Mecz na szczycie nie zawiódł. Golden State Warriors długo męczyli się w starciu z Los Angeles Clippers, jednak ostatecznie wyrwali zwycięstwo i za sprawą Stepha Curry'ego pozostali jedną z dwóch niepokonanych drużyn w całej lidze. Na innych parkietach też się działo. Dogrywka w Houston, emocjonująca końcówka w Waszyngtonie. NBA!
13-11 dnia: Clippers postawili mistrzom NBA zdecydowanie większy opór, niż reszta ich dotychczasowych przeciwników, jednak prowadzenie 10 punktami w pewnym momencie 4. kwarty nie wystarczyło na sprawienie niemałej niespodzianki. Wojownicy w swoim stylu szybko podnieśli się z kolan, za sprawą świetnego Harrisona Barnesa powrócili do meczu i przez ostatnie 6 minut postanowili obserwować jak Steph Curry wygrywa im kolejne spotkanie. Lider Warriors zdobył 13 punktów, trafił porcję niesamowitych trójek z dziesiątego metra i w pojedynkę wyprzedził drużynę Doca Riversa, która w tym samym czasie zdobyła ledwie 11 oczek. Sezon na 70 zwycięstw jest jak najbardziej w zasięgu.
110 sekund dnia: Dokładnie tyle czasu Toronto Raptors spędzili na prowadzeniu w spotkaniu przeciwko Oklahomie City Thunder. Wystarczyło. Podopieczni Dwane’a Caseya w samej końcówce wyrwali swoje piąte zwycięstwo z rzędu i pozostają jedyną obok Golden State Warriors niepokonaną drużyną w całej lidze. Sukces po raz kolejny zawdzięczają znakomitej obronie. W czwartej kwarcie zatrzymali gospodarzy na 25 proc. z gry (5/20) i pozwolili Russellowi Westbrookowi na bycie złym Russellem Westbrookiem. Rozgrywający Thunder rzucał, nie trafiał i zabierał kolejne posiadania Kevinowi Durantowi, który w ostatnich 12 minutach meczu oddał tylko dwa (!) rzuty.
Niespodzianka dnia: Washington Wizards zapewnili swoim fanom prawdziwy roller-coaster. Zaczęli mecz ze Spurs od runu 19-2, ale swoją przewagę roztrwonili bardzo szybko i pierwszą kwartę przegrali ostatecznie 23-22. Gdy wydawało się, że to Spurs wyjadą z Waszyngtonu ze zwycięstwem, do roboty wziął się jednak duet John Wall-Bradley Beal. Ten pierwszy kierował come-backiem Wizards w czwartej kwarcie, a drugi na 0,3 sekundy do końca trafił rzut po zwycięstwo. Mniam!
Follow @KUzdowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz