Strony

Odsłony

wtorek, 31 marca 2015

Enes Kanter – wersja beta już dostępna!



W sezonie 2010/2011 w drużynie Energii Czarnych Słupsk grał bośniacki kloc imieniem Ermin Jazvin. Był ciężki, był duży (prawie 120kg) i potrafił radzić sobie pod koszem. Jeśli chodzi o drużynę z mojego miasta, to jeżeli trafi tam się jakiś naprawdę dobry koszykarz, to zadajesz sobie jedno z dwóch pytań: jak to się stało, że on tu trafił? (czyli gdzie jest haczyk) albo kto go wykupi za rok (bo jest za dobry by tu grać). W przypadku Jazvina było tak, że zapewne nie byłoby go w Słupsku, gdyby tylko przybyła tu jego wersja premium, a nie solidna, acz nie do końca dopracowana wersja demo. Bośniak lubił przepychać się pod koszem i rzucać półhaki. Zawsze przez lewę ramię. Obrót w drugą stronę był chyba dostępny tylko dla abonentów z Canal+ i HBO. Analogia może słaba, ale jednak ma zastosowanie wobec innego południowca, „nieco” młodszego i „nieco” bardziej utalentowanego – Enesa Kantera.

Turek wchodząc do NBA miał opinię zawodnika łączącego wzrost, siłę, ułożenie, a także mentalność „punktującego” http://www.nbadraft.net/players/enes-kanter). Problem polegał na tym, że był owiany aurą tajemniczości, jako że nie zagrał w ani jednym meczu w Kentucky z powodu przepisów NCAA zabraniających otrzymywania wynagrodzeń kontraktowych (a Kanter takowe otrzymał jeszcze od Fenerbahce). Swoją drogą, Jazz po 3 latach po raz kolejny wybrali draftowego kota w worku – Dante Exuma. Wracając do Turka, nikt nie wątpił w jego potencjał ofensywny, który miał być (i jest) jego ogromnym atutem. Problemem miał być (i jest) brak doświadczenia i wynikająca stąd słaba obrona.

Za Draftexpress:

„ Brak doświadczenia widać przede wszystkim w obronie, gdzie Kanter jest niewiarygodnie nieefektywny. Podstawy koszykarskie , instynkt i ustawianie się, pozostawiają wiele do życzenia. Często stoi w <> wyprostowany z rękami na dole, nie wkładając (w obronę) żadnego wysiłku. Rzadko zastawia przeciwnika i wygląda na niezainteresowanego czymkolwiek, co ma wspólnego z obroną. Rzadko schodzi niżej na nogach, często nie wraca do obrony, a jeśli już to robi, nie broni prawie wcale obręczy”

Śledząc cyferki Kantera na przestrzeni prawie 4 już rozegranych przez niego sezonów, można dojść do wniosku, że powyższa opinia została wygłoszona wczoraj, a nie przed draftem 2011. Zobaczmy jak Kanter prezentował się defensywnie w barwach Jazz od początku kariery i jak wygląda w OKC.

Legenda:
DRtg – defensive rating (punkty stracone przez zespół w przeliczeniu na 100 posiadań)
DRb% - defensive rebound % (procent zebranych przez zespół piłek na bronionej desce)
Rb% - rebound % (procent wszystkich piłek zebranych przez zespół)
Opp. FG% - opponent field goal % (skuteczność z gry rywali)
On/Off – na boisku / poza nim




Statystyki to niby tylko liczby, a jeżeli weźmiemy pod uwagę i to, że te powyższe to już bardziej zaawansowana analityka, to oznacza, że nie mam dziewczyny, nigdy nie dotykałem piłki od koszykówki i siedzę w laboratorium… według mojego dość sławnego imiennika. Spoko Charles, dorzucę coś jeszcze. Jak Kanter wpływał na drużynę, gdyby zestawić jego zaawansowany +/- na boisku i poza nim?

NetRtg – net rating (czyli zestawienie ratingu ofensywnego i defensywnego)



Należałoby wyciągnąć z powyższego jakieś wnioski. Pierwszy nasuwa się sam. W pierwszych dwóch sezonach Kanter rozegrał w sumie 1952 minuty, grając za Jeffersonem, Millsapem i Favorsem. W tym okresie nie mógł ofensywnie rozwinąć skrzydeł, ale zaliczył zadziwiająco dobry sezon 2012/2013, czyli w okresie, gdy pograć sobie cały czas nie mógł. Wtedy to, jedyny raz w karierze, był naprawdę plusowym zawodnikiem, co pokazują WSZYSTKIE statystyki. Sprawy obrały zupełnie inny obrót po tym, gdy z drużyną pożegnali się Jefferson i Millsap. Turek mógł liczyć na znaczącą dawkę minut. Otrzymał ją grając średnio 26,7 minuty na mecz (ponad 10 więcej niż rok wcześniej). Zaczął w pierwszej piątce jednak tylko 37 razy, a Ty Corbin wolał grać duetem Favors – Maaaarvin Williams. Tym niemniej, grając więcej minut, grasz częściej przeciwko pierwszej piątce rywali, czyli z automatu narażasz się na to, że będziesz się mierzyć np. z Lamarcusem Aldridgem, a nie Dorellem Wrightem czy Thomasem Robinsonem. To z kolei oznacza, że Twoje cyferki tak czy siak pójdą w dół. Tyle, że w przypadku Kantera lecą na łeb na szyję, w każdej kategorii. Dysonans między sezonem 2012/13, a poprzednim jest głębokości Wielkiego Kanionu. Trend jest kontynuowany cały czas.

W trakcie tego sezonu Kanter szumnie wyrażał niezadowolenie swoją rolą w Jazz. Dlatego też ci się go pozbyli w trakcie trade deadline. Gdy tylko wielki Turek opuścił stan Utah, Jazzmani zaczęli grać lepiej, a ich defensywa z czwartej najgorszej w lidze (106,1 /100) przed wymianą, stała się najlepszą by far po wymianie (93,1/100), a drużyna wygrała 13 z 20 meczów. Nic takiego nie dzieje się przypadkowo i nie mogło chodzić z pewnością tylko o postawę Kantera na boisku, ale też jego (i jego dąsy) poza nim. Co prawda, ekipa z Salt Lake City nie dostała zbyt wiele w zamian za Kantera (m.in. zagmatwany pierwszo-rundowy pick od Thunder, drugorundowy od Pistons i prawa do niemieckiego giganta, Tibora Pleissa), ale pozbyła się niechcianego gracza (casus Josha Smitha), odciążyła listę płac i może kiedyś te wybory, czy Pleiss, czy pozyskany Grant Jerrett coś dodadzą.

Thunder z kolei zostali ogłoszeni głównymi zwycięzcami trade deadline (i w sumie słusznie), gdyż zbudowali sobie całą nową ławkę rezerwowych. Kanter z kolei czuje się jak nowonarodzony notując średnio 17,3 pkt, 10,7 zb. i rzucając 56,3% z gry. Mając na uwadze okres gry dla ekipy Scotta Brooksa, notuje on rekordy kariery w : oddanych rzutach z gry, w celnych rzutach z gry, w celnych i oddanych wolnych, w zbiórkach na obu deskach, w skuteczności z gry i w asystach… choć liczba mnoga jest tu nie na miejscu (pierwszy raz przekroczył bajeczną barierę 1 asysty na mecz). Ofensywnie (mam tu na myśli tylko zdobywanie punktów) jest świetny. Gra OK tyłem do kosza, wg. Synergy na poziomie 0,86 pkt na posiadanie (w 41 odcinku CtC mówiłem, że gra jak bóg – najwyraźniej wstałem lewą nogą i źle przeczytałem statystyki za co przepraszam). Jako rolujący jest dużo lepszy (na poziomie 31% najlepszych graczy), w akcjach catch and shoot jest już w samej elicie, bo to poziom 6% najlepszych. Kanter ma świetne ręce i płynny ruch stóp, co pozwala Westbrookowi zaliczać tyle asyst (23,9% podań RW idzie właśnie do Kantera, Russell ma z tego 2,5 asysty, a Kanter rzuca 61%).



