Strony

Odsłony

wtorek, 13 października 2015

Review #13: Dallas Mavericks

DeAndre Jordan przyjedzie do Dallas już 11 listopada. Przyłączam się do buczenia. BUUUUUUUUUUUUUUUUU...

Rajon Rondo dopiero 5 stycznia. BUUUUUUUUUUUUUUUU...

Rok 2015 to pasmo klęsk Dallas Mavericks na wszystkich płaszczyznach.

Zaczęło się od wspominanego wczoraj transferu Rondo z Bostonu. Danny Ainge wycyckał Marka Cubana i GM'a Mavs Donnie Nelsona. Na początku wyglądało to jeszcze dobrze, pamiętacie ten mecz? Dwa tygodnie po wymianie, początek stycznia, Dallas kontenderem. Nie.

Mavericks z szybkiej, ofensywnej maszynki, stali się podatną na zaszlachtowanie drużyną. Wbrew temu wideo, Rajon Rondo nie nauczył się rzucać. I czy Monta Ellis miał dać radę obok kogoś takiego? Czy Rick Carlisle miał wytrzymać z kimś takim? Z początku myślałem, że tak, ale uczę się na błędach. Ta nagła wymuszona zmiana stylu gry (na wolniejszy) odbiła się w osiągnięciach DAL. Jeszcze było to 30-13 gdzieś tam w drugiej połowie stycznia. Jednak RS skończyli z bilansem 20-19, a potem błyskawiczna destrukcja przez Houston Rockets w pierwszej rundzie PO (1-4) mówi nam o tym, że nie wyszło. Nie pykło. Rondo playoffów nie dokończył, bo pyskówki z trenerem Carlisle osiągnęły negatywny szczyt po meczu nr 2. Oczywiście po wywaleniu go, Mavericks zaczęli grać lepiej, ale było już too late. Lubię Rajona, ale po prostu tutaj nie pasował. Na pożegnanie Rondo nie otrzymał playoffowego bonusu od Cubana w przeciwieństwie do pozostałej 14-tki zawodników. Uh.

"Ah, fuck it. Odbijemy sobie w offseason, nie?" - myśli Marka Cubana w czerwcu.

Odbiło im się tak, że aż zwymiotowali.

Od początku. Monta Ellis po dobrym sezonie-przed-przybyciem-Rondo, trochę chyba obrażony albo po prostu szukający większej many, zrezygnował z Player Option (8,7 mln) na 15/16. Mavericks nie zdecydowali się podjąć z nim negocjacji o re-signie i Mississippi Bullet wylądował w Indianapolis.

Rezerwowy skrzydłowy Al-Farouq Aminu, także zrezygnował z PO (1,1 mln), uważając że zasługuje na więcej. Po tym jak dostał ofertę podpisania 4-letniej, wartej 30 milionów dolarów umowy od Portland, nie pozostało mu nic innego jak ją zaakceptować.

W międzyczasie toczyły się już rozmowy z Panem DJ'em. Niezastrzeżony Tyson Chandler przyglądał się temu z boku, zdając sobie sprawę, że tym razem nie jest letnim priorytetem właściciela koszykarskiej organizacji z Dallas. Nie liczył na wielki kontrakt. 1 lipca ni stąd ni zowąd zgłosili się do niego Phoenix Suns: "52/4, wbijasz?". Easy decision. Spakował się tego samego dnia i poleciał na spotkanie, mające na celu nakłonić pewnego silnego skrzydłowego do gry w Arizonie. Mark Cuban nawet tego nie zauważył, bo tamtego wieczoru przez 4,5 godziny siedział na meetingu z DeAndre Jordanem. Dwa dni później jest decyzja. "Fuck you, Chris Paul. Fuck you, Blake. I'm the leader now." Ustne porozumienie zawarte, 9 lipca podpiszemy maxa wartego 88 mln przez 4 lata.

Ustne.

"Now" trwało do 8 lipca.

Po dogadaniu się z DJ'em, kolejny unrestricted - Wesley Matthews, zrozumiał, że w Dallas można stworzyć The Team. The Pech zrywający mu Achillesa przed wolną agenturą (zwłaszcza że Trail Blazers mogli powojować w playoffach), Cubana nie zraził. 57 mln/4 lata, tak miał wyglądać kontrakt Iron Mana.

Eh.

Jak niesie legenda, sam Jordan napisał do syna Doca Riversa (nie Austina) "Tell your dad to call me". Stary zadzwonił, po czym z całą clipperowską brygadą wjechał do domu DJ'a w Dallas. I zamknęli drzwi na klucz. Wyłączyli wszystkie telefony. Siedzieli tam zabarykadowani do północy, aż DeAndre 3000 mógł podpisać kontrakt z Clippers. Fuck you, Dallas.

No i mleko się rozlało. Nie będzie kontendera. Cholera, gdzie wcięło Tysona? Dobrze, że Wes jest trochę bardziej dojrzały niż jego niedoszły kolega. Kategorycznie zaprzeczył możliwości ulotnienia się z Dallas, za co Cuban nagrodził go bonusem - 70 mln/4 lata. Spoko ziomek, ten Mark.

Mavericks ratując się szybko (w składzie nie mieli aktualnie żadnego centra), przedzwonili do Milwaukee z zapytaniem czy jakiś Gruzin nie byłby stamtąd do wyciągnięcia. Dla Bucks po załatwieniu sobie usług Grega Monroe, Zaza Pachulia był useless.
- Czy przyszłościowy drugorundowy pick wystarczy?
- Sure.

11 lipca współpraca Derona Williamsa z Brooklyn Nets dobiegła końca. Dogadali się w sprawie wykupienia kontraktu, na co Deron poświęcił gwarantowane 15,5 miliona dolarów (miał gw. jeszcze 43 mln/2 lata, teraz otrzyma od Nets 27,5 mln). 3 dni później D-Will przystał na ofertę Dallas (11 mln/2 lata, drugi rok opcją gracza), którzy nie chcieli zostawać na pozycji rozgrywającego z ekstremalnym duetem Barea/Felton.

Tydzień później do Teksasu ściągnięty został niezastrzeżony John Jenkins (od 2012 w Atlancie - 23 pick, w 2014 Hawks zrezygnowali z opcji przedłużenia jego umowy na sezon 15/16). Podpisał kontrakt wart ponad 3,2 mln na 3 lata. Jednak tylko pierwszy rok umowy jest w pełni gwarantowany.

Sierpień to jak zwykle miesiąc podpisywania szrotu. Mavericks zasilili: skrzydłowy Jeremy Evans (ostatnio w Utah, był UFA, podpisał 2,33 mln/2 lata), center Samuel Dalembert (zwolniony z Knicks 5 stycznia i od tego czasu poza NBA, podp minimum 1,5 mln/1 rok), a także MVP Shaqtin' Fool, JaVale McGee (zwolniony przez 76ers 1 marca i poza NBA, podp 2,67 mln/2 lata, drugi rok opcją drużyny).

Dodatkowo po tej całej drace z Jordanem, kontrakty z Mavs przedłużyli niezastrzeżeni Jose Juan Barea (16 mln/4 lata) oraz Charlie Villanueva (1,5 mln/1 rok). Swoją prawie 4-milionową opcję na sezon 15/16 wykorzystał Raymond Felton, co nie jest żadnym zaskoczeniem.

Dallas poza Rondami, Ellisami, Tysonami i Al-Farouqami opuścili: Amar'e Stoudemire (był UFA, podp z Miami), Richard Jefferson (był UFA, podp z Cleveland), Bernard James (miał QO - 1,18 mln, ale poszedł za większą forsą do Chin) i Greg Smith (UFA i również przerzuci się w swom jadłospisie na ryż).

Aha, zapomniałem o tegorocznym drafcie. Mavericks posiadali w nim dwa wybory, z których ten pierwszorundowy (21.) zużyli na 21-letniego niskiego skrzydłowego, Justina Andersona. Simba (fajne pseudo) w swoim trzecim roku na Uniwersytecie Virginia trafiał świetne 45% z dystansu (56/117) i był chwalony za grę w obronie. Zanosi się na kolejnego solidnego gracza 3-and-D, który ma spore szanse, żeby zaistnieć już w debiutanckim sezonie. Z drugorundową selekcją (52.) Mavs pozyskali sobie fanów w Indiach, ponieważ Satnam Singh Bhamara jest pierwszym zawodnikiem stamtąd wybranym w drafcie NBA. Mark Cuban zna się na marketingu. 19-letni Singh przyszłe rozgrywki spędzi w D-League (i następne pewnie też), ale jest ciekawym prospektem, bo mając 218 centymetrów wzrostu, oddaje rzuty z dystansu. W NCAA nie grał, a czasy high schoolu spędził w prywatnym sportowym instytucie - IMG Academy.

Po tym szalonym offseason, o którym w Dallas woleliby zapomnieć, skład Mavericks 2015/16 prezentuje się tak:


31-letni Deron Williams już od trzech sezonów nie jest All-Starem i już nigdy nim nie będzie. Ostatni sezon miał fatalny, trafiał najgorsze w karierze niecałe 39% rzutów i zdobywał najniższe od sezonu debiutanckiego 13,0 pkt/mecz. Jak wiemy, kontuzje kostek wyniszczyły w nim całą eksplozywność, jaką posiadał za czasów gry w Utah. W Dallas ma za zadanie pociągnąć drużynę do playoffów, ale to może być dla niego za dużo.

Za nim ze świeżą umową jest przebojowy Portorykańczyk, który był jednym z niewielu pozytywów pięciomeczowej eskapady Mavericks do postseason. J. J. Barea nigdy nie był nawet przeciętnym obrońcą, ale za to w try miga potrafi rozruszać grę ofensywną zespołu, nakręcając tempo i dobrze rozsyłając piłkę do kolegów. W ostatnich latach zgubił gdzieś swój rzut z dystansu (ledwie 32,2%), przez co jest trochę nieefektywny. Nie będzie mieć problemów z utrzymaniem pozycji przed Raymondem Feltonem, który w zeszłym sezonie był jakimś słabym żartem. Felts borykał się w lecie 2014 z problemami osobistymi (m.in. niezarejestrowane posiadanie broni), co skończyło się sprawą w sądzie. Poza dostaniem kary 5 tys. dolarów i 500 godzin prac społecznych, NBA zawiesiła go też na 4 spotkania sezonu regularnego. Co gorsza, miał na początku sezonu kłopot z bolącą kostką (schudnij, Ray) przez co do połowy grudnia był "inactive". Nie odnalazł rytmu gry i zaufania Carliste'a już do końca kampanii. Rozegrał tylko 29 spotkań przy średniej ledwie 9,7 minuty/mecz. To, że miał Player Option w swoim kontrakcie uratowało go przed pożegnaniem się z NBA. Ten rok to jego ostatnia deska ratunku.

Iron Man już niestety nie taki Iron. 4-ty najczęściej trafiający z dystansu gracz ligi, 5 marca przeżył koszmar. Matthews zerwał lewego Achillesa w najgorszy możliwy sposób, bez kontaktu. I w najgorszym możliwym momencie, bo w lecie po raz pierwszy w karierze miał zostać niezastrzeżonym wolnym agentem. Na jego szczęście dobrodziej Cuban i tak sypnął hajsem, więc ostatecznie nie stracił należących mu się pieniędzy. Jego powrót stoi pod znakiem zapytania, jeszcze we wrześniu zarzekał się, że zdąży na początek RS, ale możliwe że dojście do pełnej dyspozycji zajmie mu czas aż do połowy grudnia. Jutro ma 29-te urodziny. Zdrówka, Wes!

Na jego nieobecności skorzysta Devin Harris. 32-latek zeszłe rozgrywki miał dużo lepsze niż te jego najsłabsze w NBA rok wcześniej. Podatność na kontuzje też odcisnęła na nim duże piętno i nie jest to już oczywiście gracz sprzed kilku lat (All-Star 2009). Do tamtych czasów już nie wróci i będzie takim klasycznym ligowym szaraczkiem. Wchodząc cały czas z ławki za Monta Ellisem spisywał się poprawnie zdobywając średnio 8,8 punktu/mecz w 22,2 minuty. Miał dobry jak na niego sezon na dystansie (35,7%) i progres w tym elemencie może wydłużyć mu karierę w tej lidze na N. Początek kampanii spędzi wychodząc w piątce, więc ma okazję na jakieś mini-przypomnienie o sobie.

Innym beneficjentem braku Wesleya będzie John Jenkins, który w normalnej sytuacji nie mógłby liczyć na opuszczanie ławki rezerwowych. Przez 3 sezony nie uczynił większych postępów w swojej grze. Ma 24 lata, więc now or never.

Na kontuzjowanym kolanie kończył rozgrywki Chandler Parsons i próbował nawet coś tam pobrykać w playoffach, ale po Game 1 uznano, że to nie ma sensu. W maju przeszedł jego artroskopię i ciągle kontynuuje rehabilitację. Prawdopodobnie wróci wcześniej niż Matthews, ale Mavs będą pogrywać w obu przypadkach ostrożnie. Preseason opuści w całości. Po przeprowadzce z Houston utrzymał poziom swojej gry, chociaż nie był też lepszy. Parsons lubi porozgrywać piłkę w pozycji niskiego skrzydłowego, a przy duecie Rondo/Ellis nie było to specjalnie możliwe. Teraz ma bardziej odpowiadającą mu kombinację graczy i jeśli szybko wróci do zdrowia, może zostać ofensywnym mózgiem zespołu. Powinniśmy go również widzieć na 4-ce w niskich ustawieniach.

Jeśli Parsons nie wróci na czas, nie będzie zdziwieniem jeśli to rookie Anderson rozpocznie sezon w S5. Potencjalny steal do Fantasy.



37-letni Dirk Nowitzki mimo podeszłego jak na koszykarza wieku, w ostatnich dwóch sezonach opuścił łącznie tylko 7 spotkań. Nice. Dostał się nawet do ASG, ale oczywiście trochę za zasługi. W playoffach ofensywa Rockets brutalnie zweryfikowała jego aktualne możliwości defensywne, co podało w wątpliwość czy będzie jeszcze efektywnym starterem w NBA. Jego skuteczność w ataku też spadła (z 49,7% do 45,9%), chociaż w serii przeciwko HOU zdobywał średnio ponad 21pkt+10zbiórek na mecz. Żeby Mavericks pograli na wiosnę dłużej, potrzebuje odnaleźć kolejne zbiorniki paliwa o nazwie "młodość". Przed nim jeszcze 2 lata kontraktu, który zapowiedział, że wypełni do końca.

I to co dyskwalifikuje teksańską organizację z walki o playoffy, zaczyna się teraz. Bo jeśli back-up'em starego Dirka ma być Charlie V, to raczej nie wróży to za dobrze. Nie wiem czy jest on zdolny grać więcej niż nawet te 15 minut na mecz. Zatrzymała go w lidze na kolejny sezon skuteczność z dystansu w ostatnim rozgrywkach (upgrade z ledwie 25% do 37,6%). Również jest fatalnym obrońcą i nie wiem czy z czasem z rotacji nie wyrzuci go Jeremy Evans. Chociaż Utah Jazz woleli ściągnąć Trevora Bookera niż nim grać, więc może niekoniecznie. Niedługo skończy 28 lat i Dallas jest jego ostatnią opcją, żeby nie zostać zapamiętanym w annałach ligi tylko z wsadu dwoma piłkami.

Dalej jest pochylony Dwight Powell z uwagi na to, że jest niegwarantowany. 45 pick 2014 walczy z innymi pochylonymi o ostatni wolny slot.

Czy ktoś na Zachodzie ma gorszą sytuację na centrze niż Dallas Mavericks? To pytanie sprowadza się do kolejnego: czy Mason Plumlee jest lepszy niż Zaza Pachulia? Eeeeee... jest? No to Mavs są the worst. Przed 31-letnim Gruzinem trochę więcej spotkań z Dwightami Howardami i DeAndre Jordanami niż miało to miejsce na Wschodzie. Biedaczek. Może lepiej się kontuzjować? W ostatnich 4 latach opuścił łącznie 92 mecze. Ofensywnie jest przeciętny (chociaż ma niezły rzut z bliskiego półdystansu - 49,3%) i defensywnie też specjalnie niczym się nie wyróżnia poza gruzińską twardością, a teraz jeszcze musi ubezpieczać wolne nogi Dirka. To będzie ciężki sezon (kontraktowy) dla niego.

Jak by co to jest jeszcze Samuel Dalembert. To tylko imię i nazwisko, po tym jak Knicks wyrzucili Haitańczyka w połowie rozgrywek i nikt nie zdecydował się go przygarnąć. Dziw, że Cuban się nad nim zlitował (grał w DAL w 13/14 - kilka okej jak na Dalemberta występów).

Jest tu jeszcze JaVale, ale cały czas leczy się po jakiejś dziwnej kontuzji lewej nogi, która w ostatnich dwóch sezonach pozwoliła mu rozegrać łącznie 28 spotkań. Nawet zdrowy niewiele tu zmieni. Poza tym, że będzie śmieszniej.



Tamci dwaj zieloni centrzy, Maurice N'dour i Salah Mejri, to goście którzy dostali niby zaproszenia na obóz przygotowawczy, z tym że są to w pełni gwarantowane kontrakty (525 tys). Z tego powodu szanse na dostanie się któregoś z nich do składu na start RS są jako-takie. Obaj walczą też o to z Powellem i resztą podpisanych już na tylko na klasyczne, niegwarantowane "camp invite'y" - są to: Brandon Ashley, Melvin Ejim, Jarrid Famous i Jamill Wilson. Wiem, że to nudne.

Czy offseason 2016 w Dallas będzie lepszy? Pieniądze na podpisania będą, gdyż niezastrzeżeni w lecie będą Pachulia, Villanueva, Dalembert i Felton, a częściowo gwarantowaną umowę na sezon 16/17 ma Jenkins. Team Option jest przy kontrakcie McGee. Każdy z tej szóstki może tu nie wrócić. Opcje gracza mają Parsons (16 mln - możliwe że zrezygnuje i podpisze przedłużenie), Nowitzki (8,7 mln - zostanie, jak wspominał) i Deron Williams (5,7 mln - może jej nie wykorzystać, gdyby trafił mu się dobry sezon). Sumując gwarantowane kontrakty + ten Dirka, Mavericks na sezon 16/17 mają w salary cap ledwie 37 milionów dolarów. Przy zakładanym przedłużeniu Parsonsa (18 mln za rok?), zostanie około aż 34 mln (albo 28 mln jak Deron wykorzysta opcję) na Free Agency. Dużo, a Dallas przy zdrowym Matthewsie i Parsonsie będą dość atrakcyjną opcją dla wolnych agentów (na pewno będą poszukiwać centra i z pewnością zgłoszą się do niezastrzeżonych Ala Horforda, Roya Hibberta, Ala Jeffersona czy nawet Hassana Whiteside'a. Hej, a Andre Drummond? Będzie zastrzeżony, jeśli do 31 października nie dogada się z Pistons w sprawie nowej umowy).

Mark Cuban już zapewne myśli właśnie tylko o tym, co zrobi po sezonie, zdając sobie sprawę, że ta kampania Dallas Mavericks jest raczej skazana na porażkę. Tylko przy błyskawicznych powrotach do formy Wesa z Chandlerem, Mavs mogą się włączyć do wyścigu o Top-8. Jeśli ich absencje będą się przedłużać (obstawiam, że będą), to start sezonu może być straszny i będzie po sprawie już w grudniu.

Typ: Dallas Mavericks - 10. miejsce w Konferencji Zachodniej, 34-48.

1 komentarz:

  1. Cuban co rok liczy że pozyska jakaś gwiazdę. W dallas mieli już mieć Howarda, Cp3, LBJ, Anthony, kto tam nie miał przyjść. I tak co roku ktoś im zabiera spod nosa tych graczy i biedny Mark kleci drużynę z tego co zostaje. Nie wiem ale jak na moje to tam trzeba zmian w strukturach klubu bo coś tu nie gra. Jest prezes który kocha ten sport i o ile będzie okazja to nie szcęści groszem, jest miasto, jest świetny trener, a mimo to nie mogą przekonać choćby DJ-a żeby tam grał. No coś jest nie halo. Tak na marginesie coś czuje że dopóki jest tam Dirk i drużyna rzeczywiście nie zatankuje po wysoki nr draftu to za dużo się tam nie zmieni. Walka o PO, może im się uda może nie. Później po pierwszej rundzie do widzenia.

    OdpowiedzUsuń