Strony

Odsłony

czwartek, 25 czerwca 2015

Hornets zrobili 2 wymiany w 1 noc



Nieudany sezon 2014/15 bardzo zmobilizował Michaela Jordana w tym, żeby jak najszybciej wrócić do play-off. Jeszcze nie było draftu, a Hornets dokonali już trzech wymian.

Kilka dni temu oddali do Los Angeles Clippers Lance'a Stephensona, dostając w zamian Spencera Hawesa i Matta Barnesa. Tego drugiego użyli właśnie teraz w kolejny transferze.

Do Hornets: Jeremy Lamb
Do Thunder: Matt Barnes

Hornets zyskują zawodnika przede wszystkim z potencjałem. Rozgrywki 2013/14 pokazały, że Lamb może być przy odpowiednim towarzystwie na boisku bardzo solidnym strzelcem. Trafiał wtedy bardzo przyzwoite 35,6% za 3 punkty. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę okres tylko do weekendu gwiazd, to notował wtedy średnio 10,0 punktu, trafiając 45,0% z gry i 36,6% za trzy. Takiego gracza Hornets właśnie potrzebowali. Obudowanie Ala Jeffersona zawodnika rzucającymi skutecznie za 3 punkty to najprawdopodobniej cel Jordana na ten offseason.

Jeśli weźmiemy zatem pod uwagę oddanie Lance'a Stephensona i jego 18,9% za 3 punkty przy ponad 100 oddanych rzutach i otrzymanie w zamian właśnie Lamba ze skutecznością 34,8% w karierze, a także Hawesa, który w karierze rzuca 35,1%, to mamy efekt, jakiego oczekiwał właściciel. Hawes może grać nie tylko jako zmiennik Jeffersona, mocno otwierający strefę podkoszową w ataku, ale także grać obok niego jako rozciągająca obronę rywala czwórka. Zatem ten ruch jak najbardziej na plus.

Minusem jest kontrakt Hawesa, który związuje Hornets aż do sezonu 2016/17, a może i na dłużej, bo zawodnik ma opcję na kolejne rozgrywki. Wartość tego balastu to około 17 milionów za te 3 lata. Dużo według dzisiejszego salary cap, ale według nowego, niebotycznie wysokiego już nie tak źle. Lamb z kolei jest w ostatnim roku debiutanckiego kontraktu i jeśli dobrze się spisze, to za rok Hornets będą mogli go najpierw zastrzec, a potem zrobić wszystko, żeby zostawić w składzie na kolejne lata.

Drugi transfer minionej nocy, być może bardziej istotny to wymiana z Portland Trail Blazers:

Do Hornets: Nicolas Batum
Do Blazers: Gerald Henderson, Noah Vonleh

Batum jest w ostatnim roku swojego kontraktu i zarobi ponad 11 milionów dolarów. Obstawiam, że w jego przypadku Hornets liczą na kilka aspektów. Po pierwsze magia roku kontraktowego, który zawsze wyciąga z zawodnika dodatkowe umiejętności. Po drugie fakt, że cały poprzedni rok, być może najgorszy w karierze Francuza, był naznaczony kontuzjami, przez co nie mógł pokazać w pełni swoich umiejętności. Po trzecie Batum ma coś, co miał Josh McRoberts, gdy w rozgrywkach 2013/14 był jednym z najważniejszych graczy wtedy jeszcze Bobcats, mianowicie umiejętność prowadzenia gry z pozycji skrzydłowego. Wtedy zrobiło to dużą różnicę na korzyść Charlotte, na pewno o tym też myśleli przy tym transferze.

Batum to także poprawa rzutów za 3 punkty. W ostatnim sezonie trafiał ich tylko 32,4%, ale jeśli znów weźmiemy pod uwagę urazy, które mocno go spowolniły, to w całej karierze ma skuteczność ponad 36%. I nie boi się oddawać rzutów. W porównaniu z oddanym do Blazers Geraldem Hendersonem, który trzeci sezon z rzędu oddaje ponad 100 rzutów zza łuku jest zdecydowanym wzmocnieniem. Henderson to zawodnik jednowymiarowy, nie potrafi za wiele poza zdobywaniem punktów, a i w tym nie jest wybitny. W całej swojej karierze nigdy nie rzucał więcej niż 17,8 punktu na 36 minut gry.

Dziwi mnie ten transfer ze strony Blazers. Owszem, zrobili dzięki temu oszczędności, bo umowy Vonleha i Hendersona to obniżka w stosunku do Batuma rzędu 3-4 milionów dolarów, ale całkowicie kłóci się ze stylem gry drużyny, która jest mocno nastawiona na rzucanie za 3 punkty. Być może jest to też pierwszy etap przebudowy i przygotowanie na odejście LaMarcusa Aldridge'a, ale według informacji Adriana Wojnarowskiego Aldridge o wszystkim wiedział, a to nie jest pierwszy etap przebudowy. Jeśli jednak okazałoby się inaczej, to Blazers mają bardzo dobrą wymówkę.

Poza tym czeka ich bardzo trudne offseason. Poza Aldridgem wolnymi agentami są też Robin Lopez i Wesley Matthews. Obaj liczą na podwyżki, a skąd wziąć na to pieniądze? Choćby właśnie z oddania Batuma. Coś czuję, że na jesień zobaczymy całkowicie nowych Blazers.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz