Strony

Odsłony

czwartek, 27 sierpnia 2015

Bez maxa dla Beala?



Bradley Beal i Washington Wizards osiągnęli impas w rozmowach na temat przedłużenia kontraktu. Kością niezgody oczywiście są pieniądze.

Za J. Michaelem z CSN Washington:

Bradley Beal wyraził się jasno. Uważa że jest zawodnikiem na maksymalny kontrakt i właśnie takiego oczekuje. Rozmawiałem z ludźmi po obu stronach przez cały offseason na ten temat. To wydaje się być decyzja Bradleya Beala. Wizards chcą mu zaoferować już teraz przedłużenie umowy. Ale nie chcę mu oferować maksymalnego kontraktu już teraz ponieważ najzwyczajniej w świecie nie muszą.

Czy jest to dobre podejście ze strony Wizards? Moim zdaniem tak. Beal oczywiście może być zawodnikiem na maksymalny kontrakt i najprawdopodobniej w tej lidze nim jest. Ale Beal to też regularne problemy zdrowotne (54 opuszczone mecze w pierwsze 3 lata w NBA), zahamowany postęp w liczbach, a przy tym wciąż młody zawodnik. Poza tym Wizards nic nie ryzykują w tej chwili, w końcu na pewno zastrzegą go jako wolnego agenta i za rok, gdy będą mądrzejsi o kolejny sezon jego gry, będą mogli sami mu zaoferować maksa, albo wyrównać jakąkolwiek ofertę on dostanie na rynku.

Takie rozwiązanie może być także korzystne z punktu widzenia Beala. Za rok salary cap powędruje w górę, a to może oznaczać też wyższe zarobki dla niego. Oczywiście przez ten rok musi rozwiać wiele wątpliwości. Po pierwsze zdrowie, po drugie lepsza selekcja rzutów i zmniejszenie liczby tzw. długich dwójek, które są uważane w NBA za najmniej efektywne rzuty, a po trzecie częstsze wizyty na linii rzutów wolnych. W sezonie zasadniczym jak dotąd nigdy nie przekraczał średnio 3,3 osobistych na 36 minut gry, co jest wynikiem na poziomie np. Tima Hardawaya Jr., Richarda Jeffersona czy Zazy Pachulii. W play-off podniósł ten wynik do 5,1 i jest to rezultat, do którego powinien dążyć na stałe. To by go plasowało w okolicach 60. miejsca w NBA pod względem dostawania się na linię i otworzyło wiele łatwych punktów.

Sam tego nie lubię, ale ten ruch to także pozostawienie pieniędzy na stole, które za rok może wziąć Kevin Durant. Podpisanie Beala już teraz zapcha im salary cap i nie będą mogli wyjść z tak dużą ofertą dla Duranta jakby chcieli. A jeśli okaże się, że KD nie zdecyduje się na przeprowadzkę do Wizards, wtedy Beal może dostać tyle, ile zapragnie, czyli właśnie maksa. Przykład Jonasa Valanciunasa, który już teraz przedłużył kontrakt, ale nie za maksymalne pieniądze pokazuje, że zawodnicy NBA mogą chcieć szybciej zapewniać sobie przyszłość. Jeśli Beal na to pójdzie, może zgodzić się na obniżkę. Jeśli nie, będzie musiał pewnie poczekać do przyszłego offseason.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz