowy drugorundowy pick do Utah w zamian za small-forwarda Daniego Dieza (54. pick). Deal bez znaczenia na ten moment, bo 22-letni Hiszpan zostanie w swojej ojczyźnie na co najmniej kolejny sezon.

I tak to wyglądało na starcie lipcowej wolnej agentury w Portland. Pierwszego dnia owego miesiąca Damian Lillard dogadał się w sprawie maksymalnego rookie-extension (mimo, że ma ważny kontrakt na 15/16) i podpisał ogromne, 5-letnie przedłużenie warte 120,5 miliona dolarów. To byłoby ŁAAAAAŁ, gdyby wcześniej nie uprzedził go Anthony Davis ze swoimi 145 milionami. I tak w dalszym ciągu jest ŁAŁ, a Trail Blazers zapewnili sobie usługi młodego gwiazdora aż do 2021 roku. Nice, chociaż to czy 25-letni Dame jest wart tych pieniędzy wyjdzie dopiero za rok-dwa, ale przy uwzględnieniu skoku w salary-cap (umowa telewizyjna, everybody knows), Blazers innego kontraktu dać mu nie mogli.

Owego dnia rozpoczynającego Free Agency, rzucono niezastrzeżonemu skrzydłowemu Al-Farouqowi Aminu umowę 30 mln/4 lata (full gwarantowana) i dowiedziałem się, co mieli Blazers na myśli oddając Batuma. Taka mana dla Aminu? Zważając na to, że Amerykanino-Nigeryjczyk ma już 25 lat i wielki skok jakościowy go nie czeka, ten kontrakt jest BAD. AFA zamiast RHJ w remontującej się drużynie? Bardzo śmieszne, Neil.

No chyba, że wierzyłeś, że następnego dnia nie stanie się to, co nie mogło się nie stać. LaMarcus Aldridge niby zastanawiał się nad dalszą grą w Portland, ale w wieku 30 lat poważna gra o pierwszy pierścień była zbyt kusząca. No i LMA pochodzi z Texasu. No chance here, Oregonians. Witajcie w nowej erze. Czy LaMarcus dostanie boos 11 listopada? Nie jest Dwightem, więc nie.

No i ruszyła błyskawiczna lawina, tak jakby wszyscy czekali na decyzję Aldridge'a. Również niezastrzeżeni Arron Afflalo i Robin Lopez podpisali nowe kontrakty w Nowym Jorku, a również niezastrzeżony Wesley Matthews w Dallas. Bang, bang, bang. A żeby to wszystko ukisić w jednym akapicie, to jeszcze UFA Alonzo Gee wyniósł się do Nowego Orleanu, a center Joel Freeland (Blazers zrezygnowali z jego Qualifying Offer - 3,77 mln, prosta decyzja) z NBA, do rosyjskiego CSKA. Nie uronię nad nim łzy. Nad Dorellem Wrightem (UFA -> Chiny) też nie.

That's all. Dowiedzieliśmy się, że 2 tygodnie w zupełności wystarczają, żeby doszczętnie rozmontować jedną z najlepszych drużyn w NBA.

Skoro ktoś odszedł, to musiał ktoś przyjść. Dla porządku chronologicznego o większości już wspomniałem, ale nie było słowa o Edzie Davisie, który zrezygnował z opcji gracza (1,1 mln) na sezon 15/16 w LA Lakers. Silny skrzydłowy planował pozostać w Kobelandzie, ale nie miał zamiaru czekać, co LAL wykombinują podczas wolnej agentury, więc wziął pewną forsę od Blazers - w pełni gwarantowane 20 mln/3 lata.

12 lipca był mini-deal pomiędzy Orlando a Portland. Nie taki mini dla szukającego mocy Maurice Harklessa, wymienionego z Magic za zastrzeżony na miejscach 31-55 drugorundowy pick 2020. Skoro przebudowujący się team w ten sposób oddaje młodego gracza. to znaczy, że ma on najniższą możliwą wartość.

Jeszcze jeden transfer się tutaj wydarzył, ale w zasadzie nieistotny. Przynajmniej nie po tej stronie. Cleveland długo szukali kogo mogą ugrać na niegwarantowanym 10,5-milionowym kontrakcie Brendana Haywooda, ale ugrali tylko Trade Exceptions (10,5 mln i 2,85 mln). Te drugie z powodu dołączenia do wymiany Mike Millera, który wcześniej wykorzystał swoją opcję gracza na sezon 15/16 (miał tak zwany Trade Kicker w kontrakcie, przez co jego zarobki wzrosły o 400 tysięcy, jestem nerdem). Dodatkowo Cavaliers dorzucili drugorundowe picki 2019 i 2020, a Portland oddali tylko "cash", pewnie 100 tysięcy dolców. Haywood został z automatu zwolniony, a Miller trochę później, bo we wrześniu i wylądował w zapowiedzi sprzed dwóch dni.

Jako ostatni w Trail Blazers pod nowym kontraktem podpisał się niewydraftowany w tym roku, domikański skrzydłowy Luis David Montero. Grał dla PTB w Summer League i widocznie się włodarzom klubu spodobał.

Jeszcze dwóch ludzi, którzy mogli zostać zwolnieni. Chris Kaman miał gwarantowany 1 milion ze swoich już teraz 5 milionów dolarów na ten sezon do 30 czerwca, ale Blazers zdecydowali się zostawić weterana-centra w składzie. Nie pożegnali się też z SG Allenem Crabbem, który miał do 31 lipca w całości niegwarantowaną umowę.

To byłoby wszystko, poza dealami na obóz przygotowawczy, do których jeszcze gdzieś na dole wrócę. Rotacja Portland Trail Blazers 2015/16 pełna szans:


Nikt nie zagrał więcej minut w NBA w ostatnich trzech latach, niż Damian Lillard, który jest w lidze od 3 sezonów. Ta seria z całą pewnością może potrwać dłużej, bo w tym sezonie Lillarda czeka totalna samowolka i jeśli tylko Blazers nie zaczną jakoś chamsko tankować, to tylko kontuzje (nie opuścił jeszcze żadnego meczu w karierze) stoją mu na przeszkodzie. Może nie znaleźć się trzeci raz z rzędu w All-Star Game, bo o Portland łatwo będzie w tym sezonie zapomnieć, a i pewnie przyjdzie u niego obniżka efektywności, skoro obrona rywali będzie się skupiać głównie na nim. Żadne Matthewsy, Batumy i Aldridge nie ułatwią mu tym razem gry, ale jest dość popularnym kandydatem do bycia królem strzelców tego sezonu. W zeszłym był piąty (mówię o łącznej liczbie zdobytych punktów, a nie średniej, bo tak ta kategoria powinna się liczyć), mimo dużego spadku w skuteczności z dystansu (z 39,4% na 34,3% - ale z wjazdów pod kosz [tzw. drives] wykańczał świetne 51,7% po zaledwie 40,2% rok wcześniej). Dame ewidentnie zakochał się w trzypunktowych rzutach (7,0/mecz, tylko za Currym, Matthewsem i Klayem Thompsonem), tylko coraz częściej były one freaky. Teraz nie będzie mu łatwiej, ale nawet jeśli nie obejrzysz za dużo Portland w tym sezonie, same highlighty Lillarda powinny być częstym programem w Twojej koszykarskiej ramówce. Plusem dla niego może być to, że w słabej drużynie nikt nie będzie przyglądać się jego obronie, która potrafiła kuleć. W trakcie preseason skręcił kostkę, ale na start RS będzie gotowy. Jego kozacka dyspozycja na przestrzeni całego sezonu powinna przyciągnąć dobrych zawodników do Oregonu w przyszłe lato, co pomoże w szybkim odbiciu się od dna Konferencji Zachodniej.

Kto zagra obok niego nie jest jeszcze do końca rozstrzygnięte, ale myślę, że to będzie C.J. McCollum, mający za sobą przełomowy kwiecień (wliczam playoffy), gdzie w 13 spotkaniach zdobywał średnio ponad 16 punktów na 51% skuteczności. 24-latek odpalił wtedy, kiedy zaczęto się zastanawiać, czy aby na pewno nie jest bustem (10. pick - 2013). W trakcie preseason utrzymuje formę i są szanse, że z tego może się wykluć All-Star w przyszłości. Ok, może poleciałem z tym hypem. W każdym razie, najbardziej popularny typ na MIP sezonu otrzyma green light, a bonusowo ma grać na pozycji rozgrywającego, jak Dame'a nie będzie na parkiecie (dotychczas w karierze niecała asysta/mecz, ale podczas aktualnych meczów kontrolnych zalicza ich średnio ponad 4). Kluczowy sezon dla niego, jak dla większości tu obecnych.

C.J. nie mógłby liczyć na miejsce w piątce, ale Gerald Henderson coś wolno dochodzi do siebie po artroskopii lewego biodra na początku wakacji (taką samą operację miał w 2011). Hendo w preseason jeszcze nie zagrał i w dalszym ciągu nie został dopuszczony do treningów na kontakcie, więc jego gotowość na start rozgrywek jest wątpliwa. W Charlotte miał całkiem niezły sezon, mimo że na początku został wyrzucony na ławkę (Lance Stephenson), ale szybko odzyskał pozycję startera i był jednym z niewielu nienegatywnych punktów w rotacji Hornets. Nigdy nie był cesarzem efektywności (44% z gry w karierze i niecałe 31% z dystansu), ani mega obrońcą i w wieku 27 lat walczy o swój prawdopodobnie ostatni duży kontrakt (w czerwcu wykorzystał Player Option warte 6 mln, w 2016 będzie UFA). Gra akurat w słabej drużynie powinna mu w tym pomóc. Podzieli się minutami z McCollumem, ale w przypadku Hendersona nie ma mowy o grze na PG.

Dalej jest trzecioroczny Allen Crabbe, który dotychczas w NBA niewiele zdziałał, ale lato, a teraz jesień ma dobre. Gość już w NCAA był shooterem i próbuje to przenieść na standardy enbijejowskie (aż 56% jego rzutów w zeszłym sezonie to były trójki - trafiał nienajgorsze 35,3%). Ma atuty na dobrego stopera w obronie, a wzrost (198 cm) umożliwa mu grę i oczko wyżej. Więcej niż zadaniowcem w NBA nie będzie, ale utrzymanie się w lidze na dłużej i tak będzie dla niego sporym osiągnięciem. Powinien grać jakieś 15 minut na mecz, jeśli wszyscy będą zdrowi.

Rookie Pat Connaughton raczej minut nie otrzyma. Jest to atletyczny shooting-guard i w seniorskim roku w Notre Dame zbierał z tablic aż 7,4 piłki/mecz, ale podobnie jak Crabbe w ataku to głównie spot-up shooter. Co interesujące, został wybrany w tym roku również w drafcie baseballowej MLB.

Są tutaj też czerwoni/pochyleni Tim Frazier (w Blazers w 14/15 zagrał 5 meczów po zwolnieniu z 76ers, jest niegwarantowany) i Phil Pressey (ostatnio w Bostonie, ale zwolniony stamtąd w lecie, podpisał klasyczny "camp invite"), ponieważ któryś z nich (jeśli nie obaj) do ostatecznego składu Portland trafi.

Al-Farouq Aminu dostał trochę za dużo hajsu, więc czekam, aż wyprowadzi mnie z tego myślowego błędu. Jego wartość znacznie podbiło 5 meczów w ostatnich playoffach, gdzie zmuszony był zastępować kontuzjowanego Parsonsa. Jest to za mała próbka, żebym mu zaufał, zwłaszcza że w trakcie sezonu regularnego bywał momentami fatalny, zarówno w ataku jak i obronie. Nie ma kto go wygryźć z piątki, więc jest potencjalnym stealem, jeśli gracie w Fantasy. Lepszy w grze up-tempo, którą Trail Blazers mają w tym sezonie prezentować (jak 3/4 ligi).

Maurice Harkless ma za sobą słabiutką kampanię w Orlando, gdzie przybycie Aarona Gordona zabrało mu regularne minuty. Rozegrał zaledwie 45 spotkań, po 76 i 80 w odpowiednio rookie- i sophomore-sezonie, w dodatku grając w nich prawie dwa razy krócej. Statystyki miał iście DeLigowe, bo średnio 3,4 punktu/mecz przy 40% z gry (rok wcześniej kolejno 7,4 i 46%). Blazers postanowili go ściągnąć i sprawdzą czy coś z niego jednak będzie. Jak nie pyknie, za rok mogą zrezygnować z jego QO i uczynić go niezastrzeżonym wolnym agentem, a wtedy pewnie z NBA Moe się pożegna.

Na końcu Luis Montero, o którym nic nie wiem, poza tym że obejrzałem to. W preseason na razie nie gra, ale ma 2 lata gwarantowanej umowy (łącznie 1,4 miliona $), więc go nie zwolnią. Long-term project, chociaż nie very long, bo ma 22 lata.

Na czwórce najciekawsza sytuacja, mimo że nikogo nie podkreśliłem. Meyers Leonard zacznie sezon w starting-five, ponieważ jak powiedział sam GM Olshey, ma zdolności do stretchowania parkietu z pozycji numer 4, a czasami nawet i 5. W ostatnim sezonie z początku otrzymywał sporo DNP, ale coach Terry Stotts zauważył (bo to dobry coach) , że rozciąganie przez niego gry jest pozytywne dla drużyny. Swój rzut rozwinął dopiero zeszłego lata, bo po pierwszych dwóch sezonach miał zaledwie 3-na-13 za 3, a w rozgrywkach 14/15 zaliczył nietypowo ostry progres tutaj - 47-na-112 [42%]. Teraz ma przed sobą okazję do zarobienia prawdziwych pieniędzy w lipcu, kiedy będzie zastrzeżonym wolnym agentem (w zasadzie powinienem używać ctrl+c -> ctrl+v, bo wszyscy tu obecni mają taką szansę). Teraz czas na rozwój innych koszykarskich aspektów, głównie obrony i gry podkoszowej w post-up, żeby 23-letni Leonard mógł wykorzystywać te swoje 216 centymetrów wzrostu, zwłaszcza jak większość czasu ma spędzać, grając jako silny skrzydłowy.

Początkowo myślałem, że to Ed Davis będzie starterem, ale otrzymanie dużych pieniędzy nie zawsze oznacza rozwój sytuacji w tą stronę. 13-sty pick Draftu 2010 niespecjalnie posunął się naprzód w ciągu tych 5 lat na parkietach NBA. Wydaje się niezłym obrońcą, chociaż broniących przez siebie graczy zatrzymywał na fatalnym dla niego 53,9% z gry (dla porównania: średni w D Valanciunas zatrzymywał na 46,5%), co mnie trochę skonfundowało. Nie jest to jedyny wyznacznik statystyczny w obronie i notował na przykład dobre 1,2 bloku/mecz. W ataku jest tylko finisherem, kończąc wszystko z paint, często wsadami (21. w lidze w 14/15). Bardziej pasuje do niego rola centra, ale mając 208 cm wzrostu, jest trochę undersized.

Starterem będzie na pewno Mason Plumlee (chyba, że w którymś momencie sezonu Stotts zdecyduje się na line-up Davis-Leonard), który będąc schowanym w Nets za Brookiem Lopezem, nie miał wielkiej swobody, żeby pokazać umiejętności jakie nabył będąc z reprezentacją USA na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii, w której znalazł się za swoją boiskowa inteligencję i defensywne umiejętności. Jeszcze w karierze niekontuzjowany (rozegrał wszystkie 82 spotkania w 14/15) brat Milesa, którego wyprzedził o lata świetlne, dostaje ową swobodę w Oregonie, gdzie powinien być najlepszym obrońcą w składzie. W ataku identyczne skillse jak Davis, czyli kończenie wszystkiego wsadami (9. w NBA w 14/15), bez jakiegokolwiek zalążka rzutu z dalsza.

Za nim znajduje się 33-letni weteran Chris Kaman i obstawiam, że w trakcie lutowego transferowego deadline'u zmieni klub na jakiś szykujący się do playoffów. Od swojego jedynego występu w All-Star (2010) wartość Kamana spada z roku na rok, będąc przeplatana licznymi kontuzjami, chociaż udaje mu się pozostawać solidnym w tym coraz krótszym czasie gry. Jest jedynym zawodnikiem Trail Blazers z zeszłego sezonu, którego rola się praktycznie nie zmieni. Olshey na pewno spróbuje go zdealować wraz z jego schodzącym po tych rozgrywkach kontraktem.

Gdzieś w otchłani rotacji znajduje się po bust-sezonie Noah Vonleh. Rzadko się zdarza, żeby wybór Top-10 draftu w swojej debiutanckiej kampanii rozegrał marne 25 spotkań, grając średnio około 10 minut/mecz. Miał problemy z przepukliną na starcie, ale większość nieobecności to i tak było po prostu DNP. Za wcześnie, żeby go przekreślić, bo chłopak ma dopiero 20 lat. Blazers na pewno będą go sprawdzać i dawać mu minuty, nawet jeśli będzie słabszy od pozostałych. Chyba po prostu za wysoko został wybrany w drafcie (9. pick, MJ'u) i to się trochę za nim teraz ciągnie. Potraktuję go jako wybór około-20 i poczekam na rozwój.

Tam taki no-name jeszcze to zaproszony na obóz Cliff Alexander, a uwzględniłem go w tabelce, bo ma 100 tysięcy gwarantowane, więc i większe szanse na załapanie się do rostera (edit: szanse chyba znikły, bo opuści kilka tygodni ze względu na ból kości w kolanie). Na training campie Portland walczy jeszcze skrzydłowy Omari Johnson, ale jest w pełni niegwarantowany.

Nie sądziłem, że da się mieć mniejsze salary-cap niż 76ers (51 mln), ale Trail Blazers się to udało - mają 48 milionów dolarów. Zważając na to, że próg minimalny według umowy CBA wynosi 63 miliony, właściciel Paul Allen i tak musi rozdzielić te brakujące 15 mln pomiędzy graczy w składzie. 1 milion baksów dla każdego? Ale fajnie! Do salary wliczane są pieniądze na koniec rozgrywek, więc przechwytywanie dużych kontraktów w trakcie sezonu razem z pickami jest jak najbardziej wskazane.

Co do przyszłego lata na północno-zachodnim krańcu USA, niezastrzeżeni będą Henderson i Kaman (o ile zostaną tutaj do tego czasu, a jeśli im się to uda, to i tak odejdą). W 2016 RFA będą Leonard, Harkless i Crabbe, chyba że podpiszą rookie-extension do 31 października tego roku. Szanse na to ma tylko Meyers. Do tego samego terminu Portland mieli czas na wykorzystanie opcji drużyny na sezon 16/17 w kontraktach McColluma, Plumleego i Vonleha. Mieli, bo wszystkie już wykorzystali. W zależności od tego jaką umowę uzgodnią z Leonardem (obstawiam, że to zrobią do końca października), Blazers powinni mieć co najmniej 35 milionów cap-space'u na wolnych agentów i jak już gdzieś wspomniałem, mogą być łakomym kąskiem, ze względu na obecność jednej gwiazdy w drużynie. Może ta przebudowa potrwa krócej, niż się wydaje.

Jednak ten sezon będzie w najlepszym wypadku okresem przejściowym w organizacji Portland Trail Blazers. W najgorszym - wstępem do przebudowy. Nie powinno się to tak skończyć, bo Olshey odpowiednimi ruchami wybudował solidne fundamenty pod comeback za rok. Najlepsi gracze w zespole mają 24-25 lat, więc na pewno nie jest to rebuilding-style Philadelphii czy Orlando. Jest tu pewien zamysł, ale na jego efekty trzeba poczekać do lipca. Najpierw walka o 1. pick. Czas start!

Typ: Portland Trail Blazers - 15. miejsce w Konferencji Zachodniej, 17-65.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz