Strony

Odsłony

wtorek, 23 czerwca 2015

Cousins na wylocie z Kings



DeMarcus Cousins to jeden z moich ulubionych graczy w NBA. Życzę mu, żeby odszedł z Sacramento Kings. Ale czy życzę mu, żeby trafił do Los Angeles Lakers?

Tarcia na linii Cousins - George Karl, a może nawet na linii Cousins - Vivek Renadive mają taką historię, że przynajmniej kilkudziesięciostronowe opowiadanie dałoby radę napisać i można nim męczyć piątoklasistów. W historię jednak nie będę się zagłębiał, bo kto bardziej zainteresowany ten wie. Kto nie, odsyłam na Szóstego Gracza, np. tu. Wszystkie historie, które się zadziały w ostatnim roku, czyli zwolnienie Mike'a Malone, zatrudnienie George'a Karla, zatrudnienie Vlade Divaca, odejście Pete'a D'Alessandro delikatnie mówiąc nie wpływają pozytywnie na to, co dzieje się w Sacramento. A tym bardziej nie wpływają pozytywnie na DeMarcusa Cousinsa, największą gwiazdę Kings.

W związku z tym nie ma co się dziwić temu, że wśród piszących o koszykówce i lubiących Cousinsa coraz bardziej popularne staje się hasło Free Boogie. Sam Cousins na razie dystansuje się od świata łowiąc rybki:



Szczerze zazdroszczę. Uwielbiam wędkować. Ale nie o ryby tu chodzi, tylko o to, że Vlade Divac, prezydent klubu chce Cousinsa w Kings, a trener George Karl nie chce Cousinsa w Kings. Cousinsa u siebie za to chcą ponoć Los Angeles Lakers. Pewnie jakbyśmy spytali wszystkich generalnych managerów w NBA, to większość z nich powiedziałaby, że chce go u siebie. W końcu to najlepiej grający indywidualnie w ataku center ligi. Nie wierzycie, że George Karl może nie chcieć tak dobrego zawodnika? Tu właśnie wchodzi Adrian Wojnarowski:

Pomimo publicznego oświadczenia managementu Kings, że Cousins jest niedostępny w wymianach, pragnieniem trenera George'a Karla jest wymiana All-Stara, co sprawia, że coraz mniej prawdopodobne jest pokojowe partnerstwo na linii trener-gwiazda w zbliżającycm się sezonie.

Karl miał namawiać wice prezydenta do spraw koszykarskich operacji Vlade Divaca i wielu graczy ze składu Kings, żeby połączyli z nim siły i żeby wspólnie przekonać Viveka Ranadive, że Cousins powinien zostać wymieniony.


Gruba sprawa. A skoro wszystko zaszło tak daleko, to oczywiście musiał ktoś wkroczyć. Marc Stein z ESPN poinformował, że Lakers jak najbardziej chcieliby u siebie widzieć Cousinsa. W wymianę mieliby też być zaangażowani Orlando Magic. Dokładnych szczegółów oferty nie ma, bo scenariuszy jest kilka. Lakers mogą oddać swój wybór numer 2, Juliusa Randle i Jordana Clarksona. Magic swój wybór w drafcie, a także Nikolę Vucevicia. Kings z kolei mają do oddania jeszcze swój wybór numer 6. Scenariuszy odnośnie tego kto dokąd miałby trafić można mnożyć.

W Sacramento robi się coraz bardziej gorąco, a na pewno robi się zbyt ciasno dla tych dwóch panów. Biorąc pod uwagę to, że Karl jest świeższy w zespole, prędzej obstawiałbym za tym, że to on zostanie, a nie Cousins. I dobrze, bo chciałbym, żeby DeMarcus dostał szansę gdzie indziej. I zgadzam się z tym, co Boogie opublikował na swoim twitterze. Też widzę węża we własnym polu ryżowym:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz