Strony

Odsłony

wtorek, 3 listopada 2015

20 lat temu: Bulls pokonują Hornets na start sezonu



Bieżące rozgrywki odbywają się w 20. rocznicę być może najlepszego sezonu w historii wszystkich zawodowych sportów w USA. W sezonie 1995/96 Chicago Bulls wygrali 72 mecze sezonu zasadniczego i zdobyli tytuł mistrzowski. Od dzisiaj przez cały sezon postaram się przybliżyć wam wszystkie mecze rozegrane w tym pamiętnym sezonie.

Mecz otwarcia miał być dla Chicago spacerkiem. Hornets byli wyraźnie osłabieni po tym jak w dniu meczu do Miami Heat w ramach wymiany został oddany Alonzo Mourning, czołowy zawodnik zespołu, a do tego nowi gracze nie zdążyli jeszcze dotrzeć na miejsce by zagrać z Bulls. Z tego też powodu w pierwszej piątce wyszli tacy gracze jak kończący już wtedy karierę Michael Adams, a także 42-letni Robert Parish i debiutujący w NBA, a znany także z polskich parkietów George Jiri Zidek.



Phil Jackson znany z ciągot do wywierania presji na sędziów miał dużo miejsca do popisu. Wtedy bowiem zawodowi sędziowie zdecydowali się na strajk, przez co spotkania prowadzili ci niezrzeszeni w związku zawodowym arbitrów. Mecz Bulls - Hornets gwizdało tylko dwóch panów, co sprawiało, że było im dużo trudniej.

Kłopoty kadrowe Hornets na pewno nieco obniżyły czujność Chicago, przynajmniej na początku spotkania, ale do tego doszły dwa ważne aspekty zdrowotne. Dennis Rodman musiał przed spotkaniem poddać się zabiegowi palca stopy, gdyż musiał mieć usunięty paznokieć i do końca nie było wiadomo czy zagra. A zaledwie 10 minut na parkiecie spędził Scottie Pippen. Narzekał od początku na bóle pachwin, nie był w stanie bronić przeciwko Larry'emu Johnsonowi czy Darrinowi Hancockowi. Nie oddał ani jednego rzutu z gry i skończył spotkanie z 1 asystą i 2 stratami.



To był też powód, dla którego Bulls bardzo nie szła gra, szczególnie w pierwszej połowie. Komentujący to spotkanie Hubie Brown stwierdził nawet, że nie widział tak źle grających Bulls od dobrych kilku lat. Hornets zanotowali serię 27:9 na przełomie pierwszej i drugiej kwarty, a dla Chicago poza Jordanem, który do przerwy rzucił więcej niż połowę punktów zespołu, nie grał dobrze nikt. Dość powiedzieć, że skrzydłowi i środkowi do przerwy uzbierali 6 punktów. 4 zdobył Bill Wennington, zastępujący w pierwszym składzie zawieszonego za bójkę Luca Longleya, a 2 w ostatniej akcji połowy Toni Kukoc.



W trzeciej kwarcie Bulls nakręcili się świetną obroną. Udało im się odciąć od piłki Larry'ego Johnsona, parokrotnie zatrzymać George'a Zideka i wyprowadzić kilka kontr. Jedną z nich spod samego kosza skończył Rodman, zdobywając swoje pierwsze punkty jako Byk. W innej Jordan trafił za 3 punkty i to też MJ wyprowadził Chicago na prowadzenie rzutami wolnymi. Bulls byli wtedy w trakcie serii punktowej 14:2, która zakończyła się czasem dla Allana Bristowa.

Do końca tych 12 minut Bulls wychodziło już wszystko. Jordan trafiał akcje 2+1, Kukoc grał świetnie tyłem do kosza, nawet Jud Buechler trafił równo z końcową syreną prawie z połowy boiska. Tą część gry Byki zakończyły wynikiem 40:18 i praktycznie było po meczu. Sam Jordan zdobył w niej 19 punktów, o 1 więcej od całego zespołu rywali, trafiając 6 z 7 rzutów z gry. Resztę załatwili rezerwowi, prowadzeni przez Juda Buechlera i Toniego Kukoca. Drugi skład Chicago był lepszy od swoich odpowiedników z Charlotte aż 44:31.



Chicago Bulls (1-0) - Charlotte Hornets (0-1) 105:91

CHI: Michael Jordan - 42 (3x3, 7 as.), Toni Kukoc - 15 (9 zb., 6 as.), Jud Buechler - 13, Ron Harper - 11 (3 prz.), Bill Wennington - 6, Steve Kerr - 6, Dickey Simpkins - 5, Randy Brown - 4 (3 prz.), Dennis Rodman - 2 (11 zb.), Jason Caffey - 1, Scottie Pippen - 0

CHA: Larry Johnson - 19 (7 zb., 6 str.), Kendall Gill - 17, George Zidek - 13, Greg Sutton - 12, Darrin Hancock - 12, Dell Curry - 7, Robert Parish - 6 (11 zb., 3 blk.), Michael Adams - 5 (4 prz.), Joe Wolf - 0


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz