Strony

Odsłony

wtorek, 3 listopada 2015

Terrence Ross zostaje w Raptors



Nie Bradley Beal, nie Harrison Barnes i nie Andre Drummond. Terrence Ross to najgłośniejsze nazwisko, którego właściciel przedłużył kontrakt debiutancki przed deadlinem przypadającym na ostatnią noc.

To był ostatni moment, żeby w najbliższe lato nie martwić się tym, ile ktoś jest w stanie zaoferować za Terrence'a Rossa. Gdyby Raptors nie dogadali się z nim ostatniej nocy odnośnie przedłużenia kontraktu, to swingman zostałby zastrzeżonym wolnym agentem i ktoś mógłby oszaleć i zaproponować mu maksymalny lub prawie maksymalny kontrakt. No bo jeśli Tristan Thompson może, to czemu nie? Do tego jednak nie dojdzie, bo strony porozumiały się w sprawie trzyletniego kontraktu, wartego 33 miliony dolarów.

I dużo i mało. Dużo, bo poprzedni sezon był zdecydowanym regresem w wykonaniu Rossa. Pamiętacie pewnie jeszcze jego popisy ze stycznia 2014 roku, kiedy to przeciwko Los Angeles Clippers rzucił 51 punktów, trafiając 10 trójek. Ja też to pamiętam i wtedy sobie pomyślałem, że Raptors wreszcie mogą odpuścić tego nierzucającego za 3 punkty DeMara DeRozana i postawić właśnie na Rossa. Tylko że od tego momentu zaczął się regularny zjazd tego zawodnika. Trudno nazwać sezon 2014/15 w jego wykonaniu słabym, bo choćby 37,2% celnych trójek to wynik co najmniej przyzwoity, ale apetyty zostały rozbudzone.



Jego największym problemem jest to, że wielokrotnie znika na długie minuty na parkiecie. Oczywiście gdy masz obok siebie Kyle'a Lowry'ego i DeMara DeRozana, to możesz zapomnieć o tym, że długo będziesz trzymał piłkę, ale jednak po takim graczu spodziewamy się czegoś więcej niż tylko 13,0 rzutu z gry na 36 minut, co nie licząc Bruno Caboclo dawało dopiero piąty wynik w zespole. Wskaźnik Usage, pokazujący jak często zawodnik ma piłkę w rękach regularnie mu spada. Od 19,6% akcji jako debiutant, przez 18,6% w drugim sezonie, do 18,3% w rozgrywkach 2014/15. Teraz wreszcie jest inaczej.

Oczywiście mamy do czynienia na razie z niewielką próbą, bo tylko z 3 spotkań, ale Ross nieco bardziej się odważył i oddaje 17,6 rzutu na 36 minut gry, a jego Usage wynosi już 24,3. Do góry poszybował niesamowicie jego wskaźnik PER, bo wynosi aż 25,2, podczas gdy w poprzednich sezonach najwyższy był na poziomie 12,0. Ale to wciąż mała próbka.

Ten rok pokazał, że właściciele nieco bardziej rozsądnie podchodzą do tematu przedłużeń debiutanckich umów. Tylko 7 graczy z naboru 2012 roku przedłużyło swoje debiutanckie umowy. Oczywistym było, że tak się stanie w przypadku Anthony'ego Davisa i Damiana Lillarda, którzy już w lipcu dostali nowe kontrakty. Później w kolejce po dolary ustawili się i je dostali Michael Kidd-Gilchrist, Jonas Valanciunas i John Henson. Dzień przed Rossem dołączył do tego grona Jeremy Lamb z Charlotte Hornets.

A co z pozostałymi? Za rok czeka nas ciekawe offseason. Bradley Beal, Dion Waiters, Harrison Barnes, Andre Drummmond, Meyers Leonard, Terrence Jones, Donatas Motiejunas, Evan Fournier, Jared Sullinger, Festus Ezeli to nazwiska graczy, którzy staną przed wyborem czy zostać w dotychczasowym zespole, czy szukać szczęścia gdzie indziej. Na pewno ktoś z nich zmieni klub, a każdy jest w stanie wnieść coś do dowolnego zespołu w lidze. Będzie zatem ciekawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz