Strony

Odsłony

środa, 14 października 2015

Review #14: Indiana Pacers


Styl gry Indiany Pacers w nadchodzącej kampanii będzie całkowicie odmieniony, niczym włosy George'a Hilla.

Zeszłoroczne rozgrywki w Indianapolis skończyły się w zasadzie jeszcze w lecie, kiedy to noga Paula George'a okazała się zapałką. Drużyna prowadzona przez Franka Vogela w ubiegłym sezonie dalej grała tą swoją toporną koszykówkę, opartą głównie na bronieniu dostępu do własnego kosza. Bez swojego najlepszego zawodnika nie dała rady wczołgać się do playoffów (taki sam bilans jak ósmi Nets) i Larry Bird uznał, że trzeba zmienić system, skoro ten nie daje pożądanych efektów. Up-tempo?

Sprzyjający takiej grze, Monta Ellis wyoptował się ze swojej opcji w Dallas. Pacers prawie że natychmiast podjęli z nim rozmowy. Na początek była oferta 32 mln/3 lata, ale Ellis chyba wyniuchał, że może tu wyciągnąć więcej i po w zasadzie jednodniowych negocjacjach był deal. 44 miliony dolarów przez 4 lata (ostatni rok opcją gracza). Spoooro, Larry. Ten kontrakt w zasadzie przesądził o tym, że coś takiego jak "defensywna Indiana Pacers" przestanie istnieć. Up-tempo.

Z Player Option (12,6 mln) zrezygnował też, szukający gry w kontenderze, David West. No i ją znalazł w San Antonio, gdzie podpisał jednoroczne minimum dla weterana. Aż tak mu się znudziła Indiana, że zdecydował się poświęcić ponad 10 milionów dolarów? Lekkie przegięcie, ale może chciał pokazać, że co jak co, ale materialistą to on nie jest.

Pracowite to było lato w Indianapolis. Jak w przypadku znacznej większości drużyn, zaczęło się ono podczas Draftu 2015. Pacers dysponowali 11. i 43. wyborem.

Pierwszy przeznaczyli na gracza, którym się ewidentnie podjarali. Mowa o 19-letnim centrze, Mylesie Turnerze. Produkt University of Texas, gdzie spędził rok, jest tym interesującym przypadkiem wysokiego (210 cm) gościa, który próbuje rzucać z dystansu. W NCAA trafiał jednak ledwie 0,5 trójki/mecz przy 27,4% skuteczności, dlatego długa droga tutaj (z linii 84%, więc "touch" ma). W rozgrywkach akademickich był też bardzo dobrym rim-protectorem, notując 2,6 bloku/mecz. Był jakiś 3-and-D center w NBA? Przed draftem obawiano się o jego kolana, teraz w preseason trochę go one pobolewają, więc jest tutaj mały alert.



Drugim wyborem Pacers okazał się 23-letni combo-guard z Oregonu, Joseph Young. Dewastował obrońców podczas Summer League, gdzie w 4 meczach zdobywał średnio 22,5 punktu przy 51% skuteczności z gry (45% za 3). Jak przeoczyliście, to możecie to nadrobić poniżej. Problemem Joe'a jest niski wzrost (188 cm), a z uwagi, że nie jest wybitnym dystrybutorem piłki, gra częściej na SG. Dostał dwa gwarantowane lata od Indiany (całość to 4,3 mln/4 lata). Frank Vogel już zapowiedział, że otrzyma minuty od startu sezonu.



Jeszcze w kwietniu Bird zaznaczył, że nie myśli o pozostawieniu w klubie rezerwowego rozgrywającego, C.J.'a Watsona. 31-letni już właściwie weteran, będąc niezastrzeżonym, obrał dość niespodziewany kierunek, bo Orlando Magic. Przekupili go kontraktem, którego nie dostałby nigdzie indziej - 15 mln/3 lata.

Mimo wstępnego zainteresowania kontynuowaniem współpracy z Luisem Scolą, i z niego Pacers zdecydowali się zrezygnować. Niezastrzeżony Argentyńczyk wyniósł się do Toronto, gdzie dostał jednoroczną umowę wartą 2,9 mln.

Jeszcze długo przed 1 lipca, stało się jasne, że do Indianapolis nie wróci kolejny rezerwowy silny skrzydłowy, Chris Copeland. Pacers zrezygnowali z jego wysokiej Qualifying Offer (3,9 mln), a ten kilka tygodni później dogadał się z Milwaukee Bucks (1,15 mln/1 rok).

Do klubu nie powróci jeszcze guard Donald Sloan (był UFA), który aktualnie walczy o załapanie się do składu Brooklyn Nets na obozie przygotowawczym.

Indianapolis nie opuścił za to niezastrzeżony Rodney Stuckey, który po odpadnięciu Watsona ze składu, był w zasadzie jedynym rezerwowym guardem Pacers obok rookie Joe'a. Włodarze stołecznego klubu zauważyli, że bez Stuckeya zostają z wielką dziurą na ławce, dlatego sypnęli Rodneyowi trochę grosza - 21 mln/3 lata, gdzie ostatni rok to Player Option.



Szybko też dogadano się z kolejnym unrestricted gościem nie-z-S5, Lavoyem Allenem. Dostał 12 mln/3 lata (ostatni rok opcją drużyny). 24-letni center Shayne Whittington, który dla Pacers zeszłej kampanii rozegrał 20 spotkań, również zostanie w Indianie. Podpisano z nim 1,83 mln/2 lata+3 rok to QO wysokości 1,25 mln.

Larry Bird tak bardzo pragnął grać dużo szybciej niż dotychczas, że wywalił z drużyny centra, który grał od 2008 (17. pick) dla Pacers. Wywalić go tak zupełnie nie mógł, ze względu na prawie 16-milionową umowę na ten sezon, w którą się Hibbert "woptował" w czerwcu (Player Option). Ktoś potrzebuje podkoszowego przypominającego czasami nieruchomy głaz? Ano Lakers potrzebowali. Pacers widocznie nie potrzebowali niczego, bo oddali Roya za drugorundowy pick 2019 + gotówkę. Jak zmieniać system gry, to na całego.

Tego samego dnia dogadali się z odchodzącym z... Lakers centrem, Jordanem Hillem. Niezastrzeżony 28-latek przystał na jednoroczny kontrakt wart 4 miliony dolców.

3 dni temu był jakiś akapit o wymianie na linii Indiana-Minnesota. Pacers oddali Damjana Rudeza w zamian za ostatni rok kontraktu (5 mln) Chase'a Budingera.

To jeszcze nie koniec, 23 lipca Indiana wymieniła się z Cleveland otrzymanym od Lakers pickiem za 36. wybór tegorocznego naboru, Rakeema Christmasa. To 24-letni silny skrzydłowy z Syracuse, który jest teoretycznie ready na przygodę w NBA. Raczej jednak mało prawdopodobne, żeby otrzymał jakieś znaczące minuty w debiutanckim sezonie. U Jima Boeheima był liderem zespołu notując średnio 17,5 punktu, 9,1 zbiórki i 2,5 bloku na mecz. Będzie musiał przyzwyczaić się do całkiem innej roli. W Summer League grając jeszcze dla Cavaliers, był mocno średni. Pacers rzucili mu identycznym kontraktem co Youngowi - 4,3 mln/4 lata, z czego dwa pierwsze gwarantowane.

W samej końcówce lipca Larry Bird wypatrzył na rynku niezastrzeżonego Glenna Robinsona III. Trzeci w rookie-sezonie nie przegryzł się do rotacji Minnesoty (25 meczów), skąd w marcu został zwolniony. Przechwyciła go z waivers Philadelphia, gdzie rozegrał jeszcze 10 spotkań, ale nie zdecydowano się na wykorzystanie jego Qualifying Offer (1,05 mln) na następne rozgrywki. Pacers dali mu 3,24 mln/3 lata, ale tylko rok jest guaranteed. Tym samym stał się 15-stym gwarantowanym w składzie Indiany Pacers 2015/16. Tak to wygląda na papierze:


Rotacja Pacers ma tak naprawdę tylko jednego klasycznego rozgrywającego. Jest nim blondyn George Hill, który ma za sobą najlepszy sezon w karierze, co brzmi dziwnie, skoro rozegrał w nim zaledwie 46 spotkań (był wyłączony do drugiej połowy grudnia przez kontuzję lewego kolana, potem miał jeszcze problemy z pachwiną). W lutym złapał flow i grał jak nigdy wcześniej, prawie wciągając Indianę do Top-8 wschodu (zdecydowanie najwyższe w Pacers 17,1 punktu/mecz oraz 5,1 asysty/mecz). Teraz grać będzie obok Monty Ellisa, czyli kogoś kto powinien mu pasować. Ellis do przybycia Rondo miał również najlepszy sezon w swoim życiu, jednak później stracił na efektywności, gdyż bywał częściej podwajany i wciągany w pułapki na parkiecie, grając obok gościa, który nie ma rzutu. Hill ma rzut. W teorii wyglądają na dobraną parę, Monta lubi mieć piłkę przy sobie, a George może grać bardziej w cieniu, jak to udanie czynił przez większość swojej kariery. Doświadczony duet (obaj mają po 29 lat) i myślę, że znajdą wspólny język.

Ławka nie wygląda już tak dobrze, Rodney Stuckey jest bardziej rzucającym obrońcą niż point-guardem, ale będzie przymuszony grać na tej drugiej pozycji. Swój pierwszy sezon poza Detroit miał udany. Corocznie poprawia swoją skuteczność, chociaż ten przeskok na 39% z dystansu (wcześniej najlepiej w jego karierze to było niecałe 32%) wygląda na typowy fluke w contract-year. Pomogło mu to dostać sporą podwyżkę i pytanie czy utrzyma ten poziom. Będę wredny i obstawię, że nie. Lepiej, żeby blondas zachował zdrowie, bo absolutnie nie widzę line-up'ów Stuckey-Ellis (dwaj podobni gracze, nieefektywni bez piłki w ręce). Z uwagi na brak konkurencji, Rodney prawdopodobnie zachowa te swoje około 25 minut/mecz z zeszłych rozgrywek.

O Joe Youngu słówko już było. Jak widzisz z tabelki, jasno wynika, że otrzyma całkiem pokaźne jak na debiutanta minuty. Larry Bird nie jest kłamcą.

Pozycja niskiego skrzydłowego to trochę zagadka, bo o tyle ile naturalnym rozwiązaniem wydaje się tutaj Paul George, o tyle ma on grać w tym sezonie większość czasu numerek wyżej. Bird z Vogelem się uparli i mimo jego niezadowolenia w wywiadach z takiego rozwiązania sytuacji, musi na to przystać. Jest to interesujące jak na dłuższym dystansie spisze się w tej nietypowej dla siebie roli. Oczywiście PF'a już zdarzało mu się grywać, ale były to tylko kilkuminutowe eskapady, bo przecież w Indianie ciągle byli West z Hibbertem. Dodatkowo z tyłu głowy jest ciągle pytanie, jak będzie wyglądać po opuszczeniu prawie całego poprzedniego sezonu (tylko 6 meczów w kwietniu). W preseason prezentuje się rewelacyjnie.



Skoro nie PG13, to chyba C.J. Miles wyląduje w S5 na 3-ce. 28-letni Calvin Andre (dlaczego nie C.A.?), bo chciałem się dowiedzieć co kryje się za tym "Si Dżejem" i się trochę zdziwiłem, ma za sobą niezły sezon, w którym grając średnio swoje rekordowe 26,3 minuty/mecz, zdobywał też rekordowe 13,5 punktu/mecz (2. wynik w IND). Można powiedzieć, że dostał po prostu green light, z którego skorzystał i w lutym wbił się do starting-five, już stamtąd nie wypadając (łącznie 40 spotkań w piątce). Nie jest to okaz gracza niezniszczalnego, bo w każdym sezonie opuszcza po kilkanaście spotkań z powodu różnych kontuzji (stopa, kostka, kolano).

Naciskać na Calvina Andre (spodobało mi się) będzie ten mniej znany Hill, Solomon. 24-latek jest specjalistą od obrony i w tamtym systemie Vogela mógł demonstrować to co ma najlepsze. Rozegrał wszystkie 82 mecze, z czego aż 78 startując. Nie jest zagrożeniem w ataku, chociaż pracuje nad rzutem z dystansu (32,9% ostatnio), żeby zostać klasycznym 3-and-D. Zmiana stylu gry Pacers nie jest mu na rękę i obawiam się, że straci sporą ilość minut, które miał do dyspozycji (rozegrał ich w 14/15 dokładnie 2381 - 47. miejsce w lidze).

Ściągnięty z T-Wolves Chase Budinger, mógłby nawet konkurować o pozycję startera, ale po dwóch poważnych operacjach lewego kolana bezpieczniej będzie go wprowadzać z ławki. Przez zeszłe 3 sezony opuścił łącznie 115 spotkań, ale "tylko" 15 w poprzednich rozgrywkach. W swoich ostatnich 17-stu meczach zdobywał średnio 14,4 punktu. To pozwala myśleć, że w wieku 27 lat jeszcze nie jest skończony. To jego contract-year. Wspominany 40 pick 2014, Robinson III, raczej sobie nie pogra.

Na 4-ce za Georgem powinien wychodzić Lavoy Allen. Dostał zaskakująco długi kontrakt, więc w Indianapolis muszą w niego wierzyć. Jest to typowy zadaniowiec, którego minuty po desancie Davida Westa mogą wzrosnąć (średnio 17/mecz w zeszłym sezonie). Zdobywał ledwie 5 pkt/mecz, ale rozwija swój rzut z półdystansu (37% póki co) i bardzo dobrze zbiera na ofensywnej desce, jak na swój wzrost (204 cm, średnio 2 OffReb/mecz - Top-50 w NBA, a jego ORB% [procent możliwych piłek zebranych w ataku, kiedy dany gracz był na parkiecie] był na wysokim na 24. miejscu (12,8%). 26-latek gra też na centrze, ale ze względu, że tamta pozycja jest teraz zapchana, raczej rzadko będzie można go tam zobaczyć.

Rywalizacja o pozycję startującego podkoszowego wydaje się być rozstrzygnięta. Ian Mahinmi zaczyna tak mecze w preseason i jest chyba po prostu bardziej odpowiednim wyborem, niż Jordan Hill, gdyż jest lepszym obrońcą, a pamiętajmy, że ma grać obok PG13, który w niektórych match-up'ach może mieć ostro pod górkę. W ataku jest tylko finisherem, a tajemnicą jest to co stało się z jego skutecznośią z linii rzutów wolnych (katastrofalne 30,4% w 14/15, wcześniej co rok miał ponad 60%). Ten sezon jest dla niego rokiem kontraktowym, więc ma okazję na zarobienie sporego hajsu w przyszłe lato.

Wspomniany trzeci już Hill w Indianapolis (jest trzech Hillów w NBA i wszyscy tutaj), Jordan, ma za sobą najlepszą kampanię w karierze w tankujących Lakers, bijąc swoje career-high w średnich minut, punktów, zbiórek i asyst. Jak zaznaczyłem, jest średnim obrońcą i wysokość jego jednorocznej umowy mówi wiele. Będzie też pojawiać się w roli silnego skrzydłowego. Tak samo zresztą jak omówiony pokrótce kilkanaście akapitów wyżej rookie Myles Turner, który dopiero rozpocznie szukanie najdogodniejszej dla niego pozycji.

Gracze, których tyłki będą boleć od za długiego siedzenia na plastikowych krzesełkach, to Rakeem Christmas i Shayne Whittington. Pacers mają uzupełnioną rotację, ale to wcale nie znaczy, że żaden z zawodników podpisanych na obóz przygotowaczy nie ma szans na załapanie się do składu. Zawsze ktoś może zostać odesłany do D-League i o taki rozwój akcji walczy dobrze znany guard, Toney Douglas. Patrząc na ilość owych guardów w rotacji, ma o co walczyć. Inni dwaj na niegwarantowanym "camp invite" to C.J. Fair i fajnie nazywający się Kadeem Jack.

Jedno jest pewne, trzon drużyny w sezonie 16/17 będzie taki sam. Niezastrzeżeni w 2016 są tylko Mahinmi, Budinger i Jordan Hill. Z każdym z wymienionych będzie można się po prostu pożegnać, jeśli nie wypali podczas tegorocznej kampanii. To samo tyczy się niegwarantowanego Robinsona III. Aż rekordowe 11-stu zawodników ma gwarantowane umowy za rok (muszą tylko wykorzystać opcję w rookie-kontrakcie Solomona Hilla przed 31 października - zrobią to). W salary Pacers będą mieć ponad 60 mln, więc ich cap-space na wolnych agentów to prawie 30 milionów dolarów. Obawiam się, że ciężko będzie kogoś przekonać do gry w Indianapolis, dlatego trzeba będzie rzucić np. takiemu Alowi Jeffersonowi z 16-20 mln $ za rok gry.

Ciężko będzie przekonać, bo Indiana Pacers są aktualnie w najlepszym wypadku drużyną na pierwszą rundę playoffów. Frank Vogel to dobry trener, ale nie wiem jak będzie reagować nie w swoim firmowym defensywnym systemie. Sprawujący władzę nad tym pomysłem Larry Bird, pojechał ostro po bandzie w trakcie tego offseason. W razie niepowodzeń, usprawiedliwia go to, że tamten zespół z duetem West-Hibbert nie miał już żadnej przyszłości. Problem w tym, że skoro już teraz wypływa do nas niezadowolenie gwiazdy organizacji, Paula George'a, którego powodem jest granie przez niego na pozycji wyżej, co będzie jak Pacers ugrzęzną w typowej przeciętnej ciapie. Mam dużo wątpliwości, bo o ile starting-five prezentuje się okej, o tyle z ławki niespecjalnie widać zawodników, którzy mają możliwości pomóc drużynie w razie problemów. Chociaż granie w up-tempo będzie przyjemniejsze dla kibiców zjeżdżających się do Bankers Life Fieldhouse, to jednak nie jest to klucz do sukcesu.

Typ: Indiana Pacers - 10. miejsce w Konferencji Wschodniej, 39-43.

1 komentarz:

  1. West przeniósł się do SAS ponieważ chce zdobyć pierścień. Lata lecą nieubłaganie. Indiana mu tej szansy nie da.

    OdpowiedzUsuń