Strony

Odsłony

poniedziałek, 2 listopada 2015

3 na 3: Start sezonu



Wraz z nowym sezonem wracamy z naszym cyklem 3 na 3. Dzisiaj największe niespodzianki i rozczarowania początku sezonu.

1. Największa pozytywna niespodzianka pierwszych dni to...

Tomasz Kostrzewa: Postawa Knicks. Pokonali dwie playoffowe drużyny, Bucks i Wizards, ale to akurat przegrana z Hawks pokazała najlepiej zmianę w grze Nowojorczyków. Po fatalnym, zupełnie pozbawionym emocji poprzednim sezonie, ekipa z Wielkiego Jabłka nie traciła woli walki nawet przegrywając wysoko z drużyną, która w zeszłym roku miała najlepszy bilans w Konferencji Wschodniej. Knicks nie dali rady zniwelować przewagi Jastrzębi w meczu rozegranym w ramach "back to back", ale nawet nie mając dużych szans na zwycięstwo grali solidnie, porywając nawet na moment publiczność w MSG. Tak jest - wygląda na to, że mamy w Nowym Jorku prawdziwą drużynę koszykówki. Realistyczny cel to wciąż ostatnie playoffowe miejsca, ale najważniejsze jest to, iż wszystko wskazuje na to, że knicksowi optymiści mieli sporo racji oceniając pozytywnie awaryjny kadrowy kierunek obrany przez Phila Jacksona.

Michał Kajzerek: Detroit Pistons. Grają bardzo fajną koszykówkę i widać, że magia Stana Van Gundy'ego zaczyna działać. Szczególnie podoba mi się Kentavious Caldwell-Pope. Rozwija się dokładnie tak, jak w Mo-Town sobie tego życzą i mam nadzieję, że uda mu się utrzymać podobny poziom w przekroju całych rozgrywek.

Paweł Piórkowski: Zespołowo Detroit Pistons. Wydaje się, że powrót do taktyki SVG z czasów Orlando Magic przynosi pozytywne rezultaty. Drummond nie jest co prawda Howardem, a Ilyasova zdecydowanie nie jest Rashardem Lewisem, ale dodatkowy talent na obwodzie (Jackson + Johnson), odkryty na nowo Marcus Morris i grający na pozycji numer 2 KCP mogą powalczyć o coś więcej niż dzwon w pierwszej rundzie play-offs.
Indywidualnie najbardziej zaskoczył mnie Kristaps Porzingis. W dniu draftu śmierdział na kilometr, a w trakcie sezonu pokazuje, że potrafi robić takie rzeczy:



2. Największe rozczarowanie pierwszych dni to...

TK: Brak zwycięstwa Rockets i forma rzutowa ich lidera. Ze wszystkich poważnych kandydatów do mistrzostwa, Rakiety zaczęły sezon najgorzej, przegrywając trzy pierwsze mecze - każdy z równo 20 punktami straty do rywala - z Nuggets, Warriors i Heat (w Miami polegli 89:109 pomimo iż sami wygrywali w pierwszej połowie dwudziestoma). Powodów nie trzeba daleko szukać - James Harden trafił w tych meczach 12 z 54 rzutów, w tym ledwie 3 na 32 próby za trzy (0-10 na Florydzie). Będzie lepiej, ale pierwsze koty zdecydowanie nadziały się na sztachety płotów.

MK: James Harden. Trudno powiedzieć, co się z nim dzieje. Kevin McHale albo nie chce powiedzieć, albo sam nie wie, co gryzie Jamesa Hardena, bo pytany o dyspozycję zawodnika szybko zmienia temat na konieczność dalszej pracy. Lider Rockets sprawia wrażenie całkowicie wybitego ze swojego naturalnego rytmu. Trzy mecze na takim poziomie mogą być dla Rockets naprawdę niepokojące.

PP: Najgorzej wyglądają, a właściwie nie wyglądają Brooklyn Nets. Z drugiej strony chyba wszyscy spodziewaliśmy się takiego stanu rzeczy. Celtics mogą wybierać w TOP 3 draftu przez najbliższe 3 sezony. Zespół, po którym spodziewałem się więcej to także New Orleans Pelicans, ale tutaj przyczyną są kontuzje (Holiday miał mieć limitowane minuty do 15 do stycznia, w 3 meczu sezonu zagrał 27...) Największym rozczarowaniem są dla mnie Los Angeles Lakers, którzy wyglądają jakby tankowali po wybór w drafcie (który mogą stracić nawet mając najgorszy bilans w lidze). W ataku i w obronie Byron Scott zarządził jeden wielki freestyle. Nie wiedziałem, że drużyna z Hibbertem w składzie może stracić tyle punktów.

3. Który z zawodników, który zmienił zespół podczas ostatniego offseason już teraz wywiera największe piętno na swojej drużynie?

TK: Marcus Morris. O transferze Marcusa Morrisa z Suns do Pistons, mówiło się głównie w kontekście telenoweli, którą zafundował nam zrozpaczony rozdzieleniem z bratem bliźniakiem, Markieff Morris. Tymczasem Marcus po cichu idealnie wpasował się w koncepcję Stana Van Gundy'ego i wydatnie przyczynił się do nieskazitelnego bilansu Tłoków po trzech meczach, mimo iż przeciwnikami było bardzo mocne trio Hawks, Jazz i Bulls. Morris w tych spotkaniach zdobył - odpowiednio - 18, 14 oraz 26 punktów i w rezultacie jest obecnie najlepszym strzelcem jednej z sześciu niepokonanych ekip w NBA. Niezłe wynagrodzenie za drugorundowy pick w 2020 roku, prawda?

MK: DeMarre Carroll. Oglądałem tylko jeden mecz Raptors do tej pory, ale Carroll potwierdza, że jest graczem elastycznie dopasowującym się do systemu. Na razie zrobił na mnie największe wrażenie spośród wszystkich, którzy zmienili w off-season drużyny.

PP: Ciężko powiedzieć, ale na ten moment wydaje się, ze jest to DeMarre Carroll. Raptors potrzebowali takiego gracza na pozycji numer 3, zwłaszcza, że na dwójce mają DeMara DeRozana. Carroll gwarantuje trójki oraz obronę i Raptors mają w pierwszej piątce połączenie umiejętności rzucania za 3 Rossa, z defensywą Jamesa Johnsona. Stawiam na Carrolla także dlatego, że jego brak jest wyraźnie odczuwalny w Atlancie. Kent Bazemore w pierwszym meczu zagrał kupę, Budenholzer nie do końća ufa Sefoloshy i już październiku do pierwszego składu trafił Dennis Schroeder. Gra na dwóch PG może się mocno odbić w grze obronnej Jastrzębi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz