Strony

Odsłony

niedziela, 11 października 2015

Review #11: Minnesota Timberwolves

Czy wiecie, że pewien koszykarski klub z Minnesoty w dziesięciu ostatnich latach wygrał łącznie tylko jeden mecz więcej w sezonie regularnym, niż wzięci wczoraj pod lupę Chicago Bulls w 5-letniej erze Toma Thibodeau? Wilki od 11 lat nie powąchały playoffów, a kiedy było w końcu blisko, Kevin Love postanowił się ulotnić. Poprzednia nieudolnie prowadzona przebudowa przez GM'a Davida Kahna była pasmem draftowych klęsk, o których nie ma sensu już wspominać. Miłość odeszła, a zmarźluchy z północnej części USA mają kolejny rebuilding. Ten zapowiada się już lepiej.


Pamiętamy zeszłe lato. Desant Love'a do LeBronlandu kosztował Cavaliers 1-szy pick Draftu 2014 - Andrew Wigginsa oraz 1-szy pick Draftu 2013 - Anthony'ego Bennetta, w dodatku Wolves otrzymali Thaddeusa Younga z Philadelphii. Całkiem sporo, jak za jeszcze przez rok wtedy ważny kontrakt gościa, który i tak mówił, że odejdzie. Younga w lutym zamieniono do Nets na tutejszą legendę, Kevina Garnetta, dzięki czemu przynajmniej raz w sezonie był sell-out w Target Center (28 miejsce w lidze, jeśli chodzi o zapełnienie hali - 75,1% zajętych miejsc na mecz, lepiej tylko od Pistons i oczywiście 76ers). I nie ma się co dziwić. Ciekawie było tylko pod względem rywalizacji z Knicks i 76ers o najwięcej szans na wylosowanie 1-szego wyboru w drafcie. 5 zwycięstw do połowy stycznia (czyli na 36 meczów) ustawiło rywalizację. Pod koniec sezonu Wolves skutecznie zatankowali (Philadelphio ucz się) przegrywając ostatnie 11 meczów. 16-66, ale te 25% szans zrobiło tym razem swoje (dopiero pierwszy raz od 2004). Wiggins z resztą mogli się w spokoju rozwijać, a przy okazji wpadł 1 pick. Definicja poprawnej przebudowy?

Było sporo różnych doniesień na kogo zdecyduje się Minnesota. Na usługi 19-letniego Karla-Anthony'ego Townsa od Johna Calipariego, czy może paczkę umiejętności Jahlila Okafora. Mniej więcej na tydzień przed draftem stało się wiadome, że będzie to ten z niemiecką domieszką w swoim imieniu. Karl nie ma może takiej łatwości gry w ataku jak Jahlil, ale jest za to znacznie lepszym defensorem (2,25 bloku/mecz w swoim jedynym roku w Kentucky). Ofensywnie też nie jest kaleką, co udowodnił podczas ligi letniej (12,8pkt/mecz). Ma większy upside niż Okafor, dlatego Timberwolves go wzięli. Już w tej chwili posiada masę mięśniową, więc nie powinien się dać przestawiać jak pachołek w swoim premierowym sezonie. Jego mentorem jest The Big Ticket, więc pewnie przechwyci od niego trochę boiskowego cwaniactwa i sukinsyństwa. Szanse, że będzie moim ulubionym zawodnikiem z tego naboru rosną.

Dzień Draftu 2015 to kolejna wymiana na linii Minnesota-Cleveland. Ci drudzy chcąc zmniejszyć swoje i tak gigantyczne koszty, które poniosą za tegoroczną rotację, oddali pierwszorundowy wybór (który ma gwarantowany kontrakt na co najmniej 2 następne lata, chyba że zostaje zza oceanem), rozgrywającego Tyusa Jonesa (24.) w zamian za dwa drugorundowe picki [31. - Cedi Osman, 36. - Rakeem Christmas]. 19-latek swój jedyny, freshmański rok w NCAA spędził w Duke u Mike'a Krzyżewskiego, gdzie był głównym dowodzącym, grając aż 34 minuty na mecz i notując średnio 5,6 asyst przy średnio 11,8 pkt (41,7% z gry). Czas gry w jego debiutanckim sezonie w NBA jest uzależniony oczywiście od zdrowia Ricky'ego Rubio. W miarę upływu rozgrywek powinien dostawać coraz więcej okazji na demonstrację swoich umiejętności, gdyż Timberwolves i tak nie będą o nic walczyć. Jeśli Hiszpan wypadnie, to Jones może wskoczyć nawet do S5. Ciekawostką jest, że Karl z Ty'em grali ze sobą w high-schoolu, więc jakąś "chemistry" posiadają.

Oglądaliście Euroligę? Ja też nie, ale włodarze Leśnych Wilków musieli, żeby obserwować Nemanję Bjelicę. Serbski skrzydłowy został wybrany w Drafcie 2010 z 35 pickiem przez Wizards (i następnie przehandlowany do Wolves), ale kolejne 5 lat spędził w Europie (najpierw do 2013 w hiszpańskiej Saski Baskonia, potem w tureckim Fenerbahce). Wspomniałem o Eurolidze, bo to Serb jest właścicielem ostatniej nagrody MVP tych rozgrywek. Bjelica w końcu dał się przekonać i zrezygnował z opcji w kontrakcie na kolejny rok w Turcji, po czym podpisał z Minny umowę wysokości 11,7 miliona dolarów na 3 lata (4-ty rok to prawie 5-milionowe Qualifying Offer). Mając 27 lat z miejsca wzmocni rotację Wilków, grając prawdopodobnie na pozycji niskiego skrzydłowego (ma 208 cm wzrostu, więc i PF wykluczony nie jest). Mirotić pokazał ostatnio, że przestawienie się z poziomu europejskiego basketu na ten enbijejowski, może zająć jakieś 5 miesięcy. Bjelica nie jest tak utalentowany, ale jest starszy i nie gra w playoffowej drużynie, także może mu to zająć krócej.

To są rookies w składzie Timberwolves. Kto jeszcze przybył?

W transferze, który wstrząsnął ligą, GM Wolves Milt Newton zamienił z Pacers ostatni, wart 5 mln rok kontraktu Chase Budingera w zamian za drugoroczniaka Damjana Rudeza. Chorwacki skrzydłowy (niedraftowany) zajrzał do NBA rok temu, decydując się na buy-out z hiszpańskiej Zaragozy. Nie jest nikim więcej niż strzelcem z dystansu (średnio jedna celna trójka na mecz przy 40,6% skuteczności stamtąd). Feralna kontuzja Paula George'a pomogła mu znaleźć czas gry, przez co na parkiet wyszedł w aż 68 spotkaniach (i przebywał na nim średnio ponad 15 minut). W Minnesocie też minuty powinien znaleźć, nawet jeśli nikt tego nie zauważy.

Swoje offseasonowe zmiany Wolves zakończyli podpisując dwóch, nieuchronnie zbliżających się do końca swoich karier weteranów - 39-letniego Andre Millera i 35-letniego Tayshauna Prince'a. Obaj dostali po minimalnych kontraktach - 1,5 mln/1 rok. Wujek Andre jest niezniszczalny (81 meczów w zeszłym sezonie - Wizards+Kings, tak przy okazji: w całej swojej 16-letniej karierze w NBA, tylko w jednym sezonie opuścił więcej niż 2 spotkania, jak tego nie respektujesz to ALT+F4 please). Mimo tego, że to najstarszy zawodnik w lidze, plan zakłada, że będzie "bakapował" Ricky'ego, ewentualnie Jonesa. Father Time chyba o kimś zapomniał. Z kolei Prince na boisko może nawet nie wchodzić (poprzednio 26 meczów - Celtics+Pistons). Jeden z niegdyś najlepszych defensorów w lidze, ma za zadanie przekazać o tym swoją wiedzę Wigginsowi. Mądre ruchy dla szatni Wolves, brawo Milt.

To kto opuścił w tym lecie Minnesotę (tak, tam jest lato - średnio ponad 20 stopni w lipcu-sierpniu) nie ma w zasadzie żadnego znaczenia, bo większość z zeszłorocznej rotacji deportowała się do Europy. Kolejno: Robbie Hummel (Olimpia Milano, Wolves zrezygnowali z QO - 1,15mln), Justin Hamilton (Valencia, Wolves zrezygnowali z QO - 1,15mln) i Arinze Onuaku (Maccabi Tel-Aviv, Wolves zrezygnowali z QO - 1,15mln). Odszedł jeszcze Gary Neal do Washingtonu (Wolves zrezygno... a nie, był niezastrzeżony).

Niezastrzeżony był też Kevin Garnett, ale obawy, że zakończy karierę nie było, bo wcześniej zapowiedział, że pogra jeszcze co najmniej rok (uffff). Ostatecznie mogą to być 2 lata, bo taką długość ma jego 16,5-milionowy, w pełni gwarantowany kontrakt. Mimo, że czasami pierwsza piątka Timberwolves przypominać będzie zabraną właśnie z NCAA, to Wilki mają 2 z 3 najstarszych graczy w lidze u siebie. Jak słodko.

Na zakończenie offseason pod koniec września, Wolves dogadali się z Anthonym Bennetem w sprawie buy-outu. Zwalnianie Numero Uno picku sprzed dwóch lat z ważnej umowy jest wydarzeniem absolutnie bezprecedensowym. No ale to Bennett... Za porozumieniem rozwiązali kontrakt, a jego umowa na ten sezon w salary Minnesoty zostanie zredukowana z 5,8 miliona do 3,65 miliona dolarów. Inaczej, Bennett odpuścił sobie około 1,2 mln (bo w Toronto podpisał minimum warte 947 tys.), żeby zmienić otoczenie na bardziej mu bliższe w celu ratowania swojej kariery.

Po roszadach, Minnesota Timberwolves 2015/16 wygląda tak:

O pozycji rozgrywającego już się co nieco rozpisałem. Kruchość Rubio dyktuje tutaj sytuację, tylko 22 mecze zeszłego razu (operacja lewej kostki), w dodatku cały czas nie jest w pełni zdrowy (rehabilitacja + naciągnięty czworogłowy na treningu). W drugiej części preseason mimo wszystko powinien już zagrać. O mającym 24 lata Hiszpanie wiemy tyle, że jego niezdolność rzutowa (nigdy nie przekroczył 38,1% z gry w sezonie) utrudnia mu grę (i innym - obrońcy przechodzą pod zasłonami w pickach, czasami jest po prostu ignorowany). Znaczny progres w tym elemencie mógłby uczynić z niego gwiazdę co najmniej w Minnesocie. Problemem dla Wolves jest wchodzące od tego sezonu (podpisane w 2014) rookie-extension, 55 mln/4 lata. Nikt się na ten kontrakt nie nabierze, więc trzeba po prostu czekać, aż Ricky w końcu uwolni się od pasma urazów. Za nim grać będą Jones i Miller, z początku pewnie więcej Miller, ale to się zacznie zmieniać, wraz z oswajeniem młodego rozgrywającego z NBA.

Na 2-ce jest małe zaskoczenie, bo przed paroma dniami tymczasowy trener Timberwolves, Sam Mitchell (zastępujący Flipa Saundersa, biedak walczy z rakiem zagrażającym jego życiu) ogłosił, że to 20-letni LaVine rozpoczynać będzie spotkania w piątce. Taka decyzja to cios dla doświadczonego Kevina Martina, który we wrześniu wyraził się jasno, że chce kontynuować rolę startera. Jego ewentualne niezadowolenie w trakcie sezonu, może podsysać transferowe plotki (w 2016 Martin ma Player Option - 7,3 mln, całkiem prawdopodobne, że z niej zrezygnuje). 32-letni shooter ma za sobą przeciętne rozgrywki, w których rozegrał ledwie 39 spotkań (nadgarstek). Debiutujący w NBA Zach, mając mnóstwo okazji na grę (średnio prawie 25 minut w 77 spotkaniach z czego 40 w S5) chyba ciutkę rozczarował (tracił piłkę w co 5 posiadaniu), chociaż jego ogólne średnie jak na rookie były całkiem porządne (10,1 pkt/mecz i 3,6ast/mecz). Takim graczem jak dunkerem raczej nie będzie, ale Minnesota ma obiecujący projekt.

Nie rozczarował za to w żadnych stopniu Andrew Wiggins, który z łatwością zafundował sobie nagrodę najlepszego debiutanta w podczas zeszłorocznej kampanii. 20-latek zagrał we wszystkich 82 spotkaniach (wszystkie w S5) i był ogólnie dwudziestym zawodnikiem w NBA jeśli chodzi o ilość zdobytych punktów w całym sezonie. Przypominam, był debiutantem. Żeby już tak nie słodzić, z tej dwudziestki tylko dwóch graczy (Lillard, Westbrook) miało gorszą skuteczność z gry niż on (43,7%). Jeśli chce być super-gwiazdą, musi rozszerzyć zasięg rzutu (tylko 0,5 celnej trójki/mecz przy 31% celności) i poprawić obronę (z nim na parkiecie najgorsi w lidze w D Wolves tracili więcej punktów niż ich średnia).

Za Wigginsem jest walka o minuty Bjelicy z Shabazzem Muhammadem. O Serbie już trochę skrobnąłem, więc skupię się na 22-letnim Amerykaninie. Muhammad miał naprawdę bardzo dobry drugi rok w NBA notując średnio 18,1 punktu/mecz w grudniu. Jednak jego sezon został drastycznie skrócony przez dwie kontuzje, najpierw przez bóle dolnych mięśni brzucha (opuścił 18 spotkań), a po powrocie trwającym 3 mecze, zerwał ścięgno w środkowym palcu lewej (rzucającej) ręki i musiał poddać się operacji, która wykluczyła go z gry do końca rozgrywek. Było to tuż po Weekendzie Gwiazd, więc łącznie Shabazz zagrał tylko w 38 spotkaniach. Teraz jest już zdrów. Co ciekawe, w okresie letnim zrzucił aż 30 funtów. Na końcu tego SF'owego układu znajduje się wspominany Prince.

Rotacja podkoszowa jest tutaj lekką zagwozdką. KG ma mecze rozpoczynać, ale z uwagi na to, że będzie grać nie więcej niż 20 minut na mecz i w dodatku ma opuszczać back-to-backi, Gorgui Dieng może nawet utrzymać swoją średnią minut z zeszłego sezonu (ponad 30). 25-letni Senegalczyk jest kozakiem w Fantasy, zaliczając w 14/15 średnio 1 steal+1,7 bloku na mecz. W drugiej części sezonu zaliczył także kilka masywnych double-double, a jego trzeci rok może być jeszcze lepszy.

Z tyłu raczej nikt na niego nie naciska, bo Adreian Payne najpierw nie odnalazł swojego miejsca w Atlancie (łącznie tylko 19 minut), a później grając niejednokrotnie ponad pół godziny, nie wyróżniał się niczym specjalnym. O nie-siedzenie cały czas na ławce walczy z Rudezem.

I na sam koniec dwóch centrów, z czego aktywny jest tylko wybór największej rangi 2015, już też opisywany po trochu KAT. Ten nieaktywny to Nikola Peković, który w NBA jeszcze nie miał sezonu na powyżej 65 spotkań. I coraz bardziej wątpliwe, że będzie taki mieć. Po podpisaniu grubego kontraktu w 2013 (60 mln/5 lat) jak za dotknięciem czarnoksięskiej różdżki zaczął się rozpadać.

Najpierw chroniczne problemy z prawą kostką, a ostatnio stanęło na operacji Achillesa w kwietniu, przez co wyłączony jest z aktywności fizycznej już od sześciu miesięcy. I to był jego planowany czas na powrót do pełnej sprawności, ale już wiadomo, że przez bóle owej kostki i owego ścięgna, cały preseason ma z głowy i zapewne start sezonu regularnego również. Ten kontrakt ma jeszcze 3 lata, Minnesoto. Z uwagi na to, że Pekovicia możemy czasami widzieć na parkiecie, a częściej nie, Dieng powinien otrzymywać też kilkanaście minut grając na pozycji centra.

Aha, jeszcze słówko o tych niegwarantowanych. Tamten pochylony w tabelce to Lorenzo Brown, który w lutym dostał się na 10-dniowych umowach do Minny i zagrał 29 meczów (7 nawet w piątce). Skład Wolves jest jednak pełny, więc musiałby nie być Lorenzo Brownem na obozie przygotowawczym, żeby się załapać. Podobnie jak podpisani na training camp Nick Wiggins (brat Andrew) i Kleon Penn.

Posiadając taką rzeszę graczy rozpoczynających dopiero kariery w NBA, sytuacja kontraktowa Timberwolves jest prosta jak drut. Po sezonie niezastrzeżeni będą tylko Miller i Prince, a opcję w kontrakcie ma Martin. Wilki mają aż 5 opcji do wystosowania na rozgrywki 16/17 do 31 października tego roku. Mowa o umowach Wigginsa, LaVine'a, Dienga, Muhammada i Payne'a. Wszystkie powinni bez szemrania wykorzystać. Opcję drużyny mają też w stosunku do Rudeza, ale nie jest to klasyczny rookie-kontrakt, więc jego losy rozstrzygać się będą w offseason. Niewymienieni - gwarantowani.

Cóż, przepowiadanie jak może wyglądać sezon Minnesoty nie ma większego sensu. Każdy wie, jak będzie wyglądać i nie jest potrzebny do tego Wróżbita Maciej. Listopad/grudzień to miesiące kiedy z chęcią na nich spojrzysz, ale im dalej w las, tym mniej będzie o nich słychać. I znowu do Target Center nikt nie przyjdzie.

Typ: Minnesota Timberwolves - 14. miejsce w Konferencji Zachodniej, 20-62.

2 komentarze:

  1. Dzięki za tekst. Powalczą o over 25 wins :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Payne wcale nie był taki bezproduktywny- dawał sporo energii w walce pod tablicami, coś tam próbował rozciągać grę, tylko póki co niezbyt skutecznie (11% za 3), chociaż predyspozycje ma- w Michigan przez 4 lata miał skuteczność na poziomie 40% za 3.

    OdpowiedzUsuń