Poza tym, podczas gdy w Utah tylko 55% jego rzutów było spod obręczy, w OKC jest to 73 procent. Należy to tłumaczyć zarówno lepszym rozgrywającym (sorry Dante i Trey), jak i lepszym spacingiem, gdzie Kanter nie musi grać zawsze obok Goberta czy Favorsa, którzy rzucać nie potrafią. Tu może grać z Collisonem czy Ibaką. Oczywiście gra też z Adamsem, ale znowu, OKC ma nadczłowieka w osobie Russella, więc Kanter i tak może poszaleć. Poza tym Kanter żywi się zbiórkami w ataku – w pierwszej tabeli podkreślono, że z Kanterem OKC gorzej zbiera w obronie, ale lepiej ogólnie, a to zasługa tego, że Kanter stał się potworem w zbiórkach w ataku. Gdy jest na parkiecie Thunder zbierają 34,1% możliwych zbiórek w ofensywie, bez niego – 27,6%. Poza tym, 26% ofensywy Kantera wg. Synergy pochodzi właśnie z dobitek. W Utah był to poziom 17%. W pick and rollach wykorzystywany jest z nieco mniejszą częstotliwością, ale za to jest aż o 12 punktów procentowych skuteczniejszy (41-53). Bardziej zadowolony? Z całą pewnością. Tym bardziej, że ofensywa Thunder jest prosta jak budowa cepa, natomiast w Utah gra się wolno i trzeba stawiać dużo więcej zasłon bez piłki. W OKC można szaleć, gdy woli się prostotę. Kanter lubić prostotę, Kanter nabijać więc cyferki!

Bez wahania można powiedzieć, że Kanter w OKC czuje się świetnie. Południowe powietrze posłużyło mu na tyle dobrze, by przejechać się zupełnie po swoim byłym zespole. Przeczytajcie sobie, jeśli jeszcze nie mieliście okazji. Kanter obsmarowuje tu wszystkich jak się tylko da. Wnioskując po tym wywiadzie, Enes przez 4 lata męczył się koszykówką i dopiero teraz ją polubił. Podkreślił, że OKC to prawdziwy, profesjonalny zespół NBA, w odróżnieniu (domyślnie) od Utah. Zaznacza nieprofesjonalizm Jazz, sam przyznając: „Wiem, że nie każdej nocy grałem na 100% (nie wychodziło mi),ale prawie wszystko to z frustracji” Really? Z drugiej strony, mówi, że szanuje Jazz, no ale OKC to „ulalala”. Cieszmy się razem z Enesem, że żyje teraz jak w bajce i boi się otworzyć oczy. Ja sądzę, że boi się ich otworzyć po defensywnej stronie parkietu. Jak wskazałem wcześniej, w OKC też jest graczem na spory minus. Szczególnie właśnie defensywa cierpi z Enesem na boisku, bo aż o 4,8 pkt na 100 posiadań. Nawet wobec kręcenia cyferek zbliżających się do 20/10 Kanter jest totalną dziurą w obronie. Według real plus-minus ESPNu, Kanter jest pod koniec czwartej setki jeżeli chodzi o wpływ na grę drużyny http://espn.go.com/nba/statistics/rpm/_/page/10/sort/RPM, a 67 z 73 centrów. Rudy Gobert? 15. Tym niemniej, póki co w Oklahomie nie zawracają sobie chyba tym głowy, a zważywszy na prosty atak, Kanter może czuć się szczęśliwy, bo jego słabości są ignorowane, a silne strony podkreślane. Tylko jeżeli tak będzie dalej wyglądała jego gra, to do rangi paremii urośnie zdanie Trevora Bookera po sobotniej porażce OKC z Jazz w Salt Lake City: „He got his stats, but, as always he took the L”.

Kanter to wielki talent, ale zarazem ma masę rzeczy do poprawy… zaczynając od nastawienia. Fajnie jest zdobywać punkty i zbierać piłki w ataku, ale by coś osiągnąć Kanter będzie musiał wykazać chęć gry w obronie. Patrząc na to gdzie jest i jak się zachowuje, na to się nie zapowiada. A szkoda, bo jeśliby dodać defensywę, to byłaby pełna wersja, a tak, cóż…

Karol Milcarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz