Strony

Odsłony

czwartek, 22 października 2015

Review #22: Oklahoma City Thunder


Każdego października podniecam się, że nadchodzący sezon będzie lepszy od poprzedniego. Czasami przereagowuję, ale ten na serio taki będzie. The Season w Oklahoma City.


Ostatnie 3 sezony młodzi OKC Thunder stracili przez kontuzje i przez Tamtych San Antonio Spurs:
2013 - Patrick Beverley całuje kolano Westbrooka w pierwszej rundzie i osamotniony Durant zostaje później uduszony obroną Memphis Grizzlies.
2014 - Ibaka uszkadza sobie kolano w drugorundowej serii z LAC, opuszcza dwa pierwsze mecze Finałów Zachodu ze Spurs, które kończą się blowoutami. Wraca nie w pełni sił na Game 3 i Thunder wychodzą z 0-2 na 2-2. Jednak grali z maszyną i nie takie hop wygrać 4 z 5 meczów. Przegrali 2-4. I już pomijam fakt, że Westbrook opuścił połowę sezonu regularnego.
2015 - Durant rozwala sobie stopę i tylko pasjonujący rajd o playoffy sprawia, że warto o tym sezonie pamiętać.

A miała być dynastia, mówiono w 2012 po finałowej porażce z Miami Heat. Karma is a bitch.

Może tym razem okaże się bardziej przystępna?

Sam Presti w trakcie zeszłego sezonu ponownie odwalił kawał dobrej roboty. Za mającego dość gry w cieniu Reggiego Jacksona pozyskał trochę niedoceniane umiejętności ofensywne Enesa Kantera, które w tym offseason dostały przedłużenie kontraktu – 70mln/4lata. Ofensywne, bo nie defensywne, dlatego wysokość tego kontraktu jest trochę kująca w oczy. Mając na uwadze jednak wzrost salary-cap od przyszłego sezonu ten kontrakt nie wygląda już tak źle (jak wiele innych), Właściciel Clay Bennett zdecydował się ten jeden raz zainwestować i płacić podatek od luksusu za drużynę, która ma w końcu zdobyć misia. Musiał, bo KD need to know, że ma pełne wsparcie organizacji przed swoim Free Agency w 2016.

Jak jeszcze Sam Presti przygotował Oklahomę City Thunder do absolutnie crucial dla nich sezonu?

Najpierw trzeba było wywalić Scotta Brooksa, który nie uczynił z tej drużyny narzędzia do mordowania przeciwników i nie stworzył żadnego konkretnego systemu. Zastąpiono go legendą Florida Gators, z którą to zdobył dwa mistrzostwa NCAA (2006 i 2007), Billym Donovanem. 50-letni trener na uczelni zmajstrował jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą swego czasu defensywę w lidze akademickiej. Pozyskanie renomowanego coacha wygląda na świetny ruch. Donovan wynegocjował umowę na 5 lat wartą 30 milionów dolarów. Załatwiono też dla niego odpowiednich asystentów - Monty'ego Williamsa (zwolniony wcześniej z NOP) i Maurice'a Cheeksa.

Nie dostanie się do playoffów ma swoje korzyści. Tą korzyścią był wysoki pick w drafcie, jak na drużynę, która ma w tym sezonie demolować NBA. 14. pick, bo o nim mowa, został wykorzystany na 190-centymetrowego point-guarda z Murray State, Camerona Payne’a. Według doniesień, OKC już kilka tygodni przed draftem zapewnili go, że zostanie on przez nich wybrany. Co zobaczył Presti i skauci klubu? Kolejny steal? Tego tej zimy możemy się nie dowiedzieć, bo Payne jest dopiero trzeci w rotacji na „jedynce” za Russem i D.J. Augustinem.

Drugim draftowym nabytkiem OKC był z 48. wyborem, zesłany już do D-League na cały sezon, center z Kentucky, 20-letni Dakari Johnson. Jako, że w tym sezonie dla Thunder nie zagra, nie ma potrzeby się zbędnie rozpisywać.

Do składu natomiast dołączy Josh Huestis, wybrany jako 29. przez Oklahomę w 2014 roku. Poprzedni sezon za porozumieniem obu stron spędził na zapleczu ligi, szlifując swoją grę. Huestis jest niskim skrzydłowym i na minuty może liczyć tylko wtedy, gdy Kevinovi Durantowi znowu coś się stanie (tfu tfu TFU).

Jak wiadomo, Thunder słyną z tego, że przy wyborach w drafcie mają spursowskiego nosa. Ale nie zawsze. Jeremy Lamb co prawda został wybrany przez Houston (12 pick, 2012), ale w pamiętnym transferze Jamesa Hardena został oddany pod opiekę Thunder, zanim zagrał w NBA jakąkolwiek minutę. W sezonie 13/14 przebywał na parkecie ponad 1500 minut, w poprzednim było to ledwie 600. Nie pomogło mu na pewno przybycie Diona Waitersa w styczniu, ale listopad-grudzień były miesiącami, których zwyczajnie nie wykorzystał, żeby zademonstrować swój skillowy progres (głównie rzutowy – tylko 34% za 3 i 41% z gry łącznie). W dzień draftu został bez żalu oddany do Charlotte Hornets za obieżyświata tego offseason Luke’a Ridnoura (nasz obieżyświat został 5 dni później zdealowany do Toronto za prawa do Tomislava Zubcicia, a następnie zwolniony) i second-rounder w 2016. Luke Ridnour pojawił się w pięciu Review. Ciężko będzie pobić ten rekord w następnych latach.

28. pick z 2012 roku (tym razem już pierwotnie Oklahomy) również pożegnał się z Thunder. Perry Jones III, tak jak Lamb, nie potrafił na stale wbić się do rotacji OKC. Zaliczył nawet 13 startów w pierwszej piątce, ale też ostatecznie suma jego minut rozegranych w całym sezonie spadła w stosunku do poprzedniego. Oddany za „nic” do Bostonu, bo za zastrzeżony pick 2018 w drugiej rundzie.

13 zawodników z ubiegłych rozgrywek będących w tutejszym składzie, pozostanie w nim nadal. Tylko Chicago Bulls dokonali mniejszej ilości zmian.

Spójrz na ten piękny skład Oklahoma City Thunder 2015/16:









Jak wiadomo, Russell Westbrook dokonując w pojedynkę niebotycznych rzeczy, praktycznie wczołgał Thunder do playoffów. Gdyby to zrobił, powinien dostać MVP. W moich oczach zrobił ogromny progres z niezwykle utalentowanego strzelca bez głowy do gościa, który na parkiecie myśli i świetnie uruchamia grę kolegów w ataku. Asystowy skok z 6.9 asyst/mecz na 8.6 asyst/mecz mówi sam za siebie. Dodatkowo wygrał klasyfikację strzelecką, nie zaliczając przy tym dużego regresu w skuteczności (taki regres nastąpić musiał, gdyż defensywy rywali były skupione na nim, a nie tak jak wcześniej na Durancie). Wzięcie na siebie odpowiedzialności jako lidera zespołu, pomogło mu koszykarsko dojrzeć i pytanie nr 1 w City of Oklahoma, jak to się teraz przełoży na współpracę między nim a KD. Obstawiam, że problemów nie będzie, przynajmniej w sezonie regularnym.
Kto będzie grać obok Westbrooka w piątce, nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Według tego co mówił Billy Donovan i tego jak to wygląda w preseason, padnie na Andre Robersona. Mający za sobą 2 sezony w NBA 23-latek, dał się poznać jako świetny obrońca - w ostatnim zatrzymywał rywali na 39,8% z gry. Pomaga mu w tym 2-metrowy wzrost, zwłaszcza jeśli większość minut spędza na "dwójce". W ataku niewiel... nic nie potrafi i próbuje chociaż nauczyć się rzucać z dystansu, skąd ostatnio oddawał prawie połowę swoich rzutów, ale trafiał marne 24,7%.
Drugą opcją jest tutaj Anthony Morrow. Chciałbym, żeby był tą opcją, bo wtedy atak Thunder byłby niepowstrzymywalnym monstrum. Morrow jest istnym mordercą z dystansu (42,9% w karierze) i po prostu nie może pozostać bez pokrycia, a to w dużym stopniu neutralizuje pomysł podwajania Westbrooka lub Duranta. Donovan jest jednak bardziej skierowanym na defensywę coachem i mimo utopijnej wizji możliwości w ataku, może zdecydować się na Robersona, bo Morrow obrońcą jest po prostu słabym. Jednak w crunch-time Anthony będzie pierwszym wyborem. A przynajmniej powinien być.
Ten na którego patrzy cała liga, Kevin Durant, 2 tygodnie temu dostał green light na wszelkie koszykarskie czynności i już zdążył pokazać się w preseason. Jest dobrze. Feralne problemy ze stopą zrujnowały sezon 27-letniemu Durantowi (tylko 27 spotkań) i nie mający wcześniej takich problemów ze zdrowiem KD, wraca z gigantycznym głodem do zwycięstw i dominacji. Kim jest KD wiadomo, najlepszy ofensywnie gracz ligi mogący punktować przeciwników dosłownie zewsząd. W dodatku przed kontuzją bardzo rozwinął swoje umiejętności passera (aż 5,6 asyst/mecz w 13/14), co musiał zrobić, skoro coraz więcej spotykało go podwojeń i pułapek. Czynił też cały czas progres jako obrońca, dochodząc do poziomu, w którym i z tej strony parkietu mógł zmieniać mecz. Chociażby sama jego naturalna, długa budowa ciała daje mu doskonałe predyspozycje, żeby zamykać rywali, zwłaszcza tych słabszych. Przed nim comeback-season i j-a-r-a-m się. I Ty też.
Serge Ibaka też ma za sobą problemy ze zdrowiem, a dokładniej z prawym kolanem, na którym w marcu przeszedł artroskopię i opuścił końcówkę sezonu, a nawet EuroBasket. Od miesiąca jest już dopuszczony do gry na 100% i zanosi się na kolejne roarrr od startu. I-Block-a poza tym, że jest najlepszy w tym elemencie w lidze, nie licząc pewnego skrzydłowego z Nowego Orleanu (z tym, że przy obręczy Kongijczyk znakomicie zatrzymywał swoich przeciwników na skuteczności ledwie 40,8% - Davis 48,6%), to zaskakująco rozwinął swój rzut za linię trzypunktową i trafiał stamtąd aż 1,2 trójki/mecz przy 37,6% skuteczności. Mając 26 lat wchodzi w swój miejmy nadzieję zdrowy prime i brrr. Ubóstwiany w ligach Fantasy, ze względu na nietypową kombinację umiejętności.
Nie zanosiło się, żeby Steven Adams kontynuował grę w starting-five po przedłużeniu jego rywala na duży kontrakt. Już-nie-Scott-Brooks lubuje się jednak w defensywnych aspektach koszykówki i Nowozelandczyk pozycję z zeszłego sezonu najprawdopodobniej utrzyma. Adams analogicznie jak Roberson, jest w NBA od 2 lat i zasłynął nieustępliwą obroną i walką na tablicach o każdą piłkę. Billy likes it. W ataku kończy tylko w paint jako klasyczny finisher, ale nie jest to typ zawodnika latającego nad głowami jak małpiszon i pakującego piłkę do kosza z siłą ciosu maczetą w Krakowie. Spokojny, opanowany, ale twardy jak skała, co często podnosi ciśnienie rywalizującym z nim centrom. I like it.
Enes Kanter mniej likes it, chociaż po dostaniu kupy szmalu i, co lepsze, graniu przy tym w kontenderze, powodów do narzekania mieć nie może. Jak wspomniałem z 3 "klasyczne scrolle do góry" temu, turecki 7-footer obrońcą jest marnym, co u Billy'ego nie przejdzie. Nadrabia za to grą ofensywną i pamiętam, jak jego picki - zarówno n'rolle, jak i n'popy [Kanter trafiał 43,4% z mid-range] - z Westbrookiem były niezwykle trudne do zastopowania. Poza tym 23-letni Turek dobrze czuje się w post-up i można śmiało stwierdzić, że jeśli chodzi o całokształt umiejętności ofensywnych, jest jednym z czołowych centrów w lidze. W Oklahomie zapłacą mu za robienie jatki na rezerwowych podkoszowych rywali, a i często pewnie będzie można go zobaczyć w crunch-time (line-up Westbrook-Morrow-Durant-Ibaka-Kanter może kończyć większość zaciętych spotkań). Thunder posiadają najlepszy back-up na "piątce" w lidze. I najdroższy, ale nie zapominaj, że Kanter ma dopiero 23 lata.
Czas się przenieść w głębiny ławki. Ubezpieczającym plecy Russa będzie ponownie D.J. Augustin. W tych 28 spotkaniach jakie dla OKC 27-letni guard rozegrał, spisywał się poprawnie, chociaż nie jakoś mega super. Scott Brooks wyrzucił jego rzut na dystans, skąd Augustin oddawał ponad połowę swoich wszystkich prób (w Detroit 1/3) i trafiał nienajgorsze 35,4%. Umie też poklepać piłkę i nieźle ją porozsyłać do kolegów. Niestety jest dziurą w obronie, co u Donovana może mu się odbić czkawką.
A jak się odbije, to rookie Cameron Payne chętnie przygarnie jego 15 minut/mecz. W swoim sophomore-roku w Murray State Racers, Payne był zdecydowanie najlepszych strzelcem (20,2 pkt/mecz), podającym (6,0 asyst/mecz) i przechwytującym (1,9/mecz) w niezaproszonej na NCAA Tournament drużynie. Jednym zdaniem, wymiatał grając u cieniasów. Opuścił Summer League przez złamany palec, ale w offseason można już go zobaczyć i to w całkiem niezłej wersji. Skoro Thunder tak się w nim kochają, to wygryzienie Augustina jest realne.
Dion Waiters będzie mieć w tym sezonie mocno pod górkę. Nie ma co liczyć na te 30 minut/mecz, które ostatnio rozgrywał i jego średnia czasu gry spadnie zapewne o połowę. Taki los mocno nieefektywnego (39,2% z gry w OKC) strzelca, który w dodatku nie jest, delikatnie mówiąc, monolitem po bronionej stronie parkietu. Thunder aktualnie negocjują z nim rookie-extension i mają na to czas do 2 listopada (już nie 31 października), inaczej Waiters będzie w przyszłe lato zastrzeżonym wolnym agentem. Nie jestem pewien czy akurat w tak napakowanej Oklahomie, taki typ gracza jest potrzebny i węszę tutaj jakiś mały problemik. W samych playoffach Dion może nie pograć.
Z nowym kontraktem powróci Kyle Singler – 25 mln/5 lat, gdzie ostatni rok jest opcją dla klubu. Z uwagi na długość przedłużenia nie ma wątpliwości, że będzie pełnić rolę back-upu za Durantem. Ma on jednak już 27 lat i ciężko liczyć na jakieś większe postępy w jego grze. Musi wrócić do rzucania około 40% za 3, tak jak to czynił w Detroit (po transferze do Oklahomy tylko 33%), żeby być wartością dodatnią z ławki. Upgrade w defensywie też byłby wskazany.
Za nim debiutant Josh Huestis, ale po spędzeniu sezonu w D-League, czeka go spędzenie sezonu na oklahomiańskiej ławce i to w garniaku, bo zmieszczenie się do meczowej 13-tki, to też może być za dużo. Nawet w preseason gra ledwie 9 minut/mecz.
Obok Kantera, z bencha wchodzić będzie Nick Collison. Już za 4 dni 35-latek gra przez całą karierę dla jednej i tej samej organizacji (mimo, że wcześniej w Seattle) i z dużą dozą prawdopodobieństwa zakończy w niej swoją karierę. W lutym uzgodnił warunki w pełni gwarantowanego przedłużenia na sezony 15/16 i 16/17 wartego łącznie 7,5 miliona dolarów. Collison jest typowym gościem od czarnej roboty czytaj obrony, mimo że jest tam coraz słabszy. Co ciekawe nawet on skorzystał z boomu w NBA na trójki i w poprzednim sezonie oddał ich aż 60, trafiając 16 (czyli kilkakrotnie więcej niż wcześniej przez cały żywot w lidze).
Dalej jest jeszcze znany tylko z jednego skillu - 43,1% za 3 w karierze - Steve Novak. W ostatnim sezonie ledwie 88 minut w 13 spotkaniach i już by go tutaj nie było, ale wciąż ma ważny kontrakt, który dostał 3 lata temu od nowojorskich Knicks (15 mln/4 lata, brawo). Po tym sezonie niezastrzeżony, dlatego ma być może ostatnią szansę na pochwalenie się w przyszłości swoim wnukom enbijejowym pierścieniem.
I na koniec gość, który nawet w trakcie tego sezonu może przejąć minuty od Nicka Collisona, drugoroczniak Mitch McGary. W debiutanckim sezonie opuścił przez problemy ze stopą i kością piszczelową aż 3 pierwsze miesiące sezonu. Po powrocie przypomniało się na chwilę Jeremy Lin Classic, kiedy to w zasadzie z miejsca McGary zaliczył 2 double-double z rzędu. Nikt nie wiedział co się dzieje, potem to trochę znormalniało, chociaż były i takie występy. Będzie gracz z tego Mitcha, który wygląda na naturalnego następcę Collisona po jego odejściu. 21. pick 2014 a.k.a. kolejny steal OKC.


Akapit kontraktowy, w którym poza tym, że po raz kolejny oznajmię: "Kevin Durant będzie niezastrzeżony w lipcu!", to dodam jeszcze, że to samo czeka Augustina (to czy zostanie, zależy od postępów Payne'a) i Novaka (nie zostanie). Niegwarantowaną umowę na 16/17 ma Morrow, ale niską (3,49 mln), więc jeśli się spisze w tej kampanii, to może być pewny pozostania w składzie. Qualifying Offer posiada Waiters (6,78 mln), jak nie dogada się z OKC teraz. Ten sam deadline mają Thunder na wykorzystanie Team Option na 16/17 w rookie-kontraktach Adamsa, Robersona i McGary'ego (wszystkie powinni wykorzystać).

Dobry scenariusz: OKC terroryzują ligę w sezonie regularnym, w playoffach gładko wszystkich kopią, włącznie z LeBronem w Finałach, pierścienie, KD przedłuża. Happiness.
Średni scenariusz: OKC terroryzują ligę w sezonie regularnym, w playoffach gładko wszystkich kopią, włącznie z LeBronem w Finałach, pierścienie, Durant wraca do rodzimego stanu Maryland, żeby grać w pobliskim Washingtonie, bo do Oklahomy mistrzostwo już przywiózł.
Zły scenariusz: OKC terroryzują ligę w sezonie regularnym, odpadają w drugiej rundzie playoffów, Durant wylewa swoje żale na Westbrooka w mediach, Oklahoma staje za nim murem, ale i tak odchodzi. Wkurzony na organizację Russell żąda transferu (będzie UFA w 2017 + Ibaka też), OKC dealują go za Jose Calderona i dwa picki w drugiej rundzie do Knicks. Rebuilding. No zły scenariusz, nie?

Typ: Oklahoma City Thunder - 1. miejsce w Konferencji Zachodniej, 64-18.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